Mówi się, że w ciągu swojego życia każdy powinien postawić dom, wyhodować kwiatka i zrobić sobie dziecko. I o ile kwiatka możemy kupić w dowolnym supermarkecie, a dzieciaka zrobić w Simsach, tak House Builder przychodzi nam z pomocą w osiągnięciu celu numer jeden – czyli w zbudowaniu własnych czterech...
Mówi się, że w ciągu swojego życia każdy powinien postawić dom, wyhodować kwiatka i zrobić sobie dziecko. I o ile kwiatka możemy kupić w dowolnym supermarkecie, a dzieciaka zrobić w Simsach, tak House Builder przychodzi nam z pomocą w osiągnięciu celu numer jeden – czyli w zbudowaniu własnych czterech ścian. Jak sobie z tym zadaniem radzi? O tym już za moment.
Mamy LEGO w domu
House Builder to gra symulacyjna, który, jak można się domyślić, skupia się na budowaniu domów. Produkcja oferuje dwa, choć możemy tu po prawdzie mówić nawet o trzech trybach rozgrywki, jeśli uznać tu możliwość ogrywania poziomów społeczności. Najważniejszy i najbardziej podstawowy tryb opiera się na budowaniu domostw na podstawie schematów, co niesamowicie przypominało mi budowanie z klocków LEGO, czego jestem osobistym fanatykiem. Być może właśnie dlatego tak dobrze bawiłem się przy tej produkcji. Jednak nie uprzedzajmy faktów.
Gra oddaje w nasze ręce kilkadziesiąt konstrukcji, które możemy zbudować. Jestem pod gigantycznym wrażeniem, jak duża różnorodność architektoniczna tu występuje. Szczerze mówiąc, po dziesięciu godzinach myślałem, że zbliżam się do końca i zbudowałem już wszystkie rodzaje budynków, jakie można spotkać na świecie, a tu niespodzianka, bo co chwila pojawiały się kolejne poziomy. Choć trzeba przyznać, że pod koniec, choć technicznie wciąż zajmujemy się domostwami, tak te są coraz bardziej wymyślne i oderwane od ziemie. Dosłownie, bo zaczynamy budować bazę na marsie, dom na dnie oceanu, a nawet schronienie z kartonu dla bezdomnego. O jakim domu byście nie pomyśleli, twórcy go tu wstawili i coś czuję, że na tym nie poprzestaną. Naprawdę nieźle bawiłem się budując drewniany domek w środku lasu, zwykły polski dom czy super nowoczesną willę. Ilość w zawartości i różnorodności dostępnych budynków jest tu niezwykle duża.
Bob Budowniczy zawsze da radę
Samo budowanie jest proste jak budowa cepa. W sposób intuicyjny jesteśmy kierowani krok po kroku, stawiając kolejne elementy. Gra informuje nas jaki materiał w danym momencie potrzebujemy, a także podświetla nam, gdzie powinniśmy go umieścić. Nie jest to zbyt ambitna rozgrywka, lecz wcale taka być nie musimy. Jest idealna do odstresowania się i zrelaksowania. Po prostu wyłączamy się i budujemy. Wyjątkiem jest tu tryb kreatywny, w którym gra nie daje nam ani materiałów, ani wsparcia w stawianiu elementów. Możemy budować co tylko chcemy. Z początku drażnił mnie ten tryb i czułem się nieco zagubiony, ale po opanowaniu wszystkich jego mechanik, wyjątkowo dobrze się bawiłem. Sporym minusem jest tu ograniczenie w dostępnych materiałach. Być może coś mi umknęło, ale jesteśmy ograniczeni tylko do budowania betonowego domku z cegły.
Twórcy postarali się również o to, żeby zbieranie materiałów do budowania nie było aż tak nudne. Wiele z nich jest umieszczonych na mapie już od rozpoczęcia poziomu, a brakujące możemy w dowolnym momencie kupić w sklepie. Jednak nie są to jedyne sposoby, z których je czerpiemy. Wiele poziomów oferuje zbieranie i tworzenie własnych materiałów. W ten sposób będziemy mogli m.in. wypiekać własne dachówki czy ścinać i ciosać drzewa. Jest to miłe urozmaicenie dla podstawowej rozgrywki. Jedyne do czego w kwestii materiałów mógłbym się przyczepić to brak listy, która zawiera ostateczną informację, jak wiele wszystkiego potrzebujemy do skończenia budowli. Nierzadko kupujemy jakiś materiał w ciemno, żeby później dowiedzieć się, że nabyliśmy go albo za mało, albo za dużo i trzeba go wyrzucić.
Paaaaaanie, a kto to panu tak sp…
Niestety, ale od strony technicznej House Builder leży i kwiczy. Ale po kolei. Według mojego krótkiego śledztwa za produkcję odpowiadają nasi rodacy. Nic więc dziwnego, że gra jest w pełni po polsku. Niestety, ale polonizacja jest w najlepszym przypadku znośna. Już pomijam takie ewenementy jak mieszanie się wersji polskiej z angielską. Najprościej rzecz ujmując, polska wersja językowa zawiera masakrycznie wiele błędów i niedopracowań. Co więcej, wiele z opisów nie istnieje, co możecie zobaczyć na zrzucie ekranu poniżej przedstawiającego “opis” jednej z odblokowywanych umiejętności.
Pod względem oprawy graficznej gra prezentuje się wręcz obrzydliwie. Praktycznie wszystkie tekstury i modele wyglądają źle. Nawet oświetlenie i cienie to jedno wielkie nieporozumienie. No i są też animacje, a raczej ich brak. Rozumiem braki w funduszach i że trzeba było na czymś przyoszczędzić, ale po co w takim razie umieszczać jakiekolwiek nieruchome ludzkie postaci lub inne “drewniane” modele? Już lepiej było zrezygnować z animacji całkowicie niż prezentować coś, na co patrzy się ze współczuciem do developera. Muzyka przez pierwsze minuty fajnie przygrywa, ale bardzo szybko zaczyna denerwować i jedynym sposobem na przetrwanie jest jej wyciszenie. Dodam też, że zauważyłem coś nieco podejrzanego. Otóż mogę rzucać tu fałszywymi oskarżeniami, ale pewien element z utworu przygrywającego nam w trakcie poziomów “tropikalnych” brzmi jak fragment wycięty z jednej z piosenek pewnego amerykańskiego rapera pt. “Power”. Ponadto, efekty dźwiękowe często się zacinają albo występują tam, gdzie nie powinny.
O fizyce nawet nie chcę się wypowiadać. Działa ona po prostu… Nie, ona w ogóle nie działa! Nie zdziwcie się, gdy będziecie chcieli odłożyć jakąś deskę na ziemię, a ta wystrzeli jak z katapulty na orbitę. Wiem, że rok dopiero się zaczyna, ale już teraz wiem, że pod względem skopanej optymalizacji i stanu technicznego House Buildera prędko nikt nie pokona. Gra ledwie chodzi w 30, góra 40 klatkach na sekundę, bardzo często spadając do kilku. I nie jest to kwestia platformy testowej, gdy ta jest w stanie udźwignąć wysokobudżetowe tytuły na najwyższych ustawieniach, nierzadko w rozdzielczości 4K. Z początku nie miałem też problemu ze stabilnością samej gry. Jednak z każdym kolejnym ogrywanym poziomem gra coraz częściej wysypywała się do pulpitu, a czasami nie chciała się nawet uruchomić. Doprowadziło to tak śmiesznych sytuacji, że praktycznie co 20 sekund zapisywałem stan gry. Na szczęście ten jest natychmiastowy.
House Builder wygląda obrzydliwie, brzmi fatalnie, a jego działanie stoi na granicy grywalności. Mimo to, poświęciłem tej produkcji 17 godzin z życia, przeszedłem wszystkie dostępne poziomy, bawiąc się przy tym naprawdę nieźle. To niesamowity pożeracz czasu. Uruchamiasz pod wieczór grę, wkręcasz się w budowanie, a po paru poziomach, które wydają się przelatywać szybko, zdajesz sobie sprawę, że za oknem zaczyna wschodzić słońcem. Jest to kiepsko działająca gra, która wciąga jak diabli. Jestem w stanie ją polecić, ale warto mieć na uwadze wszelkie jej minusy i niedoskonałości, których jest od groma.
Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam). Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.