Hmm… Mam tylko nadzieję, że McPixel 3 nie będzie klamrą zamykającą historię Zdobywców Gier. Widzicie, zanim ZG przeistoczyli się w tak redakcje, tak społeczność graczy to zaczynali od kanału YouTube. Pierwszym filmem, który zaprezentowali był właśnie McPixel. A teraz, po wielu latach wychodzi kolejna odsłona z trójką w tytule....
Hmm… Mam tylko nadzieję, że McPixel 3 nie będzie klamrą zamykającą historię Zdobywców Gier. Widzicie, zanim ZG przeistoczyli się w tak redakcje, tak społeczność graczy to zaczynali od kanału YouTube. Pierwszym filmem, który zaprezentowali był właśnie McPixel. A teraz, po wielu latach wychodzi kolejna odsłona z trójką w tytule. Chociaż nie ukrywam, że byłoby to całkiem poetyckie, gdyby redakcja Zdobywców Gier została zamknięta po poniższym artykule. W każdym razie, przejdźmy do konkretów.
Groteska w najczystszej postaci
Jeśli miałbym opisać McPixela 3 jednym słowem byłaby to groteska. Groteska i absurd. Bo oto wcielamy się w tytułowego McPixela, który musi raz za razem ratować świat. Ale po kolei. Naszym lobby jest całe miasto. Możemy się po nim poruszać i to z niego będziemy mieli dostęp do kolejnych rozdziałów historii. Chociaż słowo “historia” jest tu bardzo umowne. Rzecz jasna, nie dotrzemy do każdemu zakamarka miasteczka od razu. Kolejne miejsca będą się odblokowywać wraz z naszymi postępami. Same rozdziały nie przyjdą do nas za darmo. Dosłownie. Żeby zagrać w kolejny rozdział będziemy musieli go wcześniej wykupić za zdobywane monety. Rozdziałów natomiast mamy dwanaście. Każdy oferuje od kilku do nawet kilkunastu plansz z zagadkami. W większości przypadków naszym celem jest uratowanie świata od wybuchów pochodzenia wszelkiej maści. Podobnie jest z zasadami, które rządzą się planszami. Wyjątkiem jest parę rozdziałów, które są znacznie bardziej liniowe i zręcznościowe. Jednak te dwanaście rozdziałów to nie wszystko, bo mamy poziomy dodatkowe ze Stevem, które nie są wymagane do ukończenia gry, aczkolwiek dają sporo ubawu. Od razu wspomnę, że po ukończeniu gry dostajemy tryb nieskończony, w którym będziemy mogli grać w kółko wszystkie poziomy w, uwaga, nieskończoność.
Większość typowych plansz opiera się na tym samym schemacie. W trakcie kilkudziesięciu sekund musimy podjąć jakąś akcję, a wszystkim kierujemy jak w typowym przedstawicielu przygodówek point’n’click. Po interakcji z jakimś przedmiotem widzimy rezultat i albo się nam powodzi w ratowaniu sytuacji, albo wszystko wybucha. Następnie niezależnie od wyniku poprzedniej planszy przechodzimy do kolejnej. Utykamy w pętli, która się nie zakończy, dopóki nie rozwiążemy każdej łamigłówki, każdej planszy dobrze. Jeśli nam się poszczęści to cały rozdział zostanie ukończony w kilkadziesiąt sekund. Jeśli nie? Może to nawet ciągnąć się wiele długich minut. A rozwiązania nie są takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać na zwykły, zdrowy ludzki rozum. Czasami trzeba podjąć decyzję całkowicie absurdalną i nielogiczną, żeby zobaczyć szczęśliwe zakończenie. W ten czy inny sposób, nie ważne co zrobimy i tak uświadczymy całkowicie absurdalną scenkę, na widok której skrzywimy się i pomyślimy: “Że co?/Co do c***a!?”. Czy gra potrafi rozbawić? Humor to kwestia czysto subiektywna. Osobiście nie zaśmiałem się ani razu, jednakże nie ukrywam, że przyjemnie obserwowało się czystą groteskę.
Nie wszystko złoto co ma piksele
Niestety McPixelowi 3 bardzo daleko do ideału. Wtórność i czasami mała klarowność w czytelności poziomów potrafi nie tylko znudzić, ale i mocno zirytować. Być może tylko ktoś o umyśle pogrążonym w obłędzie byłby w stanie to przetrawić. Zagadki logiczne są… Słowo logiczne zupełnie tutaj nie pasuje. Ale to bez znaczenia. Wystarczy klikać wszystko i w końcu dotrzemy do właściwego rozwiązania. Problem w tym, że czasami wydaje ci się, że wszystko przeklikałeś i nie wiesz co jeszcze można zrobić. A to wielu graczy może skutecznie odstraszyć.
Niestety problematyczna jest tu również oprawa audio-wizualna. Nie zrozumcie mnie źle, bo uwielbiam pixel-art. W końcu wiele gier w takiej oprawie jest uznawanych za najlepsze produkcje wszech czasów. Zresztą w samym tytule mamy “Pixel”. Sęk w tym, że gra wymaga szybkiej reakcji, a przez tą pikselozę czasami mało co dostrzec. Strasznie na tym cierpi czytelność. Inną sprawą jest muzyka. Nie mamy tutaj tylko jednego utworu muzycznego, a wiele utrzymanych w podobnej, dynamicznej kompozycji. Jestem w stanie zrozumieć, że inaczej nie dało się tego zrobić, ale słuchanie bez przerwy tego samego zapętlonego brzdąkania jednego utworu potrafi wprowadzić w stan białej gorączki.
Podsumowanie
McPixel 3 i scenki, które oferuje może się podobać. Jest to produkcja skierowana do specyficznego odbiorcy szukającego czegoś równie specyficznego. Nie można jednak uciekać od faktu, że wiele elementów jest tutaj słabych, których łatki ot tak nie poprawią. Czy jestem w stanie polecić tę produkcję? Jest to bardzo trudne pytanie. Mi czas z McPixelem 3 zleciał jak z bicza strzelił. Co więcej, już teraz wiem, że będę chciał zrobić 100%. Innymi słowy, bawiłem się całkiem nieźle, chociaż momentami czułem irytacje wywołaną wieloma aspektami. Niestety nie każdy może czuć to samo co ja względem tej gry. Dla wielu może być to totalne dno. Najlepszym rozwiązaniem, które mogę polecić każdemu, jest wypróbowanie darmowego dema. Jeśli testowa wersja gry wam się spodoba, to możecie z czystym sumieniem sięgać po pełną wersję.
Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam) Kopia gry do recenzji została podesłana przez wydawcę.
6.5
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
7.0
Gameplay
6.0
Optymalizacja
7.5
Muzyka
5.0
Ocena ogólna
6.5
Zalety
Absurdalna
Bardziej rozbudowana od jedynki
Bywa zabawna
Wady
Mimo kilku odskoczni gameplay'owych gra jest bardzo powtarzalna
Zapętlona muzyka potrafi zirytować
Pikseloza sprawia, że czasami mało co widać na ekranie