1

W 2017 roku miała swoją premierę gra, która wzięła wielu graczy z zaskoczenia. Sprzedała się w milionach egzemplarzy i zdobyła kilka prestiżowych nagród. Tym, co ją wyróżniało była cierpiąca na psychozę bohaterka, co miało istotny wpływ nie tylko na klimat gry, ale również na samą rozgrywkę. Dzięki temu mogliśmy na niespotykaną dotąd skalę wniknąć w umysł protagonistki. Gra nosiła tytuł Hellblade: Senua’s Sacrifice, a dzisiaj opowiem o jej udanej kontynuacji – Senua’s Saga: Hellblade II.

Fotorealistyczne arcydzieło

Zapewne niektórzy z was pamiętają zwiastun sprzed dwóch lat, przedstawiający rozgrywkę dwójki. Wielu graczy, w tym ja, widząc jak się ona prezentuje, zbierało szczęki z podłogi. Jednak, nauczeni doświadczeniem, podejrzewaliśmy, że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Wiedzieliśmy, że gdy nadejdzie premiera, będziemy świadkami niesamowitego downgrade’u graficznego. Jak bardzo się myliliśmy! Senua’s Saga: Hellblade II wygląda równie oszałamiająco jak w zapowiedziach i utrzymuje ten poziom przez całą swoją długość. Ta stworzona na Unreal Engine 5 gra to najlepiej wyglądająca produkcja, jaką znajdziemy na rynku. Aż pokuszę się o stwierdzenie, że właśnie weszliśmy na teren prawdziwego fotorealizmu.

Gdyby tego było mało, jakość wszelkich animacji stoi na niespotykanym dotąd poziomie. Dodajmy do tego ultra-realistyczne twarze wraz z mimiką, która przyćmiewa wszystko, co do tej pory mogliście widzieć. To wszystko sprawia, że nie tylko mamy do czynienia z najładniejszą grą wszech czasów, ale także z prawdziwie filmowym doświadczeniem.

Filmowe doświadczenie

Senua’s Saga: Hellblade II to jedna z najbardziej filmowych gier, z jaką miałem okazję obcować. Jednakże, nie jest to produkcja w stylu gier od Telltale Games (np. The Walking Dead, The Wolf Among Us) ani Supermassive Games (np. Until Dawn, The Quarry), ani też nie należy do gatunku Full-motion video (FMV). Nadal jest to trzecioosobowa gra przygodowa z elementami akcji. A mimo to, ogląda się ją jak najprawdziwszy film. Jestem przekonany, że pierwsze pytanie jakie padnie, gdy ktoś nakryje was z tą grą, będzie brzmiało: “Co oglądasz”? Wpływ na to ma oczywiście wspomniana fotorealistyczna grafika wraz z perfekcyjnymi animacjami i realistyczną mimiką twarzy, jednakże nie tylko to. W tej grze nie doświadczymy żadnego HUD’u, podpowiedzi ani elementów, które są tak częstym widokiem w tym medium. Wszelkie zabiegi pomagające w rozgrywce czy nakierowujące ją na dobre tory, są tak subtelne, że niewprawione oko w ogóle ich nie wychwyci. Nawet doświadczony gracz może mieć z tym problem. Co więcej, cała gra ma czarne paski u góry i dołu ekranu, które na początku mogą trochę irytować, jednak po kilkunastu minutach można się do nich przyzwyczaić. W Hellblade II nie uświadczymy ani jednego ekranu ładowania, co możemy zawdzięczać możliwościom dysków SSD. Gameplay natychmiastowo przechodzi w scenki przerywnikowe i na odwrót. Podobnie do God of War, historia jest płynna od początku do końca i nie doświadczymy ani jednego momentu, który mógłby nas wyrzucić z immersji. Wszystkie wspomniane elementy doskonale się ze sobą zgrywają, tworząc jedyne w swoim rodzaju filmowe widowisku.

By jak najbardziej zbliżyć grę do doświadczenia filmowego, twórcy postanowili nieco przebudować system starć z przeciwnikami. Fanów systemu walki z pierwszej odsłony uspokajam, że działa on na podobnych zasadach co w jedynce. Wciąż mamy śmiertelne starcia z przeciwnikami, gdzie istotne są uniki, parowanie, a także ładunki spowalniające czas na krótką chwilę. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Zmieniło się natomiast to, że starcia rozgrywane są w formie pojedynków 1 na 1. Czy to oznacza, że walki stały się prostsze? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie. Oczywiście nie jest to gra typu Souls-like, ale jeśli nie będziemy uważni oraz reagować odpowiednio do sytuacji, szybko znajdziemy się w grobie. Chociaż nie jest to regułą, tak dopiero po pokonaniu obecnego oponenta, pojawia się kolejny. Jednak to też nie tak, że czeka on sobie obok w kolejce. Twórcy ponad wszelką miarę postawili na, wspomnianą już wielokrotnie w tej recenzji, filmowość. Przejścia do kolejnych przeciwników są zawsze płynne i przekonujące. Sprawiają wrażenia naturalnych. Wszystko zostało tak starannie wyreżyserowane i zaimplementowane, że każde starcie i przechodzenie do kolejnych wyglądają jak zaplanowane scenki przerywnikowe.

Wbrew temu, co możecie teraz myśleć, walka to jeden z rzadszych elementów Hellblade II.Tym, co będziemy robić przez większość czasu, będzie powolne przemierzanie liniowych korytarzy, podczas których następuje cała ekspozycja fabularna. Podziwiamy wtedy cały szczegółowy i często hermetyczny świat gry. Również wtedy poznajemy większość historii, którą głównie doświadczamy poprzez dialogi oraz monologi, najczęściej dziejące się w głowie głównej bohaterki. Poziomy, które przemierzamy, choć liniowe, często posiadają kilka odnóg oraz sekretnych przejść. Ich eksploracja nagradza nas krótkimi historiami i informacjami o świecie. Nie są one jednak konieczne do ukończenia gry ani nie wydają się wpływać na jej przebieg. Co jakiś czas, podczas naszej wędrówki, natkniemy się na zagadki logiczne, które będziemy musieli rozwiązać, by móc kontynuować. Ich ilość wydaje się o wiele mniejsza niż w części poprzedniej. Podobnie jak w Hellblade: Senua’s Sacrifice, będziemy musieli znaleźć odpowiednie miejsce na mapie i dopasować topografię terenu do widocznej na ekranie runy. Jednak to nie wszystko, ale więcej zdradzać nie zamierzam.

Słysząc głosy

Podobnie jak w pierwszej części, Hellblade II kładzie duży nacisk na udźwiękowienie. Aby w pełni cieszyć się rozgrywką, zaleca się granie w słuchawkach. W ten sposób łatwiej nam będzie wejść w skórę Senua’y i na własnych uszach poczuć przynajmniej namiastkę tego, przez co musi przechodzić. Nieustannie towarzyszą nam głosy, atakujące nas z każdej strony, komentując nasze działania i decyzje, ale też co jakiś czas próbując nam doradzić. Można wręcz powiedzieć, że lwia część historii dzieje się w głowie bohaterki. Świetna oprawa dźwiękowa na tym się nie kończy, gdyż twórcy zadali sobie trud, aby zarówno efekty dźwiękowe, jak i muzyka, miały silny wpływ na nasze odczucia z rozgrywki i immersję.

Fabuła Senua’s Saga: Hellblade II z pozoru wydaje się prosta. Łowcy niewolników z północy prowadzą najazdy na lud bohaterki, co skutkuje wieloma porwaniami. By ukrócić ten proceder, Senua daje się schwytać, by dostać się do źródła problemu i rozwiązać go raz na dobre. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana niż mogło się wydawać. Tak rozpoczyna się podróż, podczas której dojdzie do walki z zarówno demonami zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi. W miarę postępów fabuły losy Senua’y zwiążą się z innymi bohaterami. Chociaż całe Hellblade II trwa 6-7 godzin, tak w ciągu tego czasu zdążyłem polubić bohaterów pobocznych. Zostali oni bardzo dobrze napisani, w wyniku czego łatwo nawiązać z nimi więź.

Wspomniałem nieco wcześniej, że fabuła tylko z pozoru wydaje się prosta. Całość jest mocno oniryczna. Trudno stwierdzić, co jest prawdą, a co wymysłem chorego umysłu. Sama historia jest otwarta na interpretacje. Choć wiele rzeczy jest podanych wprost, to w rzeczywistości nic tu nie jest oczywiste. Co więcej, klimat jest niezwykle ciężki. Co jakiś czas musiałem zrobić sobie przerwę od rozgrywki, by przejść się trochę i odsapnąć. Obawiam się, że ciężar tej produkcji może odstraszyć wielu graczy. Sposób przedstawienia historii jest ambitny i nie każdemu przypadnie do gustu.

Przeznaczenie Senuy

Senua’s Saga: Hellblade II to bez wątpienia jedna z najlepszych gier bieżącego roku. Nie tylko błyszczy pod względem oprawy audio-wizualnej, ale również fabularnej. Jedyny element, który mógłby budzić zastrzeżenia, jest jednocześnie jego największym atutem, a mianowicie filmowość. Czasami można odnieść wrażenie, że twórcy, dążąc do osiągnięcia jak najlepszego efektu, musieli pójść na wiele kompromisów, które znacznie ograniczyły możliwości gameplay’owe. Niemniej jednak, dla świetnej narracji i immersji, jest to coś, na co można przymknąć oko.

Czy Senua’s Saga: Hellblade II zdobędzie tytuł najlepszej gry roku? Jest jeszcze za wcześnie, aby wydawać takie osądy, ale na chwilę obecną jest to niewątpliwie jeden z silniejszych pretendentów. Jestem jednak pewny, że w kategorii reżyserii i udźwiękowienia mało który tytuł będzie mógł się z nim równać. Senua’s Saga: Hellblade II jest dostępne na PC oraz konsolach Xbox Series X/S za zaledwie 219 złotych. Jest to niewielka cena, biorąc pod uwagę, że ceny dzisiejszych produkcji zaczynają się od 350 złotych. Jednak jeśli i ta cena jest dla was za wysoka, mam świetne wieści! W Senua’s Saga: Hellblade II będziecie mogli zagrać w dniu premiery w ramach subskrypcji Xbox Game Pass.

Recenzja oparta o wersję gry na Xbox Series X.
Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę Xbox.

9.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
10.0
Udźwiękowienie
10.0
Fabuła
10.0
Gameplay
8.0
Strona techniczna
10.0
Ocena ogólna
9.5
Zalety
  • Fotorealistyczna oprawa graficzna

  • Perfekcyjne animacje i mimika twarzy

  • Niesamowita muzyka oraz udźwiękowienie

  • Bardzo ciężki klimat

  • Immersja na najwyższym poziomie

  • Oniryczna, otwarta do interpretacji fabuła

  • Bohaterowie, do których można się przywiązać

Wady
  • To nie jest gra dla każdego

  • Bardzo łatwe zagadki logiczne

  • Zbyt duża filmowość ograniczająca gameplay

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *