Sporo w ostatnim czasie nasłuchałem się o tym, jak gra BPM: Bullets per minute jest świetna i wciągająca. Postanowiłem więc ją sprawdzić i szybko zauważyłem, że moje ciało nieco dziwnie się zachowuje. Wygląda na to, że BPM ma w sobie coś, co wpływa na naszą psychikę. I w tym...
Sporo w ostatnim czasie nasłuchałem się o tym, jak gra BPM: Bullets per minute jest świetna i wciągająca. Postanowiłem więc ją sprawdzić i szybko zauważyłem, że moje ciało nieco dziwnie się zachowuje. Wygląda na to, że BPM ma w sobie coś, co wpływa na naszą psychikę. I w tym momencie przypomniałem sobie o słynnym efekcie Tetrisa, na który zresztą przez pewien okres czasu “cierpiałem”.
Słowem wstępu
Myślę, że nie muszę przedstawiać nikomu Tetrisa. Jednakże dla wielu taki tytuł jak BPM: Bullets per minute może być czymś nowym. Śpieszę więc już z wyjaśnieniem. Rzeczona gra to świetny przykład rogue-like’a z widoku pierwszej osoby.
Ale czym jest rogue-like? Charakterystyczną cechą tego typu gier jest znaczna losowość. Dostajemy losowo generowane mapy, przeciwników i nagrody, które często służą rozwijaniu postaci. Drugą najważniejszą cechą określającą ten gatunek jest często wysoki poziom trudności. Śmierć postaci prawie zawsze kończy rozgrywkę, bez możliwości wczytania jakiegokolwiek zapisu. Jedno takie podejście często trwa od kilkunastu minut do średnio godziny. Najsłynniejszymi przedstawicielami gatunku jest Dwarf Fortress, The Binding of Isaac: Rebirth czy Hades.
I właśnie BPM: Bullets per minute, które skłoniło mnie do napisania tego artykułu jest doskonałym przedstawicielem tegoż gatunku. W grze wcielamy się w jedną z kilku walkirii(Odblokowujemy je w trakcie rozgrywki) o różnych umiejętnościach i odmiennych cechach. Przemierzamy lochy inspirowane mitologią nordycką, pokonujemy wrogów, zdobywamy nowe spluwy i artefakty magiczne, a najczęściej to giniemy przez brak naszych umiejętności. Albo to tylko ja. BPM ma też jeszcze jedną wyróżniającą ją cechę na tle innych rogue-like’ów – muzykę. Mam tu na myśli to, że musimy robić wszystko do rytmu mocnego, szybkiego i niesamowicie dobrego rockowego soundtracku. Tak, wiem, że inny rogue-like Crypt of the NecroDancer sprzed siedmiu laty działał na podobnej zasadzie rytmu, ale wystarczy spojrzeć na oba te tytuły, żeby zauważyć jak bardzo są od siebie różne.
Skoro zapoznaliśmy się już z podstawowymi pojęciami przejdźmy do tytułu tego artykułu.
Efekt Tetrisa, Efekt BPM
Efekt Tetrisa. Czym on jest? Granie w Tetrisa przez bardzo długi czas może wpłynąć na działanie umysłu. Procesy myślowe, obrazy mentalny, czy nawet sny są w stanie funkcjonować przez pryzmat tej gry. To jak postrzegasz rzeczywistość zmienia się i to tylko dlatego, że przez bardzo długi czas grałeś w Tetrisa. Oczywiście nie ma dowodów na zmiany w charakterze czy przysłowiowe pranie mózgu. Tu już byśmy wchodzili na teren teorii spiskowych, czego wolałbym uniknąć.
Badania jednak mówią same za siebie. I ja mogę je potwierdzić. Wiem z autopsji, że efekt Tetrisa jest prawdziwy. Ale jak on dokładnie wygląda? Z takich bardziej niepokojących objawów trzeba wymienić to, że osoby z efektem Tetrisa widzą bloki w swoich snach lub pod postacią omamów Hipnagogicznych. Ja sam wiele razy po zamknięciu oczu, choćby na chwilę, żeby odpocząć, widziałem spadające bloki Tetrisa i, co ciekawe, układałem je. W moim własnym umyśle rozgrywała się partyjka Tetrisa. Czy to coś złego? Ciężko mi na to w jakikolwiek sposób odpowiedzieć. Z pewnością są tego plusy, co pokazują badania wielu psychologów. Umysł osoby z efektem Tetrisa zdaje się jakby sprawniejszy, bardziej uporządkowany, ale też nieco elastyczniejszy. Poprawiają się również procesy pamięciowe i koncentracja. Pozwolę sobie tu zażartować: Po zamknięciu oczu widzisz spadające klocki i w prawdziwym życiu próbujesz wszystko ułożyć razem? Niewielka cena za zbawienie.
Niestety efekt Tetrisa to miecz obusieczny. Dla wielu gro-sceptyków to doskonały dowód na to, że gry uczą agresji i przemocy. Bo jeśli jakaś gra o klockach sprawia, że widzisz w realnym życiu te klocki to musi to działać analogicznie z innymi gatunkami gier. Jest to oczywista bzdura. Umysł i ludzka psychologia są znacznie bardziej skomplikowane niż mogłoby się komukolwiek zdawać.
Gry mają bez dwóch zdań pozytywny wpływ na inteligencje, uporządkowanie i kreatywność graczy. Nie zmienia to jednak faktu, że efekt Tetrisa nie zniknął z czasem i wciąż pojawia się pod nowymi postaciami. Chciałbym tu przytoczyć gry z Wirtualnej Rzeczywistości. Jest to na tyle specyficzne medium, że każdy reaguje na nie inaczej. Jedni zanurzają się w świecie wirtualnej rozgrywki w pełni, inni czują się nieswojo i słabo. I jest to temat na jeszcze osobny artykuł. Ponownie na swoim przykładzie chciałbym pokazać, jak efekt Tetrisa wpłynął przez VR na moje zdolności myślowe, które przekładały się dalej na to jak reagowało moje ciało.
Widzicie, po dłuższej sesji zanurzenia się w VR i ściągnięciu gogli zauważyłem, że mój umysł i ciało w pewnym sensie wciąż znajdowały się w tym wirtualnym świecie. Ciągle spodziewałem się czegoś, co miało miejsce tylko w grze. Weźmy na ten przykład Beat Saber – grę, w której musimy ciąć nadlatujące bloczki do rytmu muzyki. Jeszcze przez kilkanaście minut po zdjęciu headsetu byłem gotowy na natychmiastową reakcję przeciw przerażającym sześcianom. Podobnie z grami FPS. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że wciąż mam broń w ręce i czekam na cel do strzału… I właśnie zdałem sobie sprawę, że dałem nową broń gro-sceptykom. Już to słyszę: „Gry uczą zabijania! Hurr durr! Sam gracz się do tego przyznał! Hurr durr!”. Chociaż z drugiej strony być może w przyszłości VR stanie się idealnym narzędziem dla rządów do robienia papki z mózgów… Dobra, nie ważne! Nie mówiłem tego! Znowu zaczynam wchodzić w teorie spiskowe.
No, ale dobrze. Co ma wspólnego rytmiczny rogue-like taki jak BPM: Bullets per minute z efektem Tetrisa? Nie bez powodu w tytule zamieściłem zwrot „Efekt BPM”. Jak się zapewne już zdążyliście domyślić na tym etapie tego artykułu tytuły, które dzisiaj omówiłem miały swoisty efekt Tetrisa, czyli wpływ gry wideo na umysł człowieka. Problem z BPM jest taki, że uzależnia jak diabli. Zagrałem raz. Później drugi. I trzeci, i czwarty, i piąty, i n-ty. Po kilku godzinach doszedłem do wniosku, że wypadałoby już skończyć. Odszedłem od komputera i zaczęło się. Zostałem opętany przez efekt BPM. Mimo, że muzyka już wygasła ja wciąż reagowałem do nieistniejącego rytmu. Zrobienie kolacji? Do rytmu. Prysznic? Do rytmu. Sen? Sen w zasadzie był normalny. Poza tym, że po zamknięciu oczu wciąż miałem przed oczyma ten przeklęty pulsujący kwadrat. Na drugi dzień historia się powtórzyła. I wtedy przypomniałem sobie, że istnieje coś takiego jak efekt Tetrisa i właśnie przechodzę go po raz drugi. Czy byłem zaniepokojony? Ani trochę. Czy chciałem grać więcej i postanowiłem nieco głębiej zbadać temat ludzkiej psychologii? Na to wychodzi.
Temat ludzkiego umysłu i procesów w nim zachodzących jest naprawdę fascynujący. Efekt Tetrisa nie jest związany tylko i wyłącznie z grami wideo, choć to przy nich pochylono się na tym zjawiskiem. Konkludując, wszystko opiera się na długotrwałej praktyce. Nie bez powodu mówi się, że ćwiczenie czyni mistrza. Powtarzając pewne czynności w kółko możemy być pewni, że przeniesie się to na naszą psychikę. W powtarzalnych grach wideo widać to bardzo dobrze. Tym bardziej, że mają one całkiem zdrowy wpływ na mózg gracza. Dla niektórych audio-wizualne omamy mogą być faktycznie alarmujące, jednakże nie są też w żaden sposób szkodliwe. A warto pamiętać, że gry wideo przede wszystkim rozwijają umysł. W szczególności tyczy się to osób młodych.
I z tym pozytywnym podsumowaniem stawiam ostateczną kropkę. Grajcie dużo, ale z umiarem.