0

W listopadzie zeszłego roku mieliśmy okazję zrecenzować grę Parking Tycoon: Business Simulator, którą uznaliśmy za prawdziwe guilty pleasure. Bez wątpienia była to produkcja pełna wad i niedopracowań, a jednak potrafiła wciągnąć i dostarczyć sporo rozrywki. Po pół roku od premiery, deweloperzy postanowili wydać dodatek do swojej gry. Skorzystaliśmy z tej okazji, aby przyjrzeć się zarówno nowemu DLC, jak i sprawdzić, czy w ciągu tych kilku miesięcy produkcja przeszła jakieś pozytywne zmiany.

Czy po spędzeniu kilku godzin z Seaside Business mogę polecić ten, wyceniony na 23 złote (blisko połowa ceny gry podstawowej), dodatek? Niestety, ale zdecydowanie nie, i już śpieszę z wyjaśnieniem dlaczego. Jeśli znacie naszą recenzję podstawowej wersji gry, wiecie, że Parking Tycoon cierpiał na wiele błędów i niedoróbek. Czy od czasu premiery deweloper coś z tym zrobił? Nic a nic. Gra wciąż zmaga się z dokładnie tymi samymi problemami co wcześniej. Jest brzydka, niedopracowana i pełna niedoskonałości, które mogłyby zostać poprawione od momentu wydania. Zamiast tego postanowiono wypuścić DLC.

“Panie redaktorze, pan się czepia tego dodatku, bo jest pan zły, że zamiast udoskonalenia podstawki, twórca zdecydował się skupić wszystkie siły przerobowe na stworzenie dodatku.” Moi drodzy, naprawdę chciałbym, żeby tak było. Seaside Business sprawia wrażenie, jakby na jego stworzenie poświęcono góra jeden tydzień. W cenie 23 złotych otrzymujemy zaledwie nową mapkę i dwie nieznaczne nowości. Ponownie dostajemy brzydki kawałek terenu z zagrodzonymi przestrzeniami i hałdami ziemi, choć tym razem jest to piach. Dookoła nas są kopiuj-wklej budynki. Jedyna zmiana polega na tym, że jedna taka ściana złożona z budynków została usunięta, a na jej miejsce wstawiono plażę z paroma palmami i morzem.

Cała rozgrywka pozostaje bez zmian. Wykupujemy tereny, naprawiamy je, rysujemy linie parkingowe i odbieramy zapłatę od klientów. DLC oferuje dokładnie to samo, co podstawowa wersja gry. Jednak nie do końca – tym razem możemy w rogu mapki postawić wypożyczalnię desek surfingowych, a zamiast znanego z podstawki parkingu piętrowego, możemy zbudować smart parking, czyli ruchome platformy parkingowe. Czy to wystarcza, żeby urozmaicić zabawę? Ani trochę. Wciąż gramy w to samo, bez praktycznie żadnych zmian. Lenistwo twórców na tym się nie kończy. W sklepie możemy kupować wszystkie przedmioty znane z podstawki, nawet jeśli nie możemy ich użyć na nowej mapie.

Dodatek nie ma sensu. To praktycznie ta sama podstawowa wersja gry, jedynie z inną teksturą, szumem morza w tle i ubranymi w kąpielówki NPC. I o ile wciąż całkiem dobrze można bawić się przy tym tytule przez pierwsze parę godzin, tak i tym razem po pewnym czasie zaczyna nużyć, a wszelkie błędy i niedoskonałości coraz bardziej zaczynają odrzucać. W zeszłorocznej recenzji napisałem, że do momentu wprowadzenia koniecznych usprawnień, nie jestem w stanie z czystym sumieniem polecić Parking Tycoon nikomu. Po pół roku tych się nie doczekaliśmy, a DLC, które otrzymaliśmy, to jedynie leniwy kawałek kodu, który jest niczym innym jak rozczarowaniem.

Artykuł powstał przy użyciu kopii gry i DLC podarowanych przez wydawcę.

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *