2

Kiedy pierwszy raz obejrzałem zapowiedź “Goodbye Volcano High” na jednym z pokazów, natychmiast wiedziałem, że muszę napisać recenzję tej gry. Zwiastun obiecywał niezwykle intrygujący zestaw elementów, przypominający połączenie przygodowej opowieści w duchu “Life is Strange” oraz wciągającej gry muzyczno-rytmicznej. Nie było mowy o tym, żebym mógł to przegapić. I teraz, oto jesteśmy.

Pangea

Zanim przejdziemy dalej, muszę skorygować swoje wcześniejsze słowa. Wbrew moim początkowym oczekiwaniom, “Goodbye Volcano High” różniło się znacząco od “Life is Strange”. Choć obie gry koncentrują się na życiu nastolatków i ich problemach, to jednak w “Volcano High” poza elementami rytmicznymi nie znajdziemy żadnej mechaniki, która skupiałaby się na eksploracji świata czy interakcji z nim. W tej grze wcielamy się w rolę wewnętrznego głosu głównej bohaterki, podejmując decyzje. Najłatwiej opisać ten tytuł jako interaktywną animację lub zaawansowaną powieść wizualną. Ale to niekoniecznie jest coś negatywnego. Warto zaznaczyć, że jeszcze przez pewien czas po ukończeniu gry miałem trudności z wyrażeniem swoich odczuć. Potrzebowałem chwili ciszy i czasu dla siebie, aby uporządkować swoje myśli.

Teen drama

Świat, w który dzieje się akcja gry nazywa się Pangeą, a zamieszkują go człekokształtne dinozaury i ptaki. To opowieść o Fang, buntowniczej nastolatce z pasją do muzyki, i jej grupie przyjaciół. Gra podejmuje się takich tematów jak dorastanie, akceptacja czy życie i odnalezienie się w społeczeństwie. “Goodbye Volcano High” nie boi sie poruszać tematu depresji społecznej w sytuacji nieuchronności losu. Niestety więcej zdradzić nie mogę, bez wchodzenia w spoilery.

Niech was nie zwiedzie kolorowa oprawa graficzna. Pokazywane w tym tytule wątki są na swój sposób ciężkie, wpływając na nasze emocje i refleksje. Moje osobiste doświadczenie z ukończeniem “Goodbye Volcano High” trwało trzy sesje po dwie godziny każda (gra trwa od 4,5 do 6 godzin), a przed każdą sesją musiałem się mentalnie przygotować. Wymagało to chwili głębokiego oddechu, spokoju i świadomości, że przede mną emocjonalna podróż, której kulminacją miało być upragnione katharsis.

Choć mogłoby się wydawać, że to głównie współczesni nastolatkowie, przechodzący przez omawiane tu przeżycia, najlepiej zrozumieją i wczują się w rolę bohaterów, to prawda jest nieco inna. Wiele wątków odbija się tu szerokim echem na psychice każdego z nas, a niektóre wciąż mogą mieć miejsce w naszych życiach. Jeśli miałbym określić “Goodbye Volcano High” dwoma słowami, byłyby to: melancholijna i niebanalna.

Gra obiecuje masę wyborów, które mają mieć niemały wpływ na historię gry. To prawda, ale tylko częściowo. “Goodbye Volcano High” oferuje tylko jedną linię czasową z jednym zakończeniem. Oznacza to, że nie ważne jakich wyborów się nie podejmiemy niewiele w historii się zmieni. Ostatecznie każdy gracz przeżywa podobne doświadczenia. Jednak to nie tak, że wybory nie mają tu żadnego znaczenia. Wpływają one na siłę więzi Fang z danymi bohaterami, a to z kolei może odblokować dla nich dodatkowe sceny w pobliżu finału, a pozostałe trochę zmodyfikować. Odpowiednie wybory są też w stanie odblokować dodatkowe zdjęcia do naszego albumu. Zapewne za jakiś czas, gdy poczuję się na to gotowy, będę chciał ponownie zmasakrować się emocjonalnie, żeby uzupełnić album do pełna.

W rytm muzyki

Zaraz obok niebagatelnej fabuły równie istotnym elementem jest tu muzyka. Nie tylko jest tłem dla naszej bohaterki oraz punktem wyjściowym historii, ale i doskonałym narzędziem przekazu. Każda z piosenek, bez wyjątku, jest niezwykle piękna i doskonale oddaje klimat wydarzeń w grze. Natomiast wokal i wykonanie Lachlan Watson są istnym arcydziełem. Muzyka uderza tam, gdzie powinna, dając nam kolejny dowód na to, że to właśnie ona potrafi najskuteczniej oddziaływać na nasze emocje.

W “Goodbye Volcano High” znajdziemy również elementy gry muzyczno-rytmicznej. Podczas praktycznie każdej piosenki zostajemy wciągnięci w minigrę, która polega na precyzyjnym ustawianiu gałek analogowych w określonych kierunkach i naciskaniu odpowiednich przycisków zgodnie z rytmem. W miarę jak historia się rozwija, poziomy stają się coraz trudniejsze. Cały ten koncept brzmi świetnie i dostarcza przyjemności, jednak nie jest to mechanika wolna od wad. Przede wszystkim, granie do rytmu jest czysto umowne. Często czujemy, że timingi są mniej precyzyjne, a my naciskamy przyciski niekoniecznie dlatego, że dobrze odzwierciedlają muzykę i wokal, ale bardziej z powodu czystej konieczności. Co gorsza, niektóre elementy, w szczególności te polegające na wychylaniu w odpowiednim kierunku gałką analogową są nienajlepiej podkreślone i ciężko wychwycić poprawną kolejność. Innym aspektem jest to, że poziom trudności może okazać się zbyt niski dla wielu graczy. Ukończenie każdej piosenki z wynikiem 90% skuteczności nie stanowiło żadnego wyzwania.

Nieoszlifowany szafir

Oprawa graficzna stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Kolorystyka, tła i modele postaci zostały wykonane z niezwykłą wręcz starannością. Doskonale odźwierciedlają charaktery bohaterów, relacje pomiędzy nimi oraz sytuację świata przedstawionego. Problemy zaczynają się tam, gdzie animacja. Jest ona niezwykle drewniana. Jestem w stanie zrozumieć, że zanimowanie antropomorficznych zwierząt nie należy do najłatwiejszych zadań, aczkolwiek to żadne wytłumaczenie. W niektórych momentach miałem wrażenie, że oglądam amatorskie animacje na YouTube lub przedstawienie z użyciem marionetek. Średnio wypadł także dubbing. Choć niektórzy aktorzy głosowi radzą sobie naprawdę świetnie, to niestety nie można tego powiedzieć o wszystkich. Niech przykładem będzie tu odtwórczyni głównej roli, czyli Lachlan Watson. Ma niesamowity wokal, którego mógłbym słuchać godzinami, ale czasami, gdy przychodziło do wypowiadania kwestii, brzmiała, jakby czytała z kartki bez większego zaangażowania.

Mówiąc o optymalizacji, to nie mam do niej większych zastrzeżeń. Na PlayStation 5 gra działa fenomenalnie bez jakichkolwiek zgrzytów. Inna sprawa, gdy mówimy o niedoróbkach technicznych. Te na szczęście nie wpływają w znaczącym stopniu na przyjemność płynącą z rozgrywki. Tym bardziej, że twórcy obiecali skorygować każdy z tych mankamentów. Warto przy okazji wspomnieć, że wersja gry na PlayStation 5 korzysta ze wszelkich dobrodziejstw pada DualSense. Ich implementacja fajnie współdziała z narracją.

“Goodbye Volcano High” to emocjonalna i głęboka gra, która porusza tematy dorastania, akceptacji i życia w trudnych warunkach społecznych. Mimo braku interaktywnej eksploracji świata, gra oferuje niezwykle angażujący sposób prowadzenia fabuły, w którym podejmowane decyzje wpływają na więzi z bohaterami i odblokowują dodatkowe sceny. Oprawa muzyczna, zarówno wizualna, jak i dźwiękowa, jest imponująca, choć mechanika rytmicznych mini-gierek może czasem sprawiać trudności w dopasowaniu do rytmu muzyki. Pomimo pewnych niedoskonałości, “Goodbye Volcano High” to dojrzała produkcja, która skutecznie angażuje emocje graczy i porusza trudne tematy życiowe. Polecam zagrać i przesłuchać ściężkę dźwiękową każdemu!

Recenzja oparta o wersję gry na PlayStation 5.
Wykorzystana kopia gry została dostarczona przez wydawcę.

8.0

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
7.0
Strona techniczna
9.0
Gameplay
6.5
Fabuła
9.0
Muzyka i Audio
10.0
Ocena ogólna
8.0
Zalety
  • Genialna muzyka. Wokal głównej bohaterki jest wspaniały

  • Przytłaczająca emocjonalnie historia...

  • ...Która momentami bywa naprawdę ciężka i do pewnego stopnia mroczna

Wady
  • Animacja postaci i mimika twarzy mogła być ciut lepsza

  • Historii zdarza się czasami przynudzić niepotrzebną ekspozycją

  • Minigra muzyczno-rytmiczna potrzebuje paru szlifów

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *