0

Już od dłuższego czasu jak grzyby po deszczu wychodzą wszelkiego rodzaju symulatory. Zaczęło się od tak prostych tematów jak kierowanie ciągnikami siodłowymi, rolnictwo czy wszelkiej maści budownictwo. Teraz mamy już symulatory dosłownie wszystkiego. Symulator dilera? Spoko. Pana menela? Czemu nie. Chirurga? Kozy? A proszę was bardzo! Niekwestionowanym mistrzem, a niejako też władcą gatunku jest bez dwóch zdań nasz rodzimy PlayWay. Ich najnowsze wydane, a stworzone tylko przez jednego dewelopera dzieło skupia się na jakże ciężkiej i niezrozumiałej profesji złodzieja.

A mogło być tak pięknie

By w pełni oddać moje odczucia i wrażenia z Thief Simulator 2 pozwolę sobie sparafrazować pewien krótki dialog z klasyka polskiej kinematografi:

Otyły panie, mam dobrą i złą wiadomość!

Zacznij od złej.

Nie działa.

Hmm… A dobra?

Dostaliśmy fajną i wciągającą grę o złodziejach.

Nareszcie!

Ten tekst idealnie ukazuje sytuację Thief Simulator 2. To fajna gra, przy której można naprawdę dobrze się bawić, jednak jej masakryczne problemy techniczne i optymalizacja przyprawiają o zgrzytanie zębów. Ta gra wyszła o 3-6 miesięcy za wcześnie. Ale co nie zadziałało? W pierwszej kolejności warto przyjrzeć się optymalizacji. Pomimo możliwości w opcjach wyboru maksymalnych FPS, te zablokowane są na 60. Na szczęście nie doświadczyłem większych spadków płynności. Gra jest także niesamowicie zasobożerna. Uruchomiona, odpala w komputerze tryb hałaśliwego odrzutowca. Mam tu na myśli wykorzystanie wszystkich zasobów komputera na niemal 100%. A warto wspomnieć od razu, że gra wygląda niesamowicie brzydko, nie ma jakichś super zaawansowanych mechanik, a mapy są bardzo małe. Inna sprawa to stabilność. Doszły mnie słuchy, że gra ładuje się w nieskończoność albo w ogóle się nie uruchamia. Być może tak u niektórych jest, ale mnie na szczęście każdy z tych problemów ominął. Dotknęły mnie za to inne nieprzyjemności. Thief Simulator 2 uwielbia wysypywać się do pulpitu. Tylko raz miałem stabilną sesję, która trwała 3-4 godziny. A tak? Ta gra uwielbia się buntować i wyłączać co 5-10 minut. Doprowadziło do tego, że nagminnie robiłem szybkie zapisy. Te zresztą i tak warto robić, bo automatyczne zapisy są tylko przy wejściu na otwartą mapę. Wracając, nie zliczę ile razy przywitała mnie tapeta pulpitu w akompaniamencie zawieszonego Steama czy innych programów typu Discord.

Od strony techniczno-mechanicznej jest lepiej, ale wciąż niezbyt pięknie. Najbardziej groteskowym błędem było dla mnie to, gdy przechadzałem się ulicami miasteczka aż tu nagle uruchomił się alarm i rzucił się na mnie cały pobliski komisariat. I żeby to tylko raz taka sytuacja miała miejsce. Natychmiast rozwieje wątpliwości, że w tymże momencie nie miałem wywieszonych za sobą żadnych listów gończych ani nie robiłem nic podejrzanego. Sztuczna inteligencja także nie należy do najbystrzejszych. W szczególności, jeśli chodzi o policjantów czy przechodniów. Problemów gra ma znacznie więcej, jak chociażby momentami migające światło słońca, co nie jest zbyt przyjazne dla osób z epilepsją. Z drugiej strony, ekran lubi całkowicie się zaciemnić, pozbawiając nas jakiejkolwiek widoczności. Strach też wchodzić do menu, gdyż to również lubi się zaciąć i zmusić nas do, wydawać by się mogło, zapomnianej kombinacji Alt+F4. Niemniej, choć Thief Simulator 2 działa fatalnie, tak przez cały czas nie czułem irytacji. Gdy gra wysypywała się do pulpitu, uruchamiałem ją ponownie. Wystarczy powiedzieć, że przejście całości na 100% zajęło mi 17 godzin i ani na moment nie myślałem o porzuceniu tej produkcji. Dlaczego? Odpowiedź jest prozaicznie prosta: Bo to bardzo wciągająca i satysfakcjonująca gra.

