Wydane w 2014 roku The Talos Principle okazało się niemałym sukcesem, sprzedając ponad milion kopii. Ta pierwszoosobowa gra logiczna podbiła serca wielu graczy, w tym oczywiście moje. Musieliśmy czekać aż 9 długich lat, by doczekać się pełnoprawnej kontynuacji. Czy The Talos Principle 2 sprostało wysokim oczekiwaniom fanów? Wszystkie znaki...
Wydane w 2014 roku The Talos Principle okazało się niemałym sukcesem, sprzedając ponad milion kopii. Ta pierwszoosobowa gra logiczna podbiła serca wielu graczy, w tym oczywiście moje. Musieliśmy czekać aż 9 długich lat, by doczekać się pełnoprawnej kontynuacji. Czy The Talos Principle 2 sprostało wysokim oczekiwaniom fanów? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że tak.
Jaki jest sens życia?
Akcja gry dzieje się tysiące lat po zakończeniu pierwszej odsłony. W ciągu tego czasu sporo się zmieniło. Po świecie chodzi tysiąc androidów, które zamieszkują zbudowane przez siebie na przestrzeni wielu wieków miasto Nowe Jeruzalem. Wcielamy się w postać 1k, nowo narodzonego, tysięcznego i ostatniego androida. Wkrótce po naszym przebudzeniu na “imprezce” powitalnej objawia się tajemnicza istota nazywająca się Prometeuszem. To wydarzenie staje się zapalnikiem wysłania ekspedycji badawczej, której stajemy się częścią. Naszym zadaniem jest odkrycie pobudek Prometeusza, a także tajemnicy skrywanej przez zagadkową Megastrukturę. A co najważniejsze, musimy się upewnić, czy cokolwiek z tego zagraża nam i całej społeczności Nowego Jeruzalem.
Fabuła The Talos Principle 2 to jedna z najcięższych historii, jakich doświadczyłem w tym roku. Jednak nie jest ona męcząca, trudna w odbiorze albo wzbudzająca jakiekolwiek głębsze emocje. Tematy, które porusza są mocno filozoficzne, traktujące o przeszłości, czasach współczesnych, jak i potencjalnej przyszłości. Zmusza nas do myślenia na temat stanu, w którym obecnie znajduje się nasza cywilizacja, a także w jakim samodestrukcyjnym kierunku zmierza. Niejednokrotnie dotrą do naszych uszu rozmowy na tematy czysto egzystencjalne, poruszające motywy sztuki i nauki, a także uduchowienia. Co więcej, gra nie mówi nam co jest złe, a co dobre. Prezentuje każde możliwe stanowisko, punktując jego wady, jak i pozytywy. Aczkolwiek niczego na siłę nam nie narzuca. Pozwala nam wszystko samemu interpretować. Sama intryga jest bardzo ciekawa i wciąga jak bagno. Przez większość czasu naprawdę nie da się przewidzieć, czego dowiemy się następnego. Historia być może nie poruszy ani nie wywoła potoków łez, jednak jest na tyle dobrze napisana, że chce się ją śledzić i poznać jej zakończenie.
Całość historii, a przede wszystkich lore dopełnia masa znajdziek. Po mapach rozsiannych jest wiele terminali, laboratoriów czy widm, po których interakcji zyskujemy zapiski bądź nagrania dźwiękowe, które jeszcze bardziej rozszerzają naszą wiedzę o świecie. Na duży plus zasługuje nawiązywanie do współczesnej popkultury. Niech za przykład posłużą wspomnienia na temat twórczości zespołu muzycznego Iron Maiden albo reżysera filmowego Sergio Leone. I to zaledwie czubek góry lodowej. Fabuła produkcji ma też nieco inny wymiar. Otóż nasz 1k ma dostęp do swego rodzaju mediów społecznościowych androidów. Poruszane są na nich wątki, w których możemy się udzielać. Co jest niezwykle ważne, gdyż wszystko co mówimy, choć gra nas o tym wprost nie informuje, ma wpływ na to, jak inni na nas reagują i jaki mają do na stosunek. Wiele z takich wydawać by się mogło nieznacznych decyzji mogą zmienić Nowe Jeruzalem. I niech ktoś teraz powie, że media społecznościowe nie mają wpływu na zwykłą codzienność. Wiele z naszych wyborów i kwestii dialogowych jest zapamiętywanych i niejednokrotnie nawiązuje się do nich w późniejszych etapach gry.
Myśląc w biegu
W ciągu blisko 20 godzin gry przyjdzie nam odwiedzić kilkanaście wypełnionych znajdźkiami, easter eggami, a przede wszystkim łamigłówkami instacji, z czego dwanaście jest uznanych jako instancje główne. Każda takowa mapa ma po osiem obowiązkowych zagadek, które musimy ukończyć, by popchać fabułę do przodu. Tutaj wtrącę, że jeśli trochę poeksplorujemy to będziemy w stanie znaleźć Iskry Prometeusza, dzięki którym zyskujemy możliwość pomijania zagadek. Wracając. Na otwartych mapach, oprócz wspomnianych wielokrotnie znajdziek, możemy również wziąć udział w opcjonalnych łamigłówkach, a nawet sekretnych, o których gra wprost nie informuje.
Każda mapa może pochwalić się pokaźnymi rozmiarami. Ponadto są one niezwykle ładnie i szczegółowo zaprojektowane. Jednak nie ukrywam, że momentami miałem wrażenie, jakbym obcował z najzwyczajniejszym przerostem formy nad treścią. Jasne, instancje wyglądają cudownie i można się nad nimi zachwycać, aczkolwiek gra nie straciłaby na tym, gdyby były mniejsze.
Fanów jedynki na pewno ucieszy informacja, że znane im narzędzia do rozwiązywania zagadek powracają w dwójce. Co więcej, są one zaledwie podstawą, fundamentami pod nowe. Praktycznie każda odwiedzana przez nas instancja przedstawia nowe narzędzie bądź mechanikę. Niektóre są naprawdę pomysłowe i wręcz wywołujące efekt wow. Nie będę wymieniał każdego, tym bardziej, że są one powiązane z fabułą. Wystarczy tu wspomnieć o Konwerterach RGB, które działają na tak, że przepuszczamy przez niego dwie kolorowe wiązki lasera, by przeistaczoły się na trzecią; albo o przenośnych punktach teleportacji, które brzmią jak niezły ułatwiacz, ale nic bardziej mylnego. Wszystkie te mechaniki znacznie urozmaicają zagadki i zabawę, przez co pierwsza odsłona The Talos Principle wygląda w porównaniu niczym wersja demonstracyjna.
Niestety, ale jest też łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Nie wiem czy to kwestia indywidualna, ale znaczna większość zagadek jest banalna. Praktycznie każdą robiłem w biegu. Rozglądałem się po mapie, brałem narzędzia i działałem. Pod tym względem wydaje mi się, że poprzedniczka była znacznie trudniejsza. Chociaż nie ukrywam, że i tutaj znalazło się kilka(naście) łamigłówek, kiedy to musiałem się zatrzymać i poważnie pomyśleć. Przez jedną musiałem nawet zapauzować grę i wyjść na spacer, żeby zastanowić się na świeżym powietrzu. Wspomnieć też muszę o finale, który choć pomysłowy i stylistycznie fantastyczny, tak był równie prosty co początkowe zagadki z prologu.
Przepalone zwoje
The Talos Principle 2 pod względem audio-wizualnym wypada cudnie. To bardzo ładna, zapierająca swoimi widokami dech w piersi gra. To najprawdopodobniej jedna z najlepiej wyglądających gier tego roku. Decyzja twórców o wykorzystaniu silnika Unreal Engine 5 była strzałem w dziesiątkę. Aczkolwiek da się zauważyć, że jeszcze nie opanowali tej technologii w pełni. Problemy z optymalizacją, o których wspominałem w Pierwszych Wrażeniach ponad miesiąc temu wciąż są aktualne. Była wtedy to wersja na komputery osobiste. Na potrzeby recenzji testowana była wersja na konsolę Xbox Series X, która ma te same problemy z klatkarzem wynoszącym 20-30 FPS. The Talos Principle 2 nie jest na tyle dynamiczną grą, by wymagała większej płynności, jednakże ta płynność, a raczej jej brak jest widoczny i niestety, ale ja nie byłem w stanie się do tego przyzwyczaić. Z kolei sterowanie na padzie było z początku nieco oporne, jednakże po pewnym czasie można do niego przywyknąć. Na szczęście gra oferuje możliwość dostosowania przycisków i zmiany czułości ruchu gałek analogowych pod własny styl grania. Wspomnieć też muszę o paru błędach. Po pierwsze, parę razy byłem w stanie wpaść w jakąś teksturę, a następnie spaść pod mapę. Po drugie, niektóre zagadki są w stanie nas zablokować, co wymusza na nas wczytanie wcześniejszego zapisu gry. I po trzecie, choć gra wygląda przecudnie, tak wystarczy spojrzeć pod nogi, by dostrzec paskudną, płaską teksturę podłoża. Jednak w tym przypadku niekoniecznie może to być błąd, a wyraźne ograniczenie technologiczne konsol obecnej generacji, gdyż nie przypominam sobie, by testowana przeze mnie przedpremierowa wersja PC-towa cierpiała na takowy mankament.
The Talos Principle 2 to długo oczekiwana kontynuacja, która nie zawodzi. Mocno filozoficzna fabuła, wciągające zagadki i fantastyczne widoki sprawiają, że gra stanowi niezapomniane doświadczenie. Pomimo łatwiejszych zagadek, nowe mechaniki i narzędzia dodają świeżości rozgrywce. Wizualnie imponująca, choć z drobnymi problemami optymalizacyjnymi. Dla fanów pierwszej części i miłośników gier logicznych to absolutne must-play!
Recenzja oparta o wersję gry na Xbox Series X. Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.
9.0
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
9.5
Udźwiękowienie
9.0
Gameplay
9.0
Fabuła
9.5
Strona techniczna
7.5
Ocena ogólna
9.0
Zalety
Mocno filozoficzna fabuła, zachęcająca do przemyśleń
Ukryte wybory, które wpływają nieznacznie na przebieg historii
Liczne, nowe i interesujące mechaniki zagadek
Przepiękna oprawa graficzna
Wady
W niektórych zagadkach można się zablokować, co zmusza do wczytania zapisu gry
Większość łamigłówek to łatwizna, którą robi się w biegu