W ciągu ostatnich paru lat, bardzo popularnym zabiegiem stało się przenoszenie gier indie na platformy mobilne, by sięgnąć po nową garść klientów. Ale czy można podejść do tego tematu z drugiej strony i grę z Iphonów oraz iPadów przenieść na ekran konsol, czy komputerów? W tym celu sprawdziłem pierwszą...
W ciągu ostatnich paru lat, bardzo popularnym zabiegiem stało się przenoszenie gier indie na platformy mobilne, by sięgnąć po nową garść klientów. Ale czy można podejść do tego tematu z drugiej strony i grę z Iphonów oraz iPadów przenieść na ekran konsol, czy komputerów? W tym celu sprawdziłem pierwszą grę studia Wildboy. Zapraszam do lektury.
Prosto z sadu do indyczego kurnika
ATONE: Hearth of the Elder Tree nie jest produktem nowym. Historię tej gry można śledzić już od drugiej połowy 2019 roku, kiedy to nowozelandzkie studio Wildboy Studios wydało swój tytuł w na platformie nadgryzionego jabłka w ramach Apple Arcade. Dzieło zostało przyjęte w pozytywnym świetle, jednak ciężko powiedzieć, czy nie wynikało to z ograniczonej konkurencji na sprzęcie Apple. Stan ten utrzymywał się do czerwca 2022 roku, kiedy to aplikacja zniknęła z pakietu Arcade, a rozpoczęły się przygotowania do drugiego otwarcia, kiedy to pod koniec stycznia 2023 roku, tytuł z pomocą polskiego wydawcy Untold Tales trafił na PS4, Switcha oraz PC. Ta ostatnia opcja, to wersja którą dostaliśmy do przetestowania od wydawcy za co dziękujemy. A teraz nie tracąc rytmu, przejdźmy do kolejnej zwrotki.
Spokojnie, zaraz się rozkręci…
Rozpoczynając swoją przygodę z tym tytułem, byłem tylko świadomy jednolinijkowego opisu, którym gra się reklamuje – “Fabularna historia łącząca mitologię nordycką z logicznymi zagadkami oraz rytmicznymi sekwencjami walki”. Wśród gier rytmicznych jest trochę konkurencji, ale mało jest projektów, które wplatają w to fabułę i zagadki. Mimo wszystko, głównym powodem mojego zainteresowania, był właśnie aspekt rytmicznych pojedynków.
I tutaj muszę przedstawić swoje pierwsze wrażenia jakie odczułem na początku przygody w nordyckim świecie Midgard. Postacie rozmawiają ze sobą w skomplikowanym dla mnie dialekcie języka angielskiego. Gra prowadzi graczy między kolejne znaczniki przesuwające historię do przodu. A akcja w której musimy się wykazać umiejętnościami jest po prostu nudna. I pewnie tutaj skończyłoby się moje podejście, gdyby nie jedno ale. Szybko poczułem empatię do Estry – głównej bohaterki przedstawionej opowieści. We wprowadzeniu widzimy jak jej ojciec oddaje za nią życie, by chronić dziewczynę przed niebezpieczeństwem. Od tego momentu sterujemy już dojrzałą łowczynią, która odkrywa swoje heroiczne powołanie rozwiązania tajemnicy magicznego drzewa Yggdrasil, stając przed licznymi wyzwaniami i decyzjami, które wpłyną zarówno na nasza bohaterkę jak i świat przedstawiony w grze.
I cieszę się bardzo, że się nie zniechęciłem, bo im dalej w Midgard, tym bardziej wciągająca opowieść jak również coraz to ciekawsze zagadki logiczne czekają na graczy. A tych drugich jest tutaj sporo, i mimo że większość z nich jest raczej prostsza, to muszę przyznać że znalazło się kilka takich, których nie udało mi się rozwiązać za pierwszym razem. Na niektóre z nich gra daje nam tylko jedną szansę na poprawną odpowiedź, jak również ich rozwiązanie wpływa na decyzje które możemy później podjąć. Naprawdę miło wspominam te części rozgrywki.
I skoro już o decyzjach mowa, to również było dla mnie przyjemne zaskoczenie. Znaczna większość akcji jakie wybierzemy, wpływa na historię której doświadczymy, a gra daje nam aż pięć możliwych zakończeń oraz innych dodatkowych rozgałęzień historii do odkrycia. I tutaj fakt, że sama gra jest w miare krótka (jedno przejście zajmuje między 4-5 godzin) nie stanowi większego problemu.
