0

Nie jest tajemnicą, że serial “My Little Pony” ma szeroką bazę fanów, nie tylko wśród dzieci, a zwłaszcza dziewczynek, lecz także wśród starszych widzów. Choć złote czasy popularności tego show już minęły, jego historia wciąż trwa. Obecnie możemy śledzić tzw. 5. Generację z nowymi bohaterami, rozgrywającą się w starym świecie, ale tysiąc lat po wydarzeniach z poprzedniej Generacji. W ciągu trzech lat od premiery tego serialu doczekaliśmy się aż sześciu sezonów od Netflixa oraz jednej gry wideo, której recenzję znajdziecie również na naszym serwisie. Na tym jednak właściciele marki nie poprzestali i od niedawna możemy cieszyć się kolejną grą, tym razem osadzoną w mieście pegazów – Zefirowych Wzgórzach.

Źle się dzieje w Zefirowych Wzgórzach

Fabuła rozpoczyna się w momencie, gdy nasze kucyki otrzymują list od swojej przyjaciółki, informujący o tym, że Zefirowe Wzgórza potrzebują ich pomocy. Bohaterowie przybywają do tytułowego miasta pegazów, jednak niedługo potem, w wyniku różnych wydarzeń, zostają rozdzieleni. Jako Sunny musimy odnaleźć pozostałych przyjaciół, a następnie dostać się do zamku królewskiego, by poznać i zlikwidować źródło problemów trapiących to miasto. Na początku i w trakcie naszej przeprawy do zamku natykamy się na wiele magicznych anomalii, które wyrządzają sporo szkód i są wywołane przez wspomniany “tajemniczy problem”. Na szczęście Sunny, jako alikorn, potrafi poskromić te anomalie i uwolnić miasto spod ich wpływu.

W trakcie naszej podróży spotykamy wielu kucyków, którym musimy pomóc w różnych drobnych sprawach. To właśnie stanowi główną osnowę historii. Brak tutaj wielkiej intrygi, rozbudowanej ekspozycji czy interesujących wątków. Podążamy w kierunku zamku, neutralizując po drodze anomalie i udzielając pomocy kucykom, np. roznosząc smoothie po okolicznych mieszkańcach. Fabuła istnieje, lecz jest napisana tak nijako i mało interesująco, że łatwo można się znudzić. Niemniej jednak, gra jest skierowana głównie do dzieci, dla których aspekt fabularny może być mniej istotny. Są one zainteresowane grą ze względu na swoich ulubionych bohaterów i fanserwis.

Warto jeszcze wspomnieć, że produkcja jest skierowana wyłącznie do widzów serialu. Ci, którzy nie mieli z nim wcześniej kontaktu, mogą mieć trudności z odnalezieniem się w grze. Gra zakłada od samego początku, że znasz wszystkie postaci i lore. Nic nie jest tłumaczone, po prostu zostajesz wrzucony w przygodę. Sama fabuła nie jest w żaden sposób kanoniczna. Ignorując Zagadkę Zefirowych Wzgórz, nie pominiecie nic istotnego z tego uniwersum. Gra nie wprowadza niczego nowego. Warto jednak zaznaczyć, że uwzględnia wydarzenia z finału czwartego sezonu serialu i zawiera jeden istotny spoiler.

Mane 6 w akcji

Chociaż na początku możemy sterować tylko Sunny, w miarę postępu w grze odblokowujemy pozostałych pięć kucyków z głównej obsady. Podobnie jak w serii Trine, możemy sterować kilkoma bohaterami, pomiędzy którymi możemy przełączać się jednym przyciskiem w dowolnym momencie. Każdy kucyk posiada własne zdolności i umiejętności. Niemniej jednak, balans pomiędzy nimi jest bardzo nierówny. Gdy korzystamy z jednych przez cały czas, innych używamy może dwa, trzy razy.

My Little Pony: Zagadka Zefirowych Wzgórz to najprostsza platformówka, jaką można sobie wyobrazić. Naszym celem jest przemierzanie liniowych, zamkniętych korytarzy, skacząc po prostych i niewymagających platformach, co jakiś czas korzystając z umiejętności kucyków. Nie sugeruję, że w grze dla najmłodszych należy wprowadzać poziomy platformowe z najtrudniejszych metroidvanii lub dodawać niepasujące do stylistyki gry starcia z przeciwnikami, ale brakuje tu urozmaicenia. Rozgrywka bardzo szybko staje się monotonna. Gdyby twórcy przynajmniej zaimplementowali choćby najprostsze zagadki logiczne i środowiskowe. Jeśli chodzi o stronę wizualną, poziomy cieszą oko. Prezentują się ładnie i estetycznie, a niektóre miejsca zostały żywcem przeniesione z serialu.

Twórcom z pewnością należy się pochwała za wypełnienie map zawartością. Każda z nich zawiera dziesiątki elementów do interakcji, a także liczne, choć nie zawsze udane, zadania poboczne. Co więcej, nie wszystko jest dostępne od razu. Niektóre rzeczy odblokowują się po pewnych wydarzeniach, podczas gdy inne po odblokowaniu kolejnego członka Mane 6. Aby ukończyć grę w 100%, będziemy musieli korzystać z punktów szybkiej podróży, aby wrócić do wcześniejszych lokacji. Przejście głównej fabuły zajmuje około czterech godzin, jednak ukończenie wszystkiego może wydłużyć zabawę przynajmniej dwukrotnie. Jak na grę opartą o licencję i skierowaną do mniej wymagającego konsumenta, jest to całkiem pokaźna długość z dużą ilością zawartości.

Na przestrzeni gry będziemy mieli okazję zagrać w cztery rodzaje mini-gier. Niestety, są to dokładnie te same gry, które mogliśmy przetestować w My Little Pony: Przygoda w Zatoce Grzyw z 2022 roku. Różnice można zaobserwować głównie w innych mapach oraz muzyce towarzyszącej w tle. Nie trzeba dodawać, że takie posunięcie ze strony dewelopera jest w najlepszym przypadku rozczarowujące. Co więcej, w przypadku mini-gierek występuje ciekawy przypadek optymalizacyjny. Gdy cała produkcja utrzymuje stałe 60 klatek na sekundę, to w trakcie mini-gier liczba ta spada do 30. Dodatkowo, jedna z gier nosi nazwę “Pościg na rolkach Sunny”, jednak gra polega jedynie na zwykłym biegu z przeszkodami. Nie jestem pewien, czy jest to wynik niekonsekwencji gry, czy błąd w tłumaczeniu.

Pimp My Pony

Podróżując ulicami Zefirowych Wzgórz będziemy mieli okazję zbierać setki, a nawet tysiące różowych gwiazdek, które stanowią walutę gry. Dzięki nim w sklepach będziemy mogli kupować ubrania dla naszych kucyków, a także meble i dekoracje do Kryształowej Latarni. Asortyment odzieżowy jest dość skromny i oferuje głównie okulary oraz szaliki, które po założeniu kompletnie nie wyróżniają się na naszych bohaterach. Ciekawą, choć nie mającą żadnego wytłumaczenia w historii, mechaniką jest urządzanie domu Mane 6. Elementy dekoracyjne możemy kupić w sklepie lub zdobyć w trakcie gry, a następnie rozmieścić według własnego uznania. Choć nie jest to złożona mechanika, potrafi sprawić trochę frajdy.

Na krzywych kopytkach

My Little Pony: Zagadka Zefirowych Wzgórz to produkcja niedopracowana i pełna błędów. Optymalizacja, choć stabilna, dzięki rozrzutowi pomiędzy normalną rozgrywką a mini-grami, jest co najmniej dziwna. Idąc dalej, niejednokrotnie gra nie uruchamiała skryptu, co powodowało problemy z rozpoczęciem kolejnych poziomów lub zakończeniem niektórych zadań. Konieczność wielokrotnego restartowania gry była frustrująca.

Nie mogę też powiedzieć dobrego słowa o dialogach, zarówno pod względem aktorskim, jak i technicznym. Głosu prawie wszystkim bohaterom podkładają aktorzy odpowiedzialni za dubbing serialowy, ale mimo to brzmią oni niesamowicie amatorsko. Zupełnie jakby im się nie chciało i czytali swoje kwestie z kartki. Od strony technicznej też nie jest najlepiej. Czasami usta postaci w ogóle się nie poruszają, choć słyszymy wypowiadane słowa. Niezrozumiała jest również decyzja, że poza wątkiem głównym niektóre losowe rozmowy pozbawione są voice actingu, podczas gdy innym razem on występuje. Jednak to również może być błąd gry. Tego już nie jestem w stanie potwierdzić. Było także kilka przypadków, kiedy nie słyszałem żadnych głosów ani nie widziałem tekstów rozmów, mimo że bloczek na tekst był widoczny, a ujęcia kamery wskazywały na jakąś rozmowę. W porównaniu z poprzednią grą, kwestie dialogowe przynajmniej pasują do ruchu ust postaci, o ile ten się pojawia.

Muszę również poświęcić trochę miejsca udźwiękowieniu, a konkretniej muzyce. W tle przez cały czas towarzyszą nam skoczne, wesołe utwory. Choć nie są one wyjątkowo zapadające w pamięć, stanowią miłe tło podczas przemierzania plansz. Jednak po pewnym czasie pętle dźwiękowe potrafią przyprawić o ból głowy, zwłaszcza w menu pauzy, gdy takowa trwa zaledwie parę sekund. Jako ciekawostkę dodam, że w grze usłyszymy 2-3 utwory z serialu, jednak w wersji instrumentalnej, co jest bardzo fajnym smaczkiem.

Nie będzie żadnym zaskoczeniem, gdy powiem, że My Little Pony: Zagadka Zefirowych Wzgórz nie należy do najładniejszych produkcji. To gra brzydka, pamiętająca jeszcze czasy sprzed dziesięciu, a może nawet i dwudziestu lat oraz tanich gier na licencji. Oprawa graficzna jest sztuczna, plastikowa, a animacje niesamowicie drewniane.

My Little Pony: Zagadka Zefirowych Wzgórz to gra skierowana tylko dla fanów serii, zaznajomionych z wydarzeniami z serialu. To produkcja niedopracowana i przepełniona błędami, jednak nie na tyle krytycznymi, by nie dało się grać. Cieszy fakt, że w porównaniu do poprzedniej gry na licencji tej marki poprawiono takie mankamenty jak kiepski lip-sync, zbyt krótka historia oraz niewykorzystany potencjał marki. Mimo to, nadal jest to tytuł, któremu daleko do miana dobrego, choć absolutnie nie jest to produkcja zła. Niestety, w ostatecznym rozrachunku nie jest to produkt wart polecenia, zwłaszcza za cenę wynoszącą 180 złotych, jaką żąda wydawca. Gdyby jednak cena była trzykrotnie niższa, mógłbym polecić tę grę rodzicom jako prezent dla ich dzieci. W takim przypadku powinna sprawdzić się wyśmienicie.

Recenzja oparta o wersję gry na PlayStation 5.
Kopia gry do recenzji została zakupiona przez recenzenta osobiście.

5.0

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
5.0
Udźwiękowienie
5.0
Gameplay
5.5
Fabuła
4.0
Strona techniczna
5.5
Ocena ogólna
5.0
Zalety
  • Możliwość zagrania całym Mane 6

  • Niewymagająca, idealna dla młodszego odbiorcy

  • Ładnie zaprojektowane lokacje

  • Polska kinowa wersja językowa

Wady
  • Recykling mini-gier z poprzedniej gry

  • Nudny gameplay

  • Irytująca muzyka

  • Kiepska historia

  • Masakryczna ilość błędów

  • Przestarzała oprawa graficzna

  • Przesadzona cena

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *