Czy kilka nowych postaci i kilka nowych map to wystarczająco na sequel? Od czasu ogłoszenia Overwatch 2 na Blizzconie 2019 oczekiwania graczy na drugą odsłonę największej gry Blizzarda od czasu World of Warcraft zdecydowanie malały, a sprzyjały temu wychodzące na jaw dziwne decyzje twórców związane z drugą odsłoną gry....
Czy kilka nowych postaci i kilka nowych map to wystarczająco na sequel?
Od czasu ogłoszenia Overwatch 2 na Blizzconie 2019 oczekiwania graczy na drugą odsłonę największej gry Blizzarda od czasu World of Warcraft zdecydowanie malały, a sprzyjały temu wychodzące na jaw dziwne decyzje twórców związane z drugą odsłoną gry. Usunięcie skrzynek i zastąpienie ich sklepem z skórkami i Battle Passem razem z wyciągniętymi z kosmosu cenami tych skinów, zmiana całego głównego schematu 6vs6 na 5vs5 czy blokowanie nowych postaci za systemem Battle Pass to niektóre z kontrowersyjnych decyzji podjętych przy produkcji drugiej odsłony Overwatch. Czy Overwatch 2 to sequel, który w ogóle był potrzebny i czy sprostał moim oczekiwaniom? W obu przypadkach odpowiedź brzmi nie, ale o tym więcej poniżej.
Bardziej aktualizacja, niż gra
Zacznijmy od tego, że Overwatch 2 nigdy nie powinien być nową grą. Totalnie nic tutaj nie charakteryzuje tej “nowej gry”, że jest to nowa odsłona, a nie duża aktualizacja do starej gry, ba nawet aplikacja, która się otwiera nadal ma nazwę po prostu “Overwatch”, a na Xboxie Overwatch 2 dalej jest wykrywany jako “Overwatch Origins Edition”. Blizzard nawet się nie kryje z tym, że jest to dalej ta sama gra co 6 lat temu. Graficznie wszystko wygląda tak samo, postacie nadal mamy w większości te same, choć kilka przeszło reworki, ale o tym zaraz. Tłumaczenie się Blizzarda tym, że stary silnik Overwatcha nie dałby sobie rady z tym co oferuje Overwatch 2 jest totalnym kłamstwem, bo to dalej jest pierwszy Overwatch tylko z nadrobionymi aktualizacjami, których nie było od 2 lat w oryginalnej grze. Oryginalny Overwatch był ogromnym sukcesem dla Blizzarda, zdobywając szerokie uznanie krytyków i stając się jednym z największych nowych IP gier ostatniej dekady. W przypadku Overwatch 2 jest to niestety przysłowiowe odgrzewanie kotleta.
Niektóre zmiany jednak na plus
Największą zmianą w Overwatch 2 jest zmiana systemu meczu z 6v6 do 5v5, co jest kontrowersyjną zmianą, ale w moim odczuciu całkiem trafioną. Nie odczuwam większego chaosu, tak jak to było oryginalnej grze, więc to dla mnie na plus. W kolejce ról nowy układ pozwala na jednego bohatera Tanka, dwóch bohaterów Damage i dwóch bohaterów Support na drużynę. Tanki w Overwatch 2 zostały znacząco zbuffowane i przerobione, aby umożliwić aby ten nowy system meczu się sprawdzał. Orisa została najbardziej zmieniona, tracąc swoją tarczę i oryginalny Ultimate na rzecz włóczni, którą można rzucać. W przypadku Orisy zmiany zdecydowanie na plus, dużo przyjemniej mi się nią grało niż w pierwszej grze.
Inni bohaterowie Overwatch 2 z klasy Tank mają zachowane ich umiejętności z poprzedniej gry, ale są wzmocnione. Reinhardt może teraz rzucić dwa Ogniste Uderzenia na raz, a także ma możliwość anulowania swojej szarży. Zarya ma do dyspozycji dwie bańki, a Roadhog może używać swojego haka i uzdrawiania podczas korzystania z Ultimate. Dzięki mniejszej liczbie osłon, przejściu na tryb 5v5 i zmianom wprowadzonym w bohaterach-tankach, Overwatch 2 jest znacznie szybszy i pozwala na bardziej agresywny styl gry.
Antykonsumenckie zagrywki wychodzą na pierwszy plan
Innym dużym dodatkiem do gry jest wspomniany wcześniej Battle Pass – seria odblokowywalnych nagród, które dają ci wszystko, od nowych bohaterów, takich jak Kiriko, po nową skórkę “Mythic” dla Genjiego, która pozwala na dostosowanie maski, kolorów, miecza czy wzorów. Przepustka jest moim zdaniem w przyzwoitej cenie, biorąc pod uwagę, jak dobra jest większość nagród, ale nie robi nic przełomowego w porównaniu z innymi, a także się nie zwraca po jej ukończeniu jak w większości innych gier, na przykład Fortnite.
W oryginalnym Overwatch, nowi bohaterowie i mapy były zawsze dodawane do gry za darmo. W ten sposób gracze Overwatch byli utrzymywani na równym poziomie i dawało to grze poczucie sprawiedliwości, którego brakuje w niektórych innych strzelankach. Na korzyść próby przekonania ludzi do zakupu przepustki premium, Overwatch 2 porzuca tę filozofię, sprawiając, że gracze muszą albo grindować całą drogę do poziomu 55, aby odblokować Kiriko, albo kupić przepustkę i odblokować ją od razu. Jest to moim zdaniem niewybaczalne w tak dużego kalibru grze. Wprowadzanie do tak dużej gry systemów Pay2Skip to ogromne nieporozumienie i Blizzard powinien się za to totalnie wstydzić i jak najszybciej przemyśleć inne rozwiązanie na odblokowywanie nowych postaci, bo obecne rozwiązanie jest fatalne dla graczy darmowych.
Problemy, problemy…
Kolejnym sposobem, w jaki Overwatch 2 wydaje się bardziej antykonsumencki niż jego poprzednik, jest nowy wymóg podania numeru telefonu. Wymóg podania numeru telefonu w Overwatch 2 ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa gry i utrudnienie oszustom tworzenia nowych kont i powrotu do gry po otrzymaniu bana. Jednakże, tworzy on niepotrzebną przeszkodę dla legalnych graczy, aby dostać się do gry. Masa osób na mediach społecznościowych mają problemy z połączeniem swoich numerów, bo po prostu Battle.net ich nie przyjmuje.
Overwatch 2 startuje z sześcioma nowymi mapami, trzema nowymi bohaterami i nowym trybem gry Push. Pozbędzie się jednak również trybu gry Assault dla trybów Quick Play i Ranked Play. Oznacza to, że Overwatch 2 startuje tak naprawdę z taką samą liczbą trybów gry, jaką miał jego poprzednik, a jedynie trzema mapami w sumie więcej. Największym rozczarowaniem jest całkowity brak tak bardzo wyczekiwanej kampanii fabularnej, która była naprawdę jednym z większych punktów marketingowych sequela, jeśli nie największym. Co prawda gra jest technicznie we wczesnym dostępie, ale ci, którzy od lat czekali na porządny sequel Overwatcha, będą bardzo rozczarowani, bo będą musieli poczekać do przyszłego roku.
Podsumowanie
Na ten moment nie mogę powiedzieć, że Overwatch 2 wydaje się pełnoprawnym sequelem do pierwszej gry. Cały dodany content to po prostu większa aktualizacja do starej gry, a nowe antykonsumenckie systemy nie napawają optymizmem na przyszłość marki. Do tego gra zakrywa się łatką “Wczesnego Dostępu”, aby wytłumaczyć brak fabularnej kampanii singleplayer. Generalnie dostajemy dalej tą samą grę, ale tym razem z gorszym systemem monetyzacji i kilkoma nowymi bajerami. Czy było to warte zachodu by nazywać Overwatch 2 nową grą? Zdecydowanie nie.
Recenzja oparta o wersje gier na PC i Xbox Series X.