Złodziejskie rzemiosło

Gra oferuje dwa tryby: fabularny i swobodny; każdy w trzech poziomach trudności. W trybie swobodnym od samego początku możemy odwiedzić dwa rejony, a także wziąć udział w trzech napadach. Jednak, gdy wybierzemy tryb fabularny, wtedy wszystko zostaje odblokowane z biegiem samej historii. Jest to najlepszy wybór, gdyż dzięki temu poznajemy wszystkie mechaniki po kolei w odpowiednio wyważonym tempie. Sama historia jest całkiem prosta. Mamy na pieńku z pewną organizacją przestępczą. Otóż wisimy jej niemałe pieniądze. Żeby nie zarobić kulki w głowę i spłacić dług wykonujemy dla nich dziesiątki zleceń.

Niezależnie jaki tryb wybierzemy naszym rejonem działań będą dwa miasteczka, każde oferujące od kilku do kilkunastu budynków. Do każdego możemy się włamać, by okraść go z czego tylko się da. Naszą przygodę zaczynamy od prostego, opuszczonego domku. By się do niego dostać korzystamy z wytrychów, które pozwalają nam na przedarcie się przez drzwi bądź okna. Po dostaniu się do środka chwytamy co tylko możemy. Czy to są budziki, tostery, stare radia – cokolwiek. Następnie udajemy się do pobliskiego lombardu, gdzie to wszystko spieniężamy. Rzecz jasna, z czasem po odpowiednim przygotowaniu w bardziej okazałych domach i willach znajdziemy cenniejsze przedmioty (m.in. konsole do gier, telewizory, biżuterię, samochody sportowe). Jednak włam do opuszczonej rudery to nic, czym warto się szczycić. Co innego, jeśli mówimy o zamieszkiwanym domu. Wtedy sytuacja się nieco bardziej komplikuje. W końcu jesteśmy włamywaczami, a nie mordercami, więc gdy zostaniemy zauważeni musimy uciekać zanim policja zostanie wezwana albo, co gorsza, mieszkańcy sami nie wezmą spraw w swoje brutalne i nieznające litości ręce. Tak też musimy poznać nawyki i przyzwyczajenia naszych celów, a następnie wykorzystać je, by niezauważenie okraść domostwo. Nie pozostało nam nic innego jak stać, obserwować i uczyć się. Jeśli jednak jesteśmy wystarczająco bogaci, możemy kupić mini-kamerkę, która zbierze te dane za nas. Po zdobyciu odpowiednich informacji przyszedł czas, by okraść dom. Możemy robić to w dowolnym momencie, jednak warto wykorzystywać poznane nawyki, by jak najbardziej ułatwić sobie pracę. Lepiej w końcu okraść dom, kiedy jego mieszkańcy są w pracy albo śpią niż gdy chodzą po nim cały czas.

Sytuacja znacznie się komplikuje, gdy różni domownicy mają różne nawyki. I gdy jedni prowadzą dzienny tryb życia, inni mogą być nocnymi markami. Wtedy też możemy wyczekać na 1-2 godzinną lukę (czyli parę minut na czas gry), kiedy to wszyscy mieszkańcy są wrażliwi na atak. Jednak co wtedy zdążymy ukraść? Chyba tylko toster. Dlatego nierzadko będziemy musieli się przekradać, ukrywać i odwracać uwagę, by w ciszy móc pokraść. Domownicy nie są jednak aż tak głupi i zauważą, jeśli wcześniej zamknięte drzwi będą otwarte albo jakiś rzucający się w oczy przedmiot zniknie. Wtedy też mogą zacząć szukać potencjalnego włamywacza albo od razu zadzwonić na policję. Dlatego istotne jest tu planowanie, a także gadżety. Te nie tylko pomagają nam dostać się do domu, ale i na późniejszych etapach obezwładniać domowników i pomagać obchodzić dodatkowe zabezpieczenia. A warto dodać, że niektóre domostwa pilnowane są przez kamery, przy strażnicze, ochroniarzy i zabezpieczenia elektryczne. Ruszanie na taki cel bez odpowiedniego sprzętu, wywiadu i pewnych, cichych umiejętności to samobójstwo.

Thief Simulator 2 nie zawodzi ani w elementach infiltracyjnych, ani w zbieractwie, ani w dostępnej zawartości. Elementy skradania się są proste do nauczenia, jednak opanowanie tej sztuki do perfekcji może zająć nieco czasu. Pierwsze wejście do pilnie strzeżonej willi może z początku okazać się niemożliwym zadaniem, jednak z czasem może stać się bułką z masłem. Sama możliwość kradzieży większości elementów sprawia niemałą wręcz frajdę. Gdyby nie to, że pojemność plecaka mamy ograniczoną, można by kraść wszystko co się nawinie. Całość jest niesamowicie satysfakcjonująca.

Oferowana przez twórcę zawartość już teraz jest całkiem spora, choć na papierze może nie wyglądać aż tak okazale. Mówimy tu o około dwudziestu domach na dwóch mapach, trzech napadach, kilkunastu gadżetach, dziesiątkach zdolności i umiejętności, masie kolekcji do zebrania, zadaniach i zleceniach… No jest tego całkiem sporo, a widząc po kilku pustych miejscach w interfejsie, odnoszę wrażenie, że twórca raczej nie porzuci swojego dziecka i zajmie się jego dalszym rozwojem.

Halo? Policja? Ukradziono mi czas.

Do napadów często będziemy brać nasz samochód, który pozwoli nam na przewożenie cięższych i większych towarów. Model jazdy nie jest wyjątkowy, ale to nie Forza czy Gran Turismo, więc w pełni wystarcza. W trakcie jazdy możemy posłuchać kilku stacji radiowych i paru słów od spikerów. Choć po pewnym czasie ich komentarze zaczęły nudzić, tak z początku fajnie było posłuchać, jak narzekają, że toster magicznie znika im co noc. Same mapy, na których przyjdzie nam działać są niewielkie i niezbyt okazałe. Są trochę nijakie i bezpłciowe. Zrobione po to, żeby były. Raczej nie było tu przemyślanego projektu poziomu, jeśli chodzi o aspekty wizualne. Niemniej, najważniejsze, czyli domostwa są wykonane bardzo ładnie i dokładnie.

Pomimo wielu wad i problemów produkcji, bawiłem się niesamowicie dobrze. Rozgrywka wciągnęła mnie jak bagno, przynosząc sporo frajdy i satysfakcji. Umysł mówi, że to gra w najlepszym przypadku średnia. Jednak serce uwielbia ten tytuł i czeka na więcej.

Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam).
Kopia gry do recenzji została podesłana przez
wydawcę.

6.0

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika i Dźwięk
2.5
Zawartość
9.0
Gameplay
10.0
Fabuła
6.5
Strona Techniczna i Optymalizacja
1.5
Ocena ogólna
6.0
Zalety
  • Kradzież i włamania sprawiają niesamowitą frajdę

  • Różnorodność w zawartości i ilości rzeczy do roboty zapewnia wiele godzin zabawy

  • Potencjał na więcej

Wady
  • Kiepska optymalizacja

  • Stan techniczny nie po drodze z grywalnością

  • Paskudna oprawa graficzna

  • Nijaki finał podstawowej fabuły

  • Alarm czasami lubi sam z siebie się uruchomić

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *