Wydany w 2016 roku DOOM okazał się ogromnym sukcesem, co sprawiło, że kontynuacja była tylko kwestią czasu. W 2020 roku doczekaliśmy się premiery DOOM Eternal, który od razu podbił rynek, sprzedając się w 1,5 miliona egzemplarzy w ciągu pierwszego tygodnia od premiery i osiągając łącznie 5 milionów sprzedanych kopii....
Wydany w 2016 roku DOOM okazał się ogromnym sukcesem, co sprawiło, że kontynuacja była tylko kwestią czasu. W 2020 roku doczekaliśmy się premiery DOOM Eternal, który od razu podbił rynek, sprzedając się w 1,5 miliona egzemplarzy w ciągu pierwszego tygodnia od premiery i osiągając łącznie 5 milionów sprzedanych kopii. Mimo silnej konkurencji, która uniemożliwiła w 2020 roku zdobycie nagrody za najlepszą muzykę i ścieżkę dźwiękową, DOOM Eternal posiada niewątpliwie Legendarny Soundtrack.
Nie zamierzam powtarzać się o kultowości serii DOOM, jej niemałym wpływie na strzelanki pierwszoosobowe oraz niezmiennie wysokim poziomie produkcji. O tym możecie przeczytać w poprzednich odcinkach Legendarnych Soundtracków, poświęconych pierwszym dwóm klasycznym odsłonom oraz edycji z 2016 roku. DOOM Eternal wziął to, co najlepsze w poprzedniczce, wyniósł na zupełnie nowy poziom, a to, co nie zadziałało, albo wyeliminowano, albo usprawniono na tyle, by sprawiało ogromną frajdę. Mogę mówić tylko za siebie, ale DOOM Eternal to najlepszy FPS w swoim gatunku. Warto tu jeszcze tylko wspomnieć, że gra doczekała się dwóch długich rozszerzeń fabularnych, które kontynuowały i kończyły historię Doom Slayera.
Za muzykę ponownie odpowiada nieoceniony Mick Gordon, którego ostre, metalowe kompozycje zawierają również elementy muzyki industrialnej, elektronicznej, a nawet symfonicznej. Gordon wykorzystał szeroką gamę technik i narzędzi, w tym gitar elektrycznych, syntezatorów oraz specjalnie zaprojektowanych “instrumentów”, aby stworzyć brzmienie, które jest zarówno agresywne, jak i budujące niesamowity klimat potęgi. To nie my jesteśmy zamknięci w pomieszczeniu z przeciwnikami. To oni są zamknięci z nami.
Niestety w trakcie prac nad grą pojawiło się kilka nieprzyjemnych kontrowersji. Nie nam oceniać jaka jest prawda ani kto zawinił. Istotny jest za to rezultat całej tej afery. Mick Gordon pożegnał się na dobre z Bethesdą. DOOM Eternal była ostatnim jego projektem dla tego studia. Po odejściu Gordona, za nową zawartość muzyczną odpowiedzialny został Andrew Hulshult, który razem z Davidem Levy’m pracował nad muzyką do rozszerzenia The Ancient Gods.
Po zmianie kompozytora pojawiły się obawy, że to nie będzie już to samo. Na szczęście Hulshult wraz z Levy’m nie zawiedli, dostarczając równie dobrą ścieżkę dźwiękową co w oryginalnej grze. Mimo że styl obu panów jest nieco inny niż Gordona, zdołali zachować ducha muzyki DOOM Eternal, jednocześnie wnosząc swoje unikalne podejście. Udało im się stworzyć muzykę, która kontynuuje dziedzictwo intensywności i mrocznego klimatu. Pozwolę sobie na odważne stwierdzenie, że sprostali niemałemu wyzwaniu, stając na tym samym poziomie co Gordon.
Tradycyjnie już dla tej serii nie mogłem umieścić wszystkich utworów, które pierwotnie chciałem. Ścieżka pisania Legendarnych Soundtracków jest ścieżką bolesną i pełną wyrzeczeń. Nie mogłem umieścić chociażby “The Icon of Sin”, “A Cultist Prayer”, “The Super Gore Nest”, “BFG 10K”, “Meathook” i wiele więcej. Oczywiście zapraszam was do przesłuchania całej dyskografii. Mick Gordon, a także Andrew Hulshult i David Levy stworzyli niesamowitą, mocną i dynamiczną muzykę, od której już samego słuchania serce bije szybciej. Całą trójką udowodnili, że przemoc to też gatunek muzyczny.
I tak dotarliśmy do końca nie tylko tego odcinka Legendarnych Soundtracków, ale także całego trzeciego sezonu naszej muzycznej serii. Czy wrócimy za rok z kolejną dawką świetnych ścieżek dźwiękowych? Tego nie możemy potwierdzić. Wiemy jednak na pewno, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Nawet jeśli teraz kończymy, pamiętajcie jedno: nasze artykuły mogą się kończyć, ale Legendarne Soundtracki są wieczne.
Doom Eternal wraz z dwoma fabularnymi rozszerzeniami w teorii zakończyły sagę Doom Slayera. Jednak czy to aby na pewno koniec tej brutalnej przygody? Ptaszki ćwierkają, że odpowiedź na to pytanie możecie usłyszeć szybciej niż sądzicie.
Pozwólcie, że jako mały BONUS dodam coś, co nie do końca jest “utworem” w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Jednak zawsze wywołuje we mnie gęsią skórkę: