Jednak da się stworzyć coś wyjątkowego w przesyconym świecie gier FPS. Od zawsze mnie dziwiło, że mamy tak mało strzelanek na rynku, które wykorzystują destrukcję otoczenia znaną z serii Battlefield. Levolution stało się już kultowym systemem rozgrywki, który od zawsze wyróżniał serię Battlefield od innych shooterów. Niestety w ostatnim...
Jednak da się stworzyć coś wyjątkowego w przesyconym świecie gier FPS.
Od zawsze mnie dziwiło, że mamy tak mało strzelanek na rynku, które wykorzystują destrukcję otoczenia znaną z serii Battlefield. Levolution stało się już kultowym systemem rozgrywki, który od zawsze wyróżniał serię Battlefield od innych shooterów. Niestety w ostatnim czasie DICE mocno uprościł sam system, a także używa go dużo rzadziej. Całe szczęście na scenie pojawiło się Embark Studios, które wbrew ironii składa się z byłych twórców serii Battlefield i ogłosiło The Finals, czyli ciekawie przemyślany FPS, który mapy z kompletną destrukcją otoczenia, której nawet nie oferowały poprzednie gry tych developerów. Brzmi bardzo ambitnie, lecz czy były to tylko ambicje, które po prostu nie wypaliły? The Finals całe szczęście daje radę.
Największe show telewizyjne
Cała otoczka The Finals to ciekawy pomysł. Nasze rozgrywki w tym uniwersum to wielkie show, gdzie uczestnicy walczą o pieniądze walcząc na arenach w zespołach 3-osobowych. To samo przekłada się na rozgrywkę, mecze w The Finals toczą się w formacie 3v3v3 lub 3v3v3v3 w przypadku trybu turniejowego. Wszystkie drużyny zostają umieszczone na ogromnym stadionie, gdzie wszędzie dookoła możemy zobaczyć publiczność, lecz zawartość środka stadionu jest symulacją, która przedstawia różne ikoniczne miejscówki z świata. Na premierę mamy do dyspozycji 4 mapy: Monaco, Seul, Las Vegas oraz Skyway Stadium, który jest losowym miksem stref z poprzednio wymienionych map. Wszystkie mapy mają wersje podczas dnia oraz nocy, a także w różnych warunkach pogodowych. Nie zabraknie także losowych wydarzeń podczas meczu, na które głosuje publiczność (wewnątrz uniwersum), takich jak lasery orbitalne, zwiększone obrażenia czy deszcze meteorytów. Mapy mają także różne warianty, przykładowo może nam się zdarzyć, że pojawią się podróżujące platformy, na których będzie nasz cel, więc oznacza to że będzie w ciągłym ruchu i musimy dopasować nasze taktyki do tego konkretnego meczu. Może się zdarzyć także coś takiego, że środek mapy będzie wyniesiony do góry, względem innych stref co dodaje dynamiki do całej rozgrywki i nie staje się ona nużąca po kilku meczach.
Głównym rdzeniem The Finals jest jak wspomniałem, zdobywanie pieniędzy. Robimy to odblokowując skarbce na mapie, które wyglądają jak małe opancerzone skrzynie i po odblokowaniu musimy z nią dotrzeć do stacji depozytowej, aby otrzymać nasze pieniądze na konto zespołu. Oczywiście w trakcie przenoszenia skrzyni jesteśmy doskonale widoczni dla pozostałych drużyn, tak samo w przypadku depozytu pieniędzy będziemy musieli bronić stacji za wszelką cenę, gdyż inne zespoły w każdym momencie mogą odebrać nasz depozyt. Dodając do tego pełną destrukcję otoczenia, możemy wtedy myśleć całkowicie poza schematem, przykładowo zawalając budynek na stację, aby zapewnić jej więcej ochrony lub zniszczyć na szybko ścianę podczas ucieczki z skrzynią.
Innowacji nie brakuje
The Finals wprowadza całkiem unikalny system klas, którego nie doświadczyłem wcześniej w żadnej innej grze. Nie znajdziemy tutaj typowego szturmowca, snajpera czy medyka. W The Finals mamy do dyspozycji 3 różne budowy ciała: lekka, średnia i ciężka. Każdy model ciała ma swoje własne umiejętności, bronie, gadżety do wyboru oraz statystyki takie jak punkty zdrowia czy prędkość poruszania się. Taki podział pozwala nam na porzucenie typowych stereotypowych buildów postaci z dotychczasowych strzelanek i pozwala stworzyć coś swojego. Snajper z kotwiczką i granatami gazowymi? Pewnie. Medyk z karabinem, minami i wieżyczkami? Bez problemu. Postać posiadająca aż 3 różne rodzaje tarczy i do tego wyrzutnię rakiet? Jeszcze jak!
Co jak co, ale po pierwszym zwiastunie gry byłem dosyć sceptycznie nastawiony co do destrukcji otoczenia. Twórcy obiecywali możliwość zniszczenia każdego budynku na mapie aż do samych fundamentów i jak wyszło? Zdecydowanie dotrzymali słowa. The Finals korzysta z destrukcji, która jest postawiona po stronie serwera, a nie klienta jak to było w serii Battlefield. Jest to pierwsza taka gra, która korzysta z serwerowej destrukcji i zdecydowanie to działa i wygląda bardzo widowiskowo, a także dodaje dużej dynamiki do ciągle zmieniającej się sytuacji na mapie.
Gra-usługa na dobrej drodze z małymi potknięciami
The Finals korzysta z dosyć sprawdzonego schematu gry usługi. Mamy różne przedmioty kosmetyczne, których jest całkiem sporo. Bronie, postacie, gadżety czy nawet umiejętności mogą mieć tutaj różne warianty, a większość z nich jest w formie całkowicie nowych modeli, a nie tylko zmienionych tekstur co jest dużym plusem. Oprócz tego standardowo mamy do dyspozycji “Battle Pass”, który jest zrobiony na bazie tego z Fortnite co jest dobrym wyborem, gdyż po zakupie i ukończeniu całej przepustki odzyskamy całą walutę jaką wydaliśmy na BP, a jednocześnie wyjdziemy kilkaset waluty na plus, więc po zakupie jednej przepustki i regularnej grze będziemy mieli możliwość na zakup każdego kolejnego Battle Passa Premium. W menu głównym zobaczymy także sklep, który zmienia swoją zawartość co kilka dni i na ten moment żadne skiny nie przypadły mi do gustu, jakie możemy tam znaleźć, a ceny ich są dosyć wysokie. Na ten moment myślę, że zakup Battle Passa jest jedynym opłacalnym zakupem w stosunku ceny do zawartości.
Niestety mało, która gra zalicza premierę bez potknięć i tutaj nie jest inaczej. Już w trakcie ostatniej bety dotarła do graczy informacja, że The Finals wykorzystuje w swojej grze dialogi postaci generowane przez sztuczną inteligencję, co poskutkowało umiarkowanym niezadowoleniem z strony graczy oraz aktorów głosowych. Trzeba przyznać, że w przypadku ostatnich wydarzeń związanych z wątpliwością praw autorskich w przypadku prac związanych z SI to dosyć kontrowersyjny wybór, lecz jak Embark Studios poinformowało, ich głosy w grze są stworzone na bazie prawdziwych aktorów głosowych, którzy są opłacani przez studio oraz wydali zgodę na użycie ich głosów do generowania dialogów do gry. W moim osobistym odczuciu, jeżeli aktor dał pełną zgodę i doskonale rozumie jakie konsekwencje mogą się równać z taką decyzją to nic nie stoi na przeszkodzie, aby po prostu zaakceptować taką decyzję.
Pod względem technologicznym The Finals jest na całkiem przyzwoitym poziomie. Na PC w trakcie beta testów gra miała problemy z FPSami, lecz po premierze twórcy dali radę i doprowadzili grę do dobrego działania. Bardzo fajnie prezentują się także systemy audio w grze. Dźwięk rozchodzi się po pomieszczeniach całkiem przyzwoicie i bardzo łatwo zlokalizować przeciwników na bazie samych dźwięków. Graficznie też jest całkiem dobrze, nie jest to oczywiście najwyższa możliwa półka, ale zdecydowanie nie jest brzydko, a wręcz przeciwnie.
Podsumowanie
The Finals to zew świeżości w przepełnionym już rynku gier FPS, a szczególnie jeżeli chodzi o strzelanki F2P. Jestem zdecydowanie w stanie polecić grę każdemu fanowi szybkiej i dynamicznej rozgrywki, zwłaszcza że gra jest w pełni darmowa. Jeżeli macie chęć na dobrą grę FPS to The Finals stoi otworem.
Recenzja oparta o wersję gry na PC i PS5. Gra jest dostępna w modelu Free2Play.