Hoyoverse nie zwalnia tempa i w dalszym ciągu dostarcza wysokiej jakości rozrywkę. Hoyoverse przez ostatnie lata stało się prawdziwą światową potęgą. Ostatnio nawet mogli się pochwalić wejściem do Top15 najbardziej wartościowych firm prywatnych na świecie, co jest ogromnym osiągnięciem będąc studiem odpowiedzialnym za tworzenie gier wideo. Genshin Impact, Honkai:...
Hoyoverse nie zwalnia tempa i w dalszym ciągu dostarcza wysokiej jakości rozrywkę.
Hoyoverse przez ostatnie lata stało się prawdziwą światową potęgą. Ostatnio nawet mogli się pochwalić wejściem do Top15 najbardziej wartościowych firm prywatnych na świecie, co jest ogromnym osiągnięciem będąc studiem odpowiedzialnym za tworzenie gier wideo. Genshin Impact, Honkai: Star Rail oraz gra, która była początkiem ich sukcesu, czyli Honkai Impact 3rd już mocno się odbiły na światowej popkulturze i oczywiście jest to dopiero początek. W zeszłym tygodniu pojawiła się najnowsza gra wyżej wspomnianego studia, czyli Zenless Zone Zero, która jest ich czwartą oryginalną marką. Jak jednak skok w nowe uniwersum sprawdza się na dłuższą metę? Spędziłem ponad 60 godzin w Zenless Zone Zero i jestem gotowy na przyszłość.
Tutaj leży Phaethon, który w rydwanie boga słońca jechał…
W Zenless Zone Zero wcielamy się w rodzeństwo Wise’a i Belle, którzy są właścicielami wypożyczalni kaset VHS “Random Play”. Biznes filmowy to jednak nie jest ich jedyne zajęcie, gdyż mają fuchę na boku. Razem działają trochę w szarej strefie i są znani jako “Phaethon”, legendarna figura w świecie przedstawionym w grze. Aby nadać większego sensu całej linii fabularnej i postaciom, postaram się przybliżyć trochę jak prezentuje się świat w Zenless Zone Zero. Akcja gry odbywa się na alternatywnej Ziemi, która została zaatakowana przez nadnaturalny kataklizm zwany “Hollows”. Wspomniane Hollows pojawiły się niespodziewanie i stworzyły zaburzone wymiary w formie ogromnych sfer. W wspomnianych wymiarach można spotkać niebezpieczne istoty zwane “Ethereal”. Ludzie wchodzą do tych sfer z różnych powodów, a w środku wspomagają im osoby nazywane “Proxy”. Nasze rodzeństwo jest właśnie kimś takim i zbudowali sobie niesamowitą renomę, będąc nazywanym najlepszym Proxy w całym New Eridu. Współczesna cywilizacja została zniszczona przez Hollows, ale jedna cywilizacja znana jako New Eridu zdołała przetrwać apokalipsę, zdobywając technologię wydobywania cennych zasobów z Hollows. Pustkowia zostały następnie uprzemysłowione i spieniężone przez administrację miasta, co stopniowo doprowadziło do rosnącego napięcia między monopolistycznymi przedsiębiorstwami, gangami, konspiratorami i fanatykami. Wise i Belle nie wiedzieli, że jedno przypadkowe zlecenie wrzuci ich w jedną z największych konspiracji na planecie od czasu startu apokalipsy.
Jeżeli mocniej wpatrzymy się w samą historię oraz lore gry to możemy zauważyć, że twórcy czerpią dużo elementów z mitologii greckiej, mimo akcji osadzonej w bliższej post-apokaliptycznej przyszłości. W trakcie premiery twórcy opublikowali “Lore Teaser”, który przedstawił nam frakcję “Void Hunters”, która zostaje wspomniana w grze, a jednego z członków nawet poznajemy podczas rozgrywki. Jednym z Void Hunterów jest niejaki “Profesor Arche”, założyciel Akademii Helios. Profesor w przeszłości chciał zbadać Hollow Zero, czyli aktualnie największe i najniebezpieczniejsze Hollow w okolicy New Eridu. Arche dostał się do środka, lecz nigdy nie wrócił. Belle i Wise w trakcie historii wspominają, że ich mentor w przeszłości zaginął w nieznanych okolicznościach i starają się go odnaleźć. Wiemy również, że rodzeństwo oraz pierwsi Void Hunters pochodzą z Eridu, miasta które było pierwotną stolicą przed tym jak zostało pochłonięte przez Hollow Zero i przed tym zanim powstało New Eridu. Spoglądając na mitologię możemy wywnioskować, że rodzeństwo oraz Profesor Arche są powiązani. Założyciel Akademii Helios odgrywa tutaj rolę Heliosa, a jak dobrze wiemy Phaethon, czyli alter ego rodzeństwa jest dobrze znane jako syn Heliosa. Łatwo wywnioskować, że zaginionym mentorem jest Profesor Arche.
Na ten moment w grze mamy do dyspozycji 3 rozdziały głównej fabuły (oraz przerywniki) i 6 misji poszczególnych postaci grywalnych, nie wspominając o dziesiątkach misji pobocznych. Sama struktura historii jest mieszanką elementów “slice of life”, gdzie po prostu każdy bohater zajmuje się swoim życiem i trafiamy na niecodzienne sytuacje oraz wspomnianej wcześniej konspiracji, która wrzuca rodzeństwo w wir nieoczekiwanych wydarzeń. Osobiście jestem wielkim fanem tego jak została przedstawiona tutaj historia. Chyba pierwszy raz w grze od Hoyoverse czuję, że główny bohater nie jest wielką deus ex machiną, od której zależy los świata/wszechświata. Zamiast tego mamy wolniej opowiedzianą historię, która znacząco skupia się na postaciach i ich rozmowach między nimi oraz budowaniu relacji i charakterów. Cały główny content fabularny zajął mi około 45-50 godzin, co jest sporą ilością czasu, wiedząc że z miesiąca na miesiąc będzie go dużo więcej.
Niby Devil May Cry, ale… jednak Street Fighter oraz Persona?
Zenless Zone Zero ma niesamowitą jakość oraz styl, tego nie można odmówić tej oto produkcji. Od dawna nie widziałem gry, która tak bardzo wie czym jest. Główny rdzeń rozgrywki możemy podzielić na trzy segmenty: eksploracja New Eridu, eksploracja Hollows i walka w Hollows. Każda z tych trzech znacząco różni się od siebie. Podczas eksploracji New Eridu poruszamy się jako Wise lub Belle, zależy kogo wybraliśmy jako naszą główną postać na początku gry. Tutaj gra toczy się podobnie jak w serii Persona. Każdego dnia możemy wykonywać różne czynności, więc musimy zaplanować nasz harmonogram. Każdy dzień jest podzielony na cztery sekcje: poranek, popołudnie, wieczór oraz noc. Niektóre wydarzenia są aktywne tylko o określonych porach dnia, więc to musimy mieć na uwadze. Eksploracja Hollows znacząco różni się od poprzednio przedstawionego segmentu. W Hollows poruszamy się jako Phaethon przewodząc zespołom agentów, którzy składają dla nas zlecenie. Wewnątrz korzystamy z Bangboo, czyli specjalnego robota, który przypomina swoim wyglądem królika. Bangboo zwykle są samoświadome, lecz nasi bohaterowie nie bez powodu mają renomę legendy. Phaethon jako jedyne Proxy potrafi przejąć zdalną kontrolę nad Bangboo, dzięki czemu może przebywać wewnątrz Hollow nie narażając się na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Hollows w grze są przedstawione w formie planszy stworzonej z telewizorów CRT. Każdy telewizor to jedno pole i po planszy poruszamy się podobnie jak w grze planszowej, lecz bez rzutów kostką. Niestety ten element najmniej przypadł mi do gustu z całej gry i nie obraziłbym się jakby twórcy się go po prostu pozbyli w przyszłości. Znacząco spowalnia tempo rozgrywki i momentami jest po prostu męczący i nudny. Jasne, są etapy, w których twórcy bardzo kreatywnie podeszli do poziomów z telewizorami, lecz są one zdecydowanie mniejszością.
No i w końcu przechodzimy do “crème de la crème”, czyli system walki w Hollows. Podczas walki sterujemy 3-osobowym zespołem agentów, którzy zwykle fabularnie dają zlecenie naszemu Proxy i razem z Bangboo wyruszają do środka. Podczas walki poruszamy się po większych lub mniejszych arenach, które mogą niektórym przypominać etapy z różnych gier rogue-like. Na pierwszy rzut oka, walka może wyglądać jakby przypominała typowy system walki z dowolnego slashera. Nic bardziej mylnego, walka w Zenless Zone Zero działa bardziej jak coś w stylu bijatyk, niż slasherów typu Devil May Cry czy Bayonetta. Każda z postaci ma dużą listę różnych ataków, combo, ukrytych combo, a niektórzy nawet mają ataki łączone. Struktura walki wygląda tak, że atakując daną postacią nabijamy na przeciwniku wskaźnik oszołomienia, jeżeli pasek się napełni i skończymy nasze aktualne combo to otrzymamy możliwość zrobienia ataku asysty, który wyśle na pole bitwy kolejną postać, atakując oczywiście w zjawiskowy sposób. Asysty zwykle są wyrzucane w pełnej rotacji naszych postaci, aż finalnie wrócimy do postaci, która rozpoczęła combo. Oczywiście nie brakuje też takich mechanik jak blok, kontra czy uniki i perfekcyjne uniki, które potrafią spowolnić czas na krótki moment. System walki jest oczywiście opatrzony w przepiękne animacje, prawdopodobnie najlepsze z ich wszystkich gier do tej pory.
Ostatni bastion ludzkości nie musi być nudny
New Eridu i cała otoczka tego świata prezentuje się po prostu świetnie. Mocno japoński klimat wręcz wylewa się z ekranu i widać, że inspiracje serią Persona to był po prostu strzał w dziesiątkę. Dodatkowego “efektu wow” nadają po prostu niesamowite animacje, czy to w trakcie samej gry czy w cutscenkach, chyba nigdy nie widziałem tak ekspresywnych postaci, prawie jakbym oglądał anime z ogromnym budżetem. Jednak najważniejszym punktem tej całej otoczki w ZZZ jest zdecydowanie muzyka. Ścieżka dźwiękowa jest tutaj po prostu wybitna i miesza wiele różnych gatunków, zależy jaki segment rozgrywki aktualnie ogrywamy. W samym mieście głównie usłyszymy coś na styl relaksującego groove funku, lecz w walkach nie zabraknie wszelkiej gamy utworów EDM, Dubstepu czy nawet Metalcore zmiksowanego z hip hopem. Taki dobór gatunków do tej pory był niespotykany w grach od Hoyoverse, lecz bardzo mnie cieszy, że postanowili rzucić się na głęboką wodę i wyjść z ich strefy komfortu, którą w większości stanowiły aranżacje orkiestrowe.
Pod względem graficznym Zenless Zone Zero prezentuje się całkiem nieźle. New Eridu jest bardzo szczegółowym miastem, po którym porusza się duża ilość unikalnych postaci NPC. Zdążyłem się już przyzwyczaić, że w grach od Hoyoverse, postacie niezależne nie są zbyt szczegółowe i bardzo często korzystają z tych samych modeli i po prostu podmieniają włosy czy ubiór. W ZZZ jest zupełnie inaczej. Wygląda na to, że twórcy stworzyli system, który generuje na bieżąco unikalne postacie NPC i są one bardzo wysokiej jakości. Niektóre z nich bez problemu można pomylić z grywalnymi postaciami, bo zupełnie od nich nie odstają. Jest to ogromny skok do przodu i bardzo mnie cieszy, jak duża uwaga do szczegółów została poświęcona w ZZZ. Pod względem stanu technicznego to zdecydowanie jest dobrze. Miałem okazję przetestować grę na PC oraz PS5 i na obu platformach gra oferuje bardzo stabilne osiągi, jeżeli chodzi o płynność rozgrywki. Na PC mamy do dyspozycji odblokowane FPS, co jest nowością w grach od Hoyo. W przypadku wersji PS5 gra działa w dynamicznej rozdzielczości 4K oraz stabilnych 60 fps w samym New Eridu, lecz w Hollow potrafi zarzucić spadkiem klatek do około 50. W przypadku wersji PC nie doświadczyłem żadnych problemów z płynnością.
Jak wiadomo Zenless Zone Zero jest grą gacha, która oferuje losowanie postaci za zebraną lub kupioną walutę. Osobiście nie mam nic do takich gier, jeżeli są w nich zastosowane odpowiednie systemy, które ograniczają nielimitowaną losowość lub wręcz bezpośrednie oszukiwanie gracza. W ZZZ nie doświadczymy takich żerujących na graczu sytuacji i bez żadnych problemów możemy w pełni przechodzić grę bez wydawania nawet złotówki.
Podsumowanie
Zenless Zone Zero, bez niespodzianek jest kolejną bardzo dobrą grą od Hoyoverse. Świetny klimat, ciekawy system walki, typowo Personowy świat oraz niestety dosyć mierny system telewizorów wewnątrz Hollows tworzy razem doświadczenie z wyższej półki, mimo kilku małych potknięć. Gra oczywiście jest w pełni darmowa. Wbrew pozorom gry gacha to nie zawsze są typowymi mobilnymi maszynkami do mielenia pieniędzy, a często się zdarza że oferują świetne historie i postacie, które są pomijane przez graczy, bo zraża ich słowo “gacha”. Nie bądźcie tacy, tylko dajcie szansę.
Recenzja oparta o wersję gry na PlayStation 5 oraz PC. Gra jest w modelu Free2Play.
8.5
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
9.0
Technikalia
9.0
Gameplay
8.0
Fabuła
8.0
Dźwięk
9.0
Ocena ogólna
8.5
Zalety
Intrygujący i szczegółowy świat.
Fenomenalne audio oraz soundtrack.
Jedne z najlepszych animacji w branży gier.
Intrygująca fabuła.
Bardzo dobry stan techniczny.
Bardzo przyjemny system walki.
Wady
System TV w Hollows.
Dla niektórych wolne tempo fabuły może nie być wystarczające.
Przerwy między questami głównymi są za długie. (Levelowanie)