Czy gra porno jest w stanie zaoferować coś więcej niż świecenie cyckami albo innymi częściami nagiego ciała? Subverse udowadnia, że tak i można to zrobić dobrze. Nim przejdziemy dalej, warto wspomnieć, że Subverse ma swoje początku w 2019 roku, kiedy to wystartowało ze zbiórką na Kickstarterze. Early Acces natomiast...
Czy gra porno jest w stanie zaoferować coś więcej niż świecenie cyckami albo innymi częściami nagiego ciała? Subverse udowadnia, że tak i można to zrobić dobrze.
Nim przejdziemy dalej, warto wspomnieć, że Subverse ma swoje początku w 2019 roku, kiedy to wystartowało ze zbiórką na Kickstarterze. Early Acces natomiast wystartował w 2021 roku. W końcu po trzech latach oczekiwania, bo w listopadzie 2024 roku, doczekaliśmy się pełnej wersji. No, lepiej późno niż wcale, prawda?
Przyszedłem tu dla cycków, a zostałem dla…
Wbrew temu, co można by się spodziewać, w Subverse scen seksu nie ma aż tak dużo. Jasne, fabularne cutscenki zbliżeniowe się pojawiają, ale pozostałe z nich są opcjonalne – do tego wrócę później. W ciągu moich 30 godzin gry, łączny czas wstawek porno zamknął się gdzieś w przedziale 10-15 minut. I chcę tu zaznaczyć, że mówię tylko o scenach zbliżeń. Cała reszta gry to jednak festiwal wulgarności, prymitywnego humoru i nieustannych aluzji do seksu. Serio, nawet jedna z frakcji to banda zboczonych robotów pokrytych… dildosami. Subverse to niewątpliwie najbardziej napalona gra stulecia!
A mimo to, Subverse zaskakuje niesamowicie dobrze napisaną historią. Siadając do gry, spodziewałem się raczej lekkiej, „odmóżdżającej” rozrywki pełnej porno scenek, ale już pierwsze minuty totalnie mnie kupiły. Humor trafia w punkt, a fabuła – o dziwo – jest na tyle ciekawa, że wciągnęła mnie na długie godziny. Co więcej, to właśnie dla niej, a nie dla „tych” scen, chciało mi się grać dalej.
Historia opowiada o losach solara (inne określenie na człowieka), którego wszyscy nazywają po prostu Kapitanem. I nie ma co ściemniać – to jeden z największych degeneratów, jakich wszechświat widział. Alkoholik, narkoman, genialny pilot, a przede wszystkim erotoman na poziomie over 9000. Dowód? Od lat nosi na twarzy… majtki. Nie pytajcie, bo historii tych majtek i tak nie zrozumiecie.
A mimo to, ten szalony typ zostaje niewielkim szantażem wciągnięty w rebelię, której celem jest obalenie rządu. Proste? Tylko pozornie, bo zanim coś z tego wyjdzie, musi zebrać ekipę godną tego zadania. Sama fabuła jest przedstawiona w sposób zaskakująco filmowy. Historię obserwujemy nie tylko oczami głównego bohatera, ale również i innych postaci. Z początku fabuła jest mocno przytłaczająca i ciężko zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. To pełna zwrotów akcji, wielowątkowa intryga polityczna, w której obserwujemy losy i knowania dziesiątki bohaterów. Ale z czasem wszystko zaczyna się układać jak puzzle – początkowy chaos zmienia się w spójny, fascynujący obraz.
Wisienką na torcie jest finał, przez który się popłakałem. Tak, gra porno sprawiła, że popłakałem się ze wzruszenia. Historia Kapitana, jego załogi i całego świata okazała się niesamowitym doświadczeniem, które wciąga bardziej, niż mogłem przypuszczać. To coś, czego totalnie się nie spodziewałem po tytule tego kalibru.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak świetnie napisane i poprowadzone są postacie w Subverse. Twórcy nie poszli na łatwiznę i nie stworzyli bohaterów na jedno kopyto. Każda z postaci ma swój wyraźny charakter, unikalną osobowość i – co najlepsze – ciekawe, autentyczne historie (o ile można mówić o autentyczności w grze sci-fi, wiadomo). Na tym jednak nie koniec – aktorzy głosowi odwalili tu kawał niesamowitej roboty. Ich interpretacje naprawdę tchnęły życie w tych bohaterów i sprawiły, że ich dialogi brzmią naturalnie, a emocje są wyczuwalne na kilometr. Za te występy zasługują na wielkie brawa.
Choć Kapitan bezsprzecznie przoduje w konkursie na największego degenerata wszech czasów, reszta ekipy wcale mu nie ustępuje. To banda wyrzutków, dziwaków i przestępców – totalna zbieranina tych, których nikt inny nie chciałby mieć na pokładzie. A jednak… z czasem zaczynamy rozumieć, dlaczego są tacy, jacy są. Każdy z nich dźwiga na barkach bagaż doświadczeń, traumy i przeszłość, od której nie da się tak po prostu uciec. Twórcy sprawili, że te ciężary zaczynamy odczuwać sami, co tylko pogłębia więź z bohaterami. Ich historie są tak dobrze napisane, że bardzo łatwo się do nich przywiązać i zwyczajnie ich polubić.
Samo lore również nie zostało potraktowane po macoszemu. Chociaż świat został przedstawiony w krzywym perwersyjnym zwierciadle, tak poznawanie go sprawia masę frajdy. Z jednej strony mamy nakreślony całkiem ciekawy świat z własną historią. Z drugiej, w tej grze jest od groma nawiązań do popkultury i wydarzeń z naszego świata. Odkrywając je nie da się nie uśmiechnąć pod nosem.
Mimo że w Subverse mamy do czynienia z niebanalną historią i elementami porno, tak w gruncie rzeczy jest to przede wszystkim komedia. I to nie byle jaka, bo opierająca się na najbardziej prymitywnym, kloacznym poczuciu humoru – pełnym wulgarności, niegrzecznych żartów i odniesień do seksu. Gra nie bawi się w subtelności. To bezpośrednia, wulgarna jazda bez trzymanki. Tutaj nikt nie pierdoli się w tańcu. Co jeszcze trzeba dodać, gra bardzo często burzy czwartą ścianę i robi to w sposób wyjątkowo zabawny.
Jak pokazuje wiele przykładów z popkultury, sięganie po taki humor to ryzykowny ruch. Często takowe dzieła kończą jako totalne gnioty. Ale jeśli twórcy potrafią trafić w ten śliski temat z wyczuciem i zrobią to dobrze, to mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. I właśnie Subverse jest takim dziełem. To gra, która sprawia, że nie możesz przestać się śmiać.
Jak kopiować, to od najlepszych
Pomiędzy fabularnymi przerywnikami filmowymi oraz planszami jak z Visual Novelki, mamy okazję wziąć udział w rozgrywce, która składa się z walk turowych i bitew kosmicznych. Większość z nich jest całkowicie opcjonalna, a tylko niewielka część pojawia się w trakcie głównej fabuły. W rzeczywistości, gdyby olać wszystkie te poboczne aktywności, całą grę można ukończyć w około 10 godzin. Po co więc w ogóle się za nie zabierać? Raz, dla pieniędzy i surowców, za które ulepszamy statek i kupujemy dodatki. Dwa, dzięki nim nasze bohaterki zwiększają swój poziom oddania. Czy ma to wpływ na ich siłę? Absolutnie nie. Jednak im większy dana bohaterka ma poziom, tym więcej rzeczy jest odblokowywanych np. ubrania, nowe porno sceny, a nawet dodatkowe questy. Co ciekawe gra jest też przyjazna dla casuali, dla których zmagania zręcznościowe i strategiczne są zbędne albo zbyt trudne. Jeśli zawalimy daną mini-gierkę 3 razy pojawia się możliwość automatycznego zaliczenia jej z powodzeniem.
Choć fabuła jest mocno liniowa, tak to co się dzieje pomiędzy tymi wstawkami to już nasza decyzja. Do naszej dyspozycji oddano pięć sektorów kosmosu, gdzie każdy kolejny jest odblokowywany wraz z biegiem historii. Natomiast każdy sektor zawiera przynajmniej po kilkanaście układów gwiezdnych. Sama eksploracja przypomina tę, którą mieliśmy okazje zobaczyć przy okazji serii Mass Effect, w szczególności trzeciej odsłony. Latamy statkiem po układach gwiezdnych, skanujemy je, a jak skaner coś wykryje to możemy zbadać bliżej daną anomalię. Część z nich prowadzi do wspomnianych już dwóch mini-gier, gdy inne potrafią otworzyć questy poboczne. Każda planeta czy spotykany obiekt ma swoją nazwę, jednak jak się można spodziewać nie są one zwyczajne. Dla zobrazowania, wyglądają one tak, jakby nazwy wymyślał anglojęzyczny grubas Walaszek.
Bitwy kosmiczne w Subverse to nic specjalnego – po prostu klasyczny shoot’em up, który nie wnosi nic nowego do gatunku. Po prostu latamy statkiem, strzelamy do wrogów, korzystając z podstawowego trybu ognia albo odnawialnych, specjalnych ataków, jednocześnie musząc unikać wrogich pocisków. I w ten sposób musimy przetrwać trzy fale natarć, choć są pojedyncze przypadki, gdy liczba fal jest różna. Mimo że bitwy nie oferują nic poza absolutne gatunkowe minimum, sprawiają one sporo frajdy. Dodatkowo trzeba przyznać, że tła w trakcie walk są całkiem ładne, często pokazując rzeczywistą planetę lub śmieć kosmiczny, przy którym daną anomalię wykryliśmy. W trakcie niektórych misji fabularnych, gdy sterujemy statkiem, twórcy pokusili się na większą różnorodność. Mapy, po których wtedy się przemieszczamy są często bardziej różnorodne i zaawansowane, a czasami nawet oferujące nowe mechaniki.
Walki turowe w Subverse przypominają mi trochę klasykę, którą powoli zapominamy, czyli Heroes of Might & Magic. Zanim jednak przystąpimy do samej walki, musimy zdecydować, kto weźmie w niej udział. Wybrać musimy jedną z bohaterek, a następnie trzy stwory, które możemy hodować w wolnym czasie. Następnie, trafiamy na niewielką planszę podzieloną na sektory. Po jednej stronie ustawiamy naszą bohaterkę z potworną obstawą, a po drugiej pojawiają wrogowie. Jednostki podzielone są na walczące w zwarciu i w dystansie. Trzeba też mieć na uwadze to, że ataki działają różnie w zależności od tego w kogo są wycelowane. Rzecz jasna, cała akcja rozgrywa się w turach. Z biegiem historii nasze bohaterki oraz stwory zyskują dodatkowe moce i zdolności, które potrafią niejednokrotnie uratować tyłek. Walki są naprawdę wciągające. Nawet po wielu godzinach gry, kiedy staczamy już dziesiątą bitwę z rzędu, nie czujemy się znudzeni.
Dobrze, ale wracając do cycków
A co ze scenami erotycznymi? W końcu to gra porno! Część z nich występuję w biegu fabuły, jednak jeśli faktycznie chcemy zobaczyć ich więcej, to musimy skorzystać z aplikacji PANDORA na statku. To tutaj dostępne mamy wszystkie bohaterki, z którymi możemy poświntuszyć. Sceny erotyczne są dostępne do odblokowania poprzez zdobywanie punktów, które przyznawane są za zwiększanie poziomu oddania danej bohaterki. W trakcie samych scenek nasza interakcja kończy się na nieznacznym poruszaniu kamerą, a także zwiększaniem intensywności zabawy bohaterów. Poza tym nie możemy robić nic więcej poza oglądaniem.
To kiedy sequel?
Graficznie Subverse jest mocno nierówne. Przez większość czasu prezentuje się naprawdę dobrze. Modele postaci, krajobrazy, tła, mimika – to wszystko wygląda cudnie. Jednak zdarzają się momenty, gdy to wszystko idzie w diabły i oglądamy prawdziwego, drewnianego potworka. Całe szczęście, jest to rzadkość. Jeśli mowa o muzyce to nie mam do czego się przyczepić. Jest klimatyczna i miła dla ucha. Po prostu dobrze się jej słucha. Nawet wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę z częstego recyklingu tych samych utworów.
Pod względem optymalizacji Subverse wypada bardzo dobrze – gra działa płynnie i nie doświadczyłem spadków w klatkarzu ani problemów z wydajnością. Technologicznie też nie jest źle, aczkolwiek mam dwa “ale”. Po pierwsze, ekrany ładowania w tej grze są częste i uporczywie zbyt długie. Po drugie, w ciągu całej mojej rozgrywki miałem okazje zetknąć się z 3 błędami, które za każdym razem wywalały mnie do pulpitu, uniemożliwiając kontynuowanie gry. Na szczęście sprawdzenie spójności plików na Steam naprawiało ten problem.
Subverse to bez dwóch zdań jedna z lepszych gier, które wyszły w 2024 roku. Walka turowa oraz bitwy kosmiczne w ogóle nie nudzą, choć w rzeczywistości są bardzo powtarzalne. Na pewno nie jest to gra na dłuższe, całodniowe maratony. To tytuł, w który najlepiej zagrać godzinkę, dwie dziennie, ale nie więcej. Najmocniejszym atutem całej produkcji jest jej fabuła. Historia grupy wyrzutków społecznych i przestępców, którzy wmieszani w wielką intrygę muszą zmierzyć się nie tylko z własnymi demonami, ale i uratować świat, to coś co zostanie ze mną na dłużej. To wszystko natomiast okraszone, mimo że niszowym, tak świetnym humorem, uwielbiającym przełamywanie czwartej ściany.
Subverse to gra, którą naprawdę mogę polecić, ale z zastrzeżeniem, że nie jest to tytuł dla każdego. Przede wszystkim NIE DLA DZIECI. Jak wiadomo, jest to produkcja pełna wulgarności i elementów erotycznych, więc nie każdemu będzie odpowiadać jej kontrowersyjna tematyka. Jeśli jednak jesteś fanem nietypowego humoru i ciekawej fabuły, a do tego nie przeszkadzają ci treści dla dorosłych, Subverse może okazać się świetnym wyborem. Dla odważnych graczy, którzy zdecydują się na ten tytuł, z pewnością nie będzie to czas zmarnowany.
Recenzja oparta o wersję gry na PC. Kopia gry została kupiona przez recenzenta.
8.5
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
8.5
Muzyka
8.0
Gameplay
8.0
Fabuła
9.5
Technikalia
8.0
Ocena ogólna
8.5
Zalety
Wciągająca fabuła.
Świetnie napisani bohaterowie.
Humor doprowadzający do łez.
Gameplay, który pomimo powtarzalności nie nudzi się.