Guitar Hero dla dzieci
Jak wspomniałem w paragrafie wyżej, jednym z kluczowych i reklamowanych przez twórców aspektów gry są potyczki rozgrywane w formie rytmicznych wyzwań rodem z gier Guitar Hero czy Dance Dance Revolution. Takich walk mamy w trakcie gry kilkanaście. Każda z nich polega na wystukiwaniu klawiszy przypisanych do poszczególnych szyn, tak by “odklikać” wszystkie znaczniki po kolei. Gdy wykonaliśmy serię poprawnych trafień, nasza bohaterka wykonuje atak, a gdy przytrafiła nam się seria błędów, atak wykonuje przeciwnik. Co najważniejsze w tego rodzaju rozgrywce, muzyka wykorzystana przy tych etapach jest bardzo dobrze dobrana do akcji – czujemy energię i rytm wystukiwany w kolejnych układach. A same układy, mimo że nie nazwałbym ich najtrudniejszą przeszkodą w grze, mogłyby stanowić wyzwanie. No właśnie, “mogłyby” – specjalnie użyłem tej formy, gdyż tutaj jest pogrzebany problem pojedynków w ATONE – walka jest za prosta. Mimo popełnienia serii błędów, życie mojej bohaterki nie spadło ani razu o jedno całe serce. A startujemy grę z trzema, których liczbę można zwiększyć. Podejrzewam, że niski poziom trudności jest pozostałością po mobilnych korzeniach projektu, jednak gra oferuje również poziom trudności całkowicie pomijając sekwencje walki. Jest więc to dla mnie duży minus, że nie przyłożono się, by postawić jakieś wyzwanie przed graczami w tym aspekcie.
Jedyne co przychodzi na ratunek, to moduł areny odblokowywany po ukończeniu głównej fabuły gry, gdzie możemy “rywalizować” z przeciwnikami, o jak największa liczbę punktów.
Jest nierówno, ale pięknie!
Ostatnim wyróżnikiem, na tle wielu innych konkurencyjnych gier, jest tutaj oprawa audio-wizualna. Jak już wspomniałem, muzyka wykorzystana w tle, stoi na bardzo wysokim poziomie. Idealnie oddaje klimat tajemniczości i przygody, która czeka przed graczami, w odpowiedni sposób uwydatniając chwile spokoju jak i emocji, które targają przedstawionymi postaciami. Jednak gdy spojrzymy na aspekty graficzne, nie jest już tak kolorowo. I nie mam tu na myśli kolorów w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo wszystkie etapy naszej podróży w jasny sposób są zróżnicowane przez oryginalne biomy przedstawiające różne fragmenty świata, od lasów, po mokradła, przez lochy i na górach kończąc. Mam wrażenie, że umiejętności artystyczne zostały nierównomiernie rozłożone na różne aspekty gry. Z jednej strony dostajemy wiele ciekawie animowanych przerywników, które przedstawiają nam różne momenty fabuły, a z drugiej podczas walk towarzyszy nam zapętlona w ten sam sposób jedna, bądź dwie animacje ataku. W pierwszej lokacji, wiele NPCów ma unikatowe animacje, jednak szybko się kończą, i każdy kolejny gość na naszej drodze stoi w bezruchu, aż do niego podejdziemy i zagadamy. No i na koniec sterowanie, które w wersji na PC zostało zrobione okropnie – jednym klawiszem wchodzimy w interakcję z otoczeniem, innym klawiszem przechodzimy dialogi, a jeszcze innym klawiszem wybieramy opcje dialogowe. Sterowanie jest rozrzucone po całej długości klawiatury, bez możliwości zmiany. Takie ograniczenia nie są normą na obecnych platformach.
Podsumowanie
Nie jest to tytuł dla fanów gier rytmicznych, którzy szukają kolejnych wyzwań z nowymi muzycznymi utworami. Natomiast fani zagadek logicznych oraz przygód fantasy w klimatach nordyckich powinni się dobrze bawić. Jeśli przymruży się oczy na parę niedociągnięć to myślę, że gra jest warta swojej ceny, szczególnie jak nie straszne jest nam wielokrotne przechodzenie w celu odkrycia wszystkich sekretów i zakończeń.
Recenzja oparta o wersję gry na PC. Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę, Untold Tales.
6.5
Ocena autora
Podsumowanie
Motyw audio-wizualny
8.5
Gameplay
7.0
Wykonanie
5.0
Zawartość
6.5
Ocena ogólna
6.5
Zalety
Ciekawa i wciągająca historia.
Mnogość zagadek logicznych.
Bardzo dobry soundtrack.
Ciekawe i dobrze animowane przerywniki.
Wady
Produkcja nierówna jakościowo.
Przedstawiony dialekt angielskiego utrudnia wprowadzenie do fabuły.
Walki i elementy rytmiczne nie stanowią żadnego wyzwania.