0

Czasami fajnie jest się rozsiąść i zrelaksować przy prostej strategii symulacyjnej, gdzie większość tego co widzimy na ekranie to tekst i cyfry. Nie potrafię powiedzieć jak wiele godzin spędziłem w PC-towej i mobilnej wersji Game Dev Tycoon; Tytule, w którym naszym zadaniem było tworzenie gier wideo. Zaczynaliśmy od stukania kodu we własnym garażu, a kończyliśmy jako wielka i chciwa korporacja. Moviehouse wydaje się inspirować tą produkcją, jak zapewne wieloma innymi, które umknęły naszej uwadze, a także zapomnianym już The Movies z 2005 roku.

Witamy w latach 80.

Początki naszej przygody jako przyszłego potentata filmowego są dość proste. Są lata 80., a my posiadamy niewielkie studio. Zatrudniamy pierwszego, niezbyt utalentowanego scenarzystę oraz reżysera. Wybieramy gatunek filmowy, nazywamy film i nasz świeży nabytek od razu zabiera się za pisanie przyszłego arcydzieła. Następnym krokiem jest jego przekazanie reżyserowi, który zajmie się resztą magii. No prawie. W trakcie produkcji musimy wybrać wielkość filmu – czy będzie to indie, czy wielki blockbuster, a kolejno aktorów, pobawić się suwaczkami na co przekazać budżet i to w zasadzie tyle. Ewentualnie, co jakiś czas mamy specjalne wydarzenie jak chociażby decydowanie, jak dany problem ekipa filmowa powinna rozwiązać. Po skończeniu kręcenia została już nam tylko dystrybucja. Jeśli jednak nikt nie będzie chciał wypuścić naszego filmu, zawsze możemy wziąć udział w festiwalu albo rzucić trochę kiesy na stół, by dany dystrybutor się nami zainteresował. Z czasem, gdy staniemy się istotnym graczem na Hollywodzkiej scenie za wypuszczanie filmów na ekrany kinów będziemy mogli odpowiadać sami bez żadnych pośredników.

Nasi pracownicy w miarę upływu czasu i skończonych dzieł nabywają punkty, które możemy wydawać na zdolności pasywne, a ich statystyki się zwiększają. To jednak nie jedyny sposób na ich rozwój, bo możemy ich wysyłać na specjalne szkolenia. W trakcie tworzenia filmów zdobywamy też punkty rozwoju, które możemy wydać na odblokowanie kolejnych gatunków filmowych albo nowe funkcje dla naszego studia jak chociażby skauci szukający plenerów, które można by wykorzystać w trakcie kręcenia naszych superprodukcji.

Oto lata 90.

Prawda, że to wszystko brzmi niesamowicie ekscytująco i interesująco? Niestety, ale dobrze jest tylko na papierze, bo ostateczne wykonanie pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Warto zacząć od tego, że Moviehouse nie posiada wyboru poziomu trudności, a ten podstawowy jest skandalicznie prosty. Nie ważne czy wydamy super film, czy najgorszą kaszankę, już po pół godziny na naszym koncie znajdują się miliardy, a miesięczne koszty utrzymania studia to zaledwie parę tysięcy. Drugi gigantyczny problem to tempo samej gry. Nawet po zwiększeniu prędkości do maksimum gra ciągnie się jak flaki z olejem. Pisanie scenariusza oraz produkcja filmów potrafi trwać wiekami. Gdyby nie to, że w trakcie produkcji są wybory, moglibyśmy zostawić grę samą sobie, a samemu pójść na przykład wysprzątać cały dom. Rozwój pracowników jest ubogi. Wszystkie umiejętności jesteśmy w stanie wykupić już po paru zrobionych filmach. Za to punkty rozwoju naszego studia zdobywa się całą większość.

Jednakże największą bolączką tegoż tytułu jest nieprzyjemnie działający interfejs oraz jego przerost niepotrzebnej treści nad formą. Dosłownie z każdej strony atakują nas informację, które są nie tylko nieistotne, ale i nie możemy ich schować. Na ekranie jest zbyt wiele informacji. Tyle samo, jeśli nie więcej informacji prezentowało Game Dev Tycoon, jednakże tam panował minimalizm oraz porządek, w którym wiedzieliśmy co i gdzie szukać. Ta nieczytelność ma jeszcze jedną warstwę, gdyż niektóre ekrany interfejsu są tak niewyraźne i nieczytelne, że przy próbie ich odczytania musiałem wyglądać jak Kubuś Puchatek z pewnego mema. Interfejs jest też nieprzyjazny dla osób niecierpliwych, które chcą pomijać dłużące się animacje otwierania okienek. Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się nacisnąć przycisk jakiejś decyzji, gdy tego jeszcze nawet nie było na ekranie, ponieważ chciałem przyspieszyć daną animację.

Czy to już współczesność?

Chciałbym nazwać Moviehouse wspaniałym duchowym spadkobiercą i dzieckiem Game Dev Tycoon oraz The Movies, jednakże skłamałbym. I to bardzo. Pomysł na tworzenie własnych filmów, zarządzanie studiem oraz dystrybucją wydaje się super na papierze. Niestety, ale w praktyce gra okazuje się pełna błędnych decyzji podjętych jeszcze na etapie planowania oraz niedopracowań w ostatecznych produkcje. Być może twórcy z czasami dopieszczą i naprawią swój twór i uczynią go grywalnym, jednakże na chwilę obecną nie jestem w stanie go nikomu polecić.

Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam).
Kopię gry do recenzji podesłał wydawca.

5.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
7.5
Gameplay
4.0
Zawartość
6.5
Optymalizacja
4.0
Ocena ogólna
5.5
Zalety
  • Można stworzyć swoje wymarzone filmy

  • Przyjemny styl graficzny

Wady
  • Zbyt łatwa

  • Błędy z interfejsem oraz jego nieintuicyjność

  • Szybko się nudzi

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *