0

Po prawie 14 latach od ostatniej głównej odsłony serii, Książe Persji powraca w wielkim stylu!

Pamiętam to jak dziś, gdy ogrywałem Piaski Czasu czy Zapomniane Piaski. W przeszłości byłem ogromnym fanem serii Prince of Persia, a wyżej wspomniane Piaski Czasu ograłem przynajmniej 10 razy. Ta seria od zawsze miała coś w sobie, czego żadna inna gra nie potrafiła odwzorować, a główna mechanika związana z cofaniem się do przeszłości w czasie rzeczywistym to było coś niebywałego na czas premiery pierwszej trójwymiarowej odsłony serii. W 2010 roku otrzymaliśmy Zapomniane Piaski i od tego momentu… cisza. Lata mijały, a o nowej głównej odsłonie serii kompletne zero informacji. Jasne, że otrzymywaliśmy mniejsze gierki mobilne, ale oczywiście mało kto brał je na poważnie. No i w końcu nadszedł ten moment, czyli Summer Game Fest 2023. Geoff Keighley wchodzi na scenę i ujawnia pierwszą grę całego show, która podejrzanie stylistycznie wygląda jak wyczekiwany od lat Książe Persji z jednym małym twistem, a dokładniej perspektywą 2D. Tak właśnie ujawniony został Prince of Persia: The Lost Crown, czyli wielki powrót marki od zespołu, który w przeszłości stworzył Rayman Origins oraz Legends. Po mocnym zapoznaniu się z tytułem mogę stwierdzić, że zdecydowanie jest to godny powrót!

Persja i siedmiu Nieśmiertelnych

W The Lost Crown wcielamy się w rolę Sargona, który należy do elitarnej grupy wojowników, zwanych Nieśmiertelnymi, którzy służą Królowej Persji, Thomyris. Naszą przygodę rozpoczynamy od widowiskowej sekwencji obrony królestwa Perskiego przed atakiem Generała Uwiszki i jego armii. Atak Generała służy nam za prologi i samouczek jednocześnie, który ma na celu nauczyć nas podstawowych mechanik oraz nakreślić budowę przedstawionego nam świata i jego konfliktów. Po udanym pokonaniu Generała, cała ekipa Nieśmiertelnych wraca do pałacu, aby przyjąć honory i oczywiście świętować zwycięstwo. Gdy Sargon otrzymuje pochwałę od Królowej poznajemy także Księcia Persji, Ghassana, który u boku matki przypatruje się ceremonii. Następnie dołączamy do naszych braci broni i świętujemy, lecz niestety nie trwa to długo, gdyż dociera do nas informacja, że Książe został porwany przez Anahitę, generał armii perskiej i został zebrany na Górę Qaf, która jest znana z tego, że ciąży nad nią specyficzna klątwa.

W tym momencie docieramy do głównej strefy rozgrywki. Jeżeli nie wiecie czego się spodziewać to już spieszę z pomocą. Prince of Persia: The Lost Crown to metroidvania z krwi i kości. Jeżeli jesteście zapoznani z takimi tytułami jak Hollow Knight, czy seria Ori to będziecie jak w domu. Góra Qaf ma swego rodzaju pół otwartą strukturę, którą w sumie można określić jako otwarty świat z drugim wymiarze. Co jak co, ale Ubisoft Montpellier stworzył największą i najbardziej zróżnicowaną mapę jaką widziałem w jakiejkolwiek metroidvanii, w jaką miałem okazję zagrać, a było ich trochę. Qaf jest podzielona na 11 różnych stref, które znacząco różnią się od siebie klimatem, muzyką, rodzajami przeciwników i mechanikami. Jestem do tej pory pod ogromnym wrażeniem różnorodności, jaką oferuje The Lost Crown. W grze możemy znaleźć ponad 65 różnych przeciwników, którzy zdecydowanie dadzą nam popalić, gdyż nowy Książe Persji nie należy do gier łatwych. Nawet na poziomie normalnym potrafiłem odczuć problemy, w niektórych momentach, a do dyspozycji są jeszcze dodatkowe 2 poziomy trudności wyższe niż normalny. Co do trudności to oczywiście nie mogę zapomnieć wspomnieć o świetnych walkach z bossami, szczególnie tymi w drugiej połowie gry, które pod względem tempa i samego widowiska bardzo mi przypominały walki rodem z anime.

Dwa miecze, łuk… i moce czasu!

Mimo tego, że perspektywa nowej gry wróciła do czasów pierwowzoru to sama rozgrywka nadal zawiera wiele czynników z trójwymiarowych odsłon serii. W dalszym ciągu wspinamy się po ścianach, bujamy na wystających z ścian prętach i walczymy w bardzo dynamiczny sposób. Mówiąc o walce to jest ona bardzo przyjemna i samym użytkiem bardziej przypominała mi serię Devil May Cry, a nie poprzednie odsłony serii, lecz oczywiście nie jest to wada. System walki jest bardzo satysfakcjonujący i motywujący do wykonywania jak najdłuższych combo czy żonglerek przeciwnikami w powietrzu. System walki jednak najbardziej błyszczy w trakcie potyczek z bossami, których znajdziemy w grze dziewięć i każda z nich jest bitwą, która zostanie w pamięci na dłuższy czas, ze względu na dynamikę, muzykę i inne aspekty, których będziecie musieli doświadczyć na własnej skórze.

Oczywiście jak na metroidvanię przystało, nasz bohater musi się uczyć nowych umiejętności w trakcie przebiegu gry i tutaj nie jest inaczej. Sargon otrzymuje nowe umiejętności za pomocą specjalnych piór czasu, których genezy nie będę ujawniał, lecz mogę powiedzieć, że umiejętności, które otrzymujemy zdecydowanie pomagają nam w przemierzaniu Góry Qaf. Nieśmiertelni wynieśli się na tak wysoki poziom ze względu na to, że potrafią korzystać z specjalnej mocy o nazwie “Atra”, która może być wykorzystywana do ataków, a także do umiejętności poruszania się. Do dyspozycji mamy zryw w danym kierunku, podwójny skok czy stworzenie klona, do którego możemy się przeteleportować. Umiejętności jest oczywiście więcej, ale pozwolę wam sprawdzić je we własnym zakresie. Jak to w metroidvanii bywa, odpowiednie umiejętności otrzymamy w określonych momentach historii, a także po uzyskaniu ich otrzymamy powód, aby sprawdzić stare lokacje jeszcze raz, bo być może odblokowała się nowa ścieżka. W takich momentach przydaje się dosyć ciekawa mechanika, którą wprowadzili twórcy. Możemy zrobić zrzut całej lokacji w jakiej jesteśmy i pojawi się na mapie w formie zrzutu ekranu, tym sposobem szybko możemy z dowolnego miejsca na mapie sprawdzić co się znajduje w danym miejscu i przykładowo dowiedzieć się czy z nowo nabytą umiejętnością możemy coś nowego zdziałać w danym miejscu bez konieczności wracania się na darmo, jeżeli takiej możliwości nie ma. Twórcy też zapewniają, że funkcja ta działa również z systemem cross-save, więc zrzuty lokacji potrafią przenieść się między platformami. W Lost Crown nie zabraknie również aktywności pobocznych. Podczas naszej rozgrywki poznajemy różne interesujące postacie, które będą dawać nam zadania poboczne. Przeważnie nagrodami z tych zadań są różne amulety, które możemy użyć, aby ułatwić naszą rozgrywkę, czy to podczas walki czy podczas poruszania się. Z biegiem gry odblokowujemy nowe miejsca na amulety, co pozwala nam używać ich więcej w tym samym czasie.

Tak powinno się optymalizować gry

Prince of Persia: The Lost Crown to wyjątkowy przypadek, zwłaszcza po minionym roku kiepskich portów i masy skopanych optymalizacji. Ubisoft Montpellier dokonało czegoś co po prostu powinno być standardem. The Lost Crown na każdej platformie działa w minimum 60 fps, a na konsolach najnowszej generacji bez problemu osiąga pułap 120 fps w natywnej rozdzielczości 4K. Dotyczy to również konsol poprzedniej generacji, tam nawet na podstawowych wersjach konsol gra w dalszym ciągu działa w 60 fps, po prostu coś niebywałego w dzisiejszych czasach. Na pochwały zdecydowanie zasługują również ustawienia dostępności, które są szczególnie rozbudowane jak na grę platformową. Grę możemy przechodzić w dwóch różnych trybach: eksploracji oraz “ze wskazówkami”. W jednym trybie musimy sugerować się dialogami i wskazówkami, aby rozpracować drogę do celu, a w trybie “ze wskazówkami” mamy wyznaczone znaczniki celów na mapie świata. Ustawienia związane z poziomem trudności, także prezentują się całkiem nieźle, bo oprócz standardowych poprzednio ustawionych przez twórców trybów mamy również do dyspozycji dowolne modyfikacje różnych aspektów rozgrywki takich jak: obrażenia przeciwników, okno uniku, trudność blokowania ataków, szybkość odnawiania paska Atry i wiele więcej. Tego typu ustawienia zdecydowanie powiększają możliwości graczy, którzy mają problemy z wysoką trudnością gatunku metroidvanii.

Soundtrack w The Lost Crown przypadł mi do gustu już od samego początku gry, lecz w trakcie ogrywania gry nie wiedziałem kto jest za niego odpowiedzialny. Za muzykę jest odpowiedzialny nikt inny jak Gareth Coker, którego można znać z muzyki do Ori and the Blind Forest oraz The Will of the Wisps, które były po prostu fenomenalne. Gareth oczywiście nie zwalnia tempa i dowiózł bardzo klimatyczny i zróżnicowany soundtrack, który jest mocno zakorzeniony w perskiej tematyce. Gareth postanowił także połączyć siły z wokalistką Mentrix pochodzącą z Iranu, aby dodać większej autentyczności wszystkim utworom z jej udziałem, co wyszło po prostu świetnie. Oczywiście Zagubiona Korona nie jest bez wad i warto wspomnieć o jednej rzeczy, którą zauważyłem przez większość gry, mimo że twórcy dowieźli jedną z najlepszych metroidvanii na rynku to widać było, że nie otrzymali oni dużego budżetu i próbowali wycisnąć z niego wszystko co mogli. Miejscami widać niedoróbki w animacjach, które z większym budżetem mogły zostać bardziej dopracowane, by wyglądały płynniej. Podczas mojej całej 14-godzinnej przygody z wątkiem głównym bugi nie pojawiały się prawie wcale, oprócz jednego dziwnego momentu, gdzie przez przypadek udało mi się pominąć walkę z jednym bossem i wydostać się poza arenę do kolejnego pomieszczenia. Mimo pominięcia bossa, niestety zniknął mi cały interfejs na ekranie i nie byłem w stanie wykonać żadnej innej akcji oprócz biegania i ataku, więc skończyło się na wczytaniu zapisu gry i ponownym pokonaniu bossa.

Podsumowanie

Prince of Persia: The Lost Crown to jedna z najlepszych metroidvanii na rynku. Książe powrócił w pięknym stylu i mam nadzieję, że trafi do gustów innych graczy, abyśmy otrzymali go więcej, a nie kolejną prawie 14 letnią przerwę. Jeżeli szukacie około 15-godzinnej przygody (lub około 25-godzinnej przy maxowaniu) to Zagubiona Korona będzie na was czekać już 18 stycznia!

Recenzja oparta o wersję gry na Xbox Series X.
Kopia gry do recenzji została podarowana przez
wydawcę Ubisoft Polska.

9.0

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
8.0
Technikalia
9.5
Gameplay
9.0
Zawartość
9.0
Dźwięk
9.0
Ocena ogólna
9.0
Zalety
  • Unikalny styl graficzny.
  • Duża i bardzo zróżnicowana mapa.
  • Bardzo przyjemny system walki.
  • Nieźle napisana historia, pomimo oklepanych schematów.
  • Duża różnorodność przeciwników.
  • Świetny stan techniczny.
Wady
  • Momentami widać braki w budżecie.
  • Okazjonalne drobne bugi.

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *