0

Jeśli śledzicie naszą stronę to najpewniej wiecie, że Final Fantasy XVI zostało uznane przez nas za jedną z najlepszych gier roku 2023. Grudniowa zapowiedź dwóch fabularnych rozszerzeń na zeszłorocznym The Game Awards uderzyła w nas niczym grom z Ramuhowego nieba. I choć nie byliśmy w stanie zrecenzować na czas Echoes of the Fallen, tak The Rising Tide nie mogliśmy sobie już odpuścić. Jak wyszło drugie DLC? Czy warto wydać za nie 89 złotych (114 złotych, jeśli weźmiecie zestaw obu rozszerzeń)? Na te pytania postaram się odpowiedzieć już za moment.

Witamy w Mysidii

Podobnie do pierwszego rozszerzenia, The Rising Tide jesteśmy w stanie zagrać dopiero przed tak zwaną “drogą bez odwrotu”, czyli ostatnią dostępną w grze misją. Dostajemy list od tajemniczej osoby, która prosi nas o pomoc w rozwiązaniu problemu z dominantem Leviathana, czyli osoby, w której wnętrzu rezyduje pół-boska istota. Zaciekawieni Clive i spółka, postanawiają przyjąć zaproszenie, tym bardziej, że słuch po Leviathanie zaginął blisko sto lat temu. Trafiają do Mysidii, przepięknej krainy ukrytej przed resztą świata pod iluzją. Nowa otwarta mapa, którą przyjdzie nam przemierzać, w większości składa się z bujnych lasów, spomiędzy których co jakiś czas przedzierają się ruiny. Jednak nie brakuje także zielonych i kwiecistych łąk. Szczególnie przypadła mi do gustu główna, i w zasadzie jedyna, wioska tego rejonu. Nie jest ona duża, lecz zaprojektowana w taki spokojny, ciepły i swojski sposób. Aż samemu chciałoby się w niej zamieszkać. Twórcy jednak nie zatrzymali się na tym etapie. Upewnili się, żeby nawet oddalone od nas krajobrazy, do których nie mamy i nie będziemy mieć dostępu, prezentowały się okazale. Chociaż wciąż mamy do czynienia z zamkniętą, korytarzową strukturą map, tak te wyglądają nadzwyczaj dobrze. Jest na czym zawiesić oko.

Leviathan Zagubiony

Całą historię możemy ukończyć stosunkowo szybko. W zależności od tego, jak będziemy sobie radzić z silniejszymi przeciwnikami i bossami, zajmie nam to około 3 godzin. Ten czas może się dodatkowo wydłużyć o kolejne 3-4 godziny, jeśli postanowimy podjąć się zadań pobocznych, których jak na, jakby nie patrzeć, zwykły dodatek jest całkiem sporo. Same zadania nie oferują niczego odkrywczego. W większości przypadków to zwykłe FedExy, w których to musimy iść coś przynieść, kogoś znaleźć albo zabić jakąś groźną bestię. Niemniej jednak, warto zrobić te questy z dwóch powodów. Po pierwsze, odblokowują nowe-stare mechaniki jak sklepy czy możliwość jeżdżenia na chocobo. Po drugie, przedstawiają ciekawe historie związane z fajnymi, choć nie zagrzewającymi na dłużej miejsca na ekranie, bohaterami niezależnymi. A propos, bardzo łatwo przywiązać się do wioski i jej mieszkańców. Nikt tam nie jest idealny i wszyscy żyją w biedzie. Mimo to, są wobec naszych bohaterów szczerze mili, uprzejmi i pomocni. To bardzo fajna odskocznia po szarej i nieprzyjaznej rzeczywistości podstawki. To wszystko sprawia, że zaczyna nam zależeć i faktycznie chcemy pomóc tym ludziom. Szkoda więc, że wszystko tak szybko się kończy. Czuć niedosyt i to całkiem spory.

Niestety, ale The Rising Tide ma jeden problem – nie wprowadza wiele nowego do formuły. Jeśli szukacie czegoś oryginalnego, co mogłoby wywrócić rozgrywkę o sto osiemdziesiąt stopni, to tego tu nie znajdziecie. Jedyne co otrzymujemy to nowa mapa z nową linią zadań, a także nowy zestaw mocy. Ci, którzy znają historię podstawowej wersji gry, wiedzą, że istnieje osiem Eikonów (Ifryta nie wliczam), czyli potężnych bestii, z których mocy możemy korzystać. Jednak do użytku oddano nam tylko siedmiu z nich. Według lore, Leviathan – Eikon wody – zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Te poznajemy właśnie w omawianym DLC. W biegu historii zdobywamy moce tegoż Eikona i niestety, ale przynajmniej w moim odczuciu były bardzo rozczarowujące. Najpewniej znajdą swoich amatorów, aczkolwiek dla mnie były na tyle słabe i bezużyteczne, że szybko z nich zrezygnowałem na rzecz sprawdzonego zestawu umiejętności.

Jako że otrzymaliśmy zupełnie nowy rejon, konieczne było wypełnienie go zupełnie nowymi potworami. Muszę przyznać bez ogródek, że ich design jest naprawdę niezły, jednak jeśli chodzi o zestawy ich ataków, nie prezentują się one ani wyjątkowo, ani też nie wzbudzają szczególnego zainteresowania. Po prostu kolejne mobki, czy raczej gąbki na ciosy. Inna sprawa, jeśli chodzi o bossów. Choć takich starć nie ma wiele, to prezentują się one nader dobrze. Jest to poziom rozmachu i efektowności znanego z podstawowej wersji gry. Co więcej, starcie z ostatnim przeciwnikiem dodatku napsuło mi wyjątkowo dużo krwi. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie innego bossa z podstawki, z którym musiałem męczyć się tak długo jak z tym. Coś wspaniałego.

Ja chcę więcej!

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o cudownej ścieżce dźwiękowej skomponowanej przez prawdziwego chada świata muzyki, Masayoshiego Sokena. Chociaż nowych utworów nie ma wiele i często będziemy słyszeć znajome melodie, tak gdy te nowe się pojawią, to gwarantuję, że będziecie zbierać szczęki z podłogi. W szczególności zakochałem się w utworze przewodnim wioski. Cudeńko.

The Rising Tide to pokaźne rozszerzenie, które swoimi rozmiarami dorównuje największym aktom podstawowej fabuły. Odpowiadając na pytanie we wstępie: Czy warto zaopatrzyć się w ten dodatek za pełną cenę 84 złotych? Niekoniecznie. Jeśli jednak mówimy o cenie pakietu obu DLC wynoszącej 114 złotych to moja odpowiedź brzmi: Jak najbardziej! Warto zainteresować się tym zestawem, tym bardziej że oba dodatki są w pewnym stopniu ze sobą powiązane. Przejście całego The Rising Tide ze wszystkimi zadaniami pobocznymi zajęło mi nieco ponad pół dnia. W ciągu tego czasu byłem przyklejony do ekranu telewizora i chłonąłem dalsze przygody Clive’a i spółki. Pomimo braku jakichkolwiek znaczących nowości i bardzo krótkiego czasu trwania, bawiłem się całkiem nieźle. Choć dodatek zakończyłem w pełni zadowolony, to mimo wszystko nie mogłem pozbyć się uczucia niedosytu.

Recenzja oparta o wersję gry na PlayStation 5.
Kopia gry do recenzji została kupiona przez recenzenta.

8.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
9.0
Fabuła
8.5
Muzyka
9.0
Gameplay
7.5
Ocena ogólna
8.5
Zalety
  • Przepiękny nowy rejon

  • Muzyka utrzymuje wysoki poziom

  • Równie trudna, co widowiskowa, finalna walka

Wady
  • Moce Lewiatana rozczarowują

  • Brak większych zmian i nowości względem oryginału

  • Rozczarowująco krótka. Czuć niedosyt

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *