Final Fantasy to najbardziej rozpoznawalna marka jRPG na świecie. Chociaż jej korzenie sięgają rozgrywki stricte turowej, tak od kilkunastu lat próbuje eksperymentować, a nawet sięgać po różne gatunki. Wykluczając semi-turowość, Final posiada w swoim portfolio między innymi ciepło przyjęte MMO. Ostatnia wydana odsłona marki, o numerze 16, postawiła na...
Final Fantasy to najbardziej rozpoznawalna marka jRPG na świecie. Chociaż jej korzenie sięgają rozgrywki stricte turowej, tak od kilkunastu lat próbuje eksperymentować, a nawet sięgać po różne gatunki. Wykluczając semi-turowość, Final posiada w swoim portfolio między innymi ciepło przyjęte MMO. Ostatnia wydana odsłona marki, o numerze 16, postawiła na szybką, slasherową akcję, którą wielu porównywało do bardzo lubianej serii Devil May Cry. Dzisiaj omówimy właśnie tę najnowszą część.
W dużym skrócie, historia opowiada o losach Clive’a i jego przyjaciół, którzy jako niesławni banici pomagają potrzebującym oraz polują na wielkie magiczne kryształy, które rzekomo mają przynieść światu zagładę. To klasyczna historia fantasy o ratowaniu świata pełna potworów i epickich walk. Jednak w porównaniu z poprzednimi częściami, a nawet innymi dziełami kultury, świat Final Fantasy XVI jest brudny, brutalny i okrutny. To dojrzała historia o niesprawiedliwościach społecznych, politycznych intrygach i skomplikowanych więziach międzyludzkich. Całość jest tak umiejętnie napisana, że szybko wchodzimy w ten świat, a także z łatwością przywiązujemy się do głównych bohaterów. To wszystko połączone w jedno sprawia, że historia jest prawdziwym wyciskaczem łez.
Rozgrywka, jak już we wstępie wspomniałem, to czystej krwi slasher. Wielu fanom marki decyzja twórców o całkowitym zrezygnowaniu z turowości, delikatnie mówiąc, nie przypadła do gustu. Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć ich uczucia. Z drugiej widać, że deweloperzy podeszli z sercem do projektu walki. Starcia są dynamiczne, efektowne i przede wszystkim satysfakcjonujące. Wiele potyczek z bossami jest prawdziwym testem naszych umiejętności. Nie chcę zdradzać za wiele, jednak w miarę postępów fabuły odblokowujemy także dziesiątki nowych, zróżnicowanych mocy. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Za muzykę odpowiada kompozytor Masayoshi Soken, który jest związany ze Square Enix już od 2001 roku. Jednak prawdziwą rozpoznawalność i sławę zdobył, gdy został mianowany głównym kompozytorem do gry Final Fantasy XIV: A Realm Reborn. To właśnie wtedy pokazał pazur i udowodnił, jak wielki potencjał muzyczny posiada. Nie chciał marnować tego talentu i postanowił wykorzystać go do granic możliwości. Świadczy o tym rok 2020, kiedy to okazało się, że Soken choruje na raka i musi poddać się chemioterapii. Co wtedy zrobił? Ukrył ten stan rzeczy przed większością ekipy gry i kontynuował komponowanie muzyki ze szpitalnego łóżka. A co z rakiem? Dokopał mu! Jego najnowsze kompozycje, które możemy usłyszeć w Final Fantasy XVI, są prawdziwymi arcydziełami. Za nie został również doceniony w grudniu 2023 roku, kiedy to podczas gali The Game Awards otrzymał zasłużoną nagrodę za najlepszą ścieżkę dźwiękową.
Final Fantasy XVI to jedna z nowszych gier, które znalazły się w naszym zestawieniu Legendarnych Soundtracków. Ta decyzja może wydawać się dość kontrowersyjna, zwłaszcza biorąc pod uwagę dwa fabularne DLC, z czego najnowsze miało premierę niespełna miesiąc temu. Jednak czy na pewno jest to na tyle kontrowersyjne? Za muzykę odpowiada żywa legenda, a same kompozycje potrafią wywołać istną ekstazę. Zachęcam was również do zapoznania się z resztą dyskografii. Utworów jest naprawdę dużo, a każdy z nich jest wyjątkowy. Boli mnie, że nie mogłem umieścić ich tu więcej. Pominąłem między innymi “The Greathwood”, “Brothers”, “All as One”, “Eikonoklasm” oraz większość motywów przewodnich walk z bossami.