Dawno, dawno temu, dwie rasy rządziły ziemią: ludzie i potwory. Aż pewnego dnia wywiązała się wojna pomiędzy tymi dwiema rasami. Gdy wielka bitwa dobiegła końca to ludzie okazali się tymi, którzy zwyciężyli. Zapieczętowali potwory pod ziemią magicznym zaklęciem. – Takim oto intrem wita nas jedna z najciekawszych, a zarazem...
Dawno, dawno temu, dwie rasy rządziły ziemią: ludzie i potwory. Aż pewnego dnia wywiązała się wojna pomiędzy tymi dwiema rasami. Gdy wielka bitwa dobiegła końca to ludzie okazali się tymi, którzy zwyciężyli. Zapieczętowali potwory pod ziemią magicznym zaklęciem. – Takim oto intrem wita nas jedna z najciekawszych, a zarazem najlepszych gier indie, która bez dwóch zdań podbiła świat. A z pewnością podbiła moje serce i po dziś dzień jest na pierwszym miejscu mojego osobistego rankigu gier wszechczasów. Wiele osób będzie zapewne miało zgoła odmienne zdanie, do którego zresztą mają pełne prawo. Każdy ma swoją własną topkę. Jednakże nie można kłócić się z liczbami. Undertale to światowy fenomen, który pokochały miliony. Nie inaczej jest też ze ścieżką dźwiękową tej oto gry.
Na świętą krowę! Wybrał swoją ulubioną grę jako przykład Legendarnego Soundtracku! Toż to najbardziej subiektywna rzecz, jaka może być. Na stos go!
Spoko, spoko! Poczekajcie jeszcze chwilę z tym paleniem mnie na stosie, a przynajmniej do momentu, w którym niedowiarki zrozumieją, że mój wybór nie jest bezpodstawny. Muzyka w Undertale skomponowana przez samego twórcę gry Toby’ego Foxa jest niezaprzeczalnie legendarna.
Jednak zacznijmy od podstaw. Z czym Undertale się je?
W dużym uproszczeniu to RPG 2D z elementami zręcznościowymi oraz skromną oprawą graficzną. Przypomina nieco starsze gry RPG, a w szczególności Earthbounda ze SNESa. Historia również wydaje się całkiem prosta. Wcielamy się w bliżej niesprecyzowane dziecko, które wpada do podziemi zamieszkanych przez potwory i musi odnaleźć drogę, która zaprowadzi je z powrotem na powierzchnie. Jednak to tak, jakby powiedzieć, że Władca Pierścieni to taki film/książka z elfami, krasnoludami i walkami na miecze, a główny bohater musi wykonać misję kurierską. Dużo tu niedopowiedzeń, prawda? W przypadku Undertale jest dokładnie tak samo.
Jedną z wielu cech, za które pokochałem Undertale jest nieliniowość. W zależności od naszych działań i podejścia do świata nie zmieniają się tylko zakończenia, a literalnie cała fabuła ulega metamorfozie. Co więcej, sama historia i postacie są tak fantastycznie napisane, że nie da sie ich nie kochać. Naprawdę łatwo jest się tu zaangażować i przejąć losem świata i bohaterów niezależnych. Nieczęsto mi się to zdarza, ale w przypadku Undertale przy jednym z przejść poryczałem się jak dziecko. Gdy przy innym czułem się jak ostatnia szumowina i brzydziłem się samym sobą. To, ile emocji ta gra ze sobą przynosi jest niepojęte. Dodajmy jeszcze do tego świetnie zrealizowane elementy zręcznościowe oraz jedyną w swoim rodzaju ścieżkę dźwiękową i voilà! Mamy małe arcydzieło. To tyle tytułem obowiązkowego wstępu i przybliżenia gry niezaznajomionym z tematem.
Tutaj każdy utwór jest na swoim miejscu i oddaje to co miał oddawać. “Your Best Friend” pogrywa sobie z nami graczami. “Temmie Village” oraz “Tem Shop” pozwalają wejść w głowy kotków nazywanych Temmie. “Home” otula nas swoim ciepłem i zapewnia, że w domu jesteśmy bezpieczni. “Your Best Nightmare” świetnie pokazuje, jak bardzo mamy przechlapane. A kombinacja “Don’t Give Up”, “Hopes and Dreams”, “SAVE the World” i “His theme” nawet dzisiaj sprawiają, że w kącikach moich oczu pojawiają się łzy. Dobrej muzyki jest tu niestety aż za dużo, by o wszystkim zdążyć móc opowiedzieć.
Ale to nie wszystko! Bo utwory stworzone przez Toby’ego Foxa okazały się ledwie zalążkiem czegoś więcej. Co mam na myśli? O tym dosłownie za moment.
Pojęcie multiwersów to naprawdę ciekawa sprawa. Pod względem możliwości i rozwiązań fabularnych sam fascynuję się tym zagadnieniem. Nie potrafię zliczyć, jak wiele historii stworzyłem na podstawie, a przynajmniej z lekkim wykorzystaniem tego motywu. Wielu z was z pewnością jest zaznajomionych z tematem. Na dzień obecny możemy zgodzić się, że prym w wykorzystaniu Multiwersów wiedzie Marvel Cinematic Universe. Jednakże moja inicjacja z alternatywnymi światami odbyło się znacznie wcześniej, a mianowicie za sprawą omawianego Undertale i jego fandomu.
Nie potrafię sobie przypomnieć żadnego tak płodnego fandomu. Ilość fanowskich gier, komiksów, utworów muzycznych, historii, wszystkiego przyprawia o ból głowy. Tym bardziej, że dopracowanie otwartego lore Undertale to jedna, wielka otwarta furtka. Fani tworzą dziesiątki teorii spiskowych, by zrozumieć w pełni świat. Jednak wszyscy są zgodni co do istnienia multiwersów czy raczej AU – alternatywnych uniwersów. Wszystko co tworzą fani wydaje sie jednocześnie kanoniczne, jak i niekanoniczne.
To właśnie od fanów dostaliśmy wiele nie tylko coverów istniejących już utworów, ale setki zupełnie nowych. Muzyka od Toby’ego Foxa była zaledwie początkiem.
I muzyka, ah ta muzyka! Coś, o czym powinienem najwięcej mówić w tym artykule. Jednak nie ma takiej potrzeby, bo wystarczy ją posłuchać, by zrozumieć. I kolejny raz w kolejnym epizodzie Legendarnych Soundtracków żałuję, że nie mogłem wybrać większej ilości utworów. Dlatego musiałem rzucać rzutkami w tarcze zapełnionej tytułami, by móc się w końcu na cokolwiek zdecydować. Aczkolwiek jest jedna piosenka, którą wiedziałem, że muszę tu umieścić. A mowa tutaj o prawdziwie legendarnej Megalovanii. Utworze, który każdy słyszał przynajmniej raz.
I pamiętajcie, dzieci, bądźcie grzeczne! Bo dziś jest naprawdę piękna pogoda na zewnątrz. Ptaki śpiewają, kwiaty rozkwitają… W dni takie jak ten, dzieciaki takie jak wy…