Geniusz Sama Lake’a i Kyle’a Rowley’a nie zna granic… Alan Wake II to jedna z najlepszych gier zeszłego roku, na ten temat nie ma sensu się dłużej rozwodzić, bo fakty każdy zna. Przy premierze drugiej odsłony ikonicznego pisarza dostaliśmy informację, że nasza przygoda się na tym nie kończy, a...
Geniusz Sama Lake’a i Kyle’a Rowley’a nie zna granic…
Alan Wake II to jedna z najlepszych gier zeszłego roku, na ten temat nie ma sensu się dłużej rozwodzić, bo fakty każdy zna. Przy premierze drugiej odsłony ikonicznego pisarza dostaliśmy informację, że nasza przygoda się na tym nie kończy, a w przyszłości otrzymamy dwa dodatki fabularne, dzisiaj recenzowane “Night Springs” oraz dodatek, który pojawi się w październiku “The Lake House”. Jeżeli dobrze znacie uniwersum Remedy to powinniście wiedzieć, że Night Springs to nie tylko nazwa DLC, a także popularny serial telewizyjny wewnątrz uniwersum i właśnie o tym jest ten dodatek. Jak Remedy poradziło sobie z nową tematyką? Trzeba to przyznać, niespodzianek nie było…
Mamo, jestem w telewizorze!
U podstaw Night Springs składa się z trzech odcinków: “Największa Fanka”, “Gwiazda Polarna” oraz “Łamiący Linię Czasu”. W każdym odcinku jest nam dane wcielić się w inną postać i przeżyć inną specyficzną dla tego uniwersum historię. Warto wspomnieć, że “Night Springs” to serial, który był pisany przez Alana Wake’a, gdy ten przebywał w Mrocznym Miejscu i spotykał w nim echa różnych rzeczywistości, które stały się inspiracją dla scenariuszy serialu. W “Największej Fance” wcielamy się w dobrze nam znaną kelnerkę Rose Marigold, która pracuje w Oh Deer Diner. Pierwszy z odcinków to mocny miks horroru oraz komedii, który po prostu rozkładał mnie na łopatki przy większości dialogów, po prostu coś świetnego. Rose podczas swojego zwyczajnego dnia bycia kelnerką i fanem numer jeden Alana Wake’a dostaje informację o tym, że Alan jest w niebezpieczeństwie, więc jak najszybciej rusza na jego ratunek z strzelbą w rękach. Rosę więc zaczyna walkę z hejterami Alana i jednym większym zagrożeniem, którego nie będę zdradzał. Jak już wspomniałem wcześniej, dialogi w tym odcinku to po prostu majstersztyk, a komediowa otoczka i zmiana palety kolorów dodają świetnego klimatu temu doświadczeniu.
W drugim odcinku “Gwiazda Polarna” przechodzimy w mroczniejsze klimaty i przy okazji wcielamy się w Jesse Faden, dobrze nam znaną główną bohaterkę gry Control, która również jest osadzona w tym samym uniwersum. Jesse trafia do Night Springs w poszukiwaniach swojego brata Dylana, co sugeruje że wydarzenia z tego odcinka odbywają się przed czasem akcji Control. Polaris z Control również jest razem z Jesse i pomaga w wielu sytuacjach. Akcja “Gwiazdy Polarnej” odbywa się w Coffee World od braci Koskela. Jesse otrzymała informację, że jej brat Dylan być może znajduje się w tym miejscu i próbuje za wszelką cenę go odzyskać, mimo tego że napotyka masę dziwnych, a wręcz absurdalnych rzeczy i sytuacji. Ten odcinek to ogromna zmiana klimatu względem pierwszego odcinka. Tutaj ponownie wracamy w mroczny horror, którego elementy widzieliśmy w podstawce i sprawdza się oczywiście tak samo dobrze. Drugi odcinek bardziej stawia na równomierne połączenie walki oraz zagadek, gdzie w pierwszym odcinku głównie byliśmy kelnerką do zabijania, więc to przyjemna odskocznia.
No i w końcu, trzeci odcinek “Łamiący Linię Czasu” to najbardziej odważny z odcinków podanego nam serialu. Wcielamy się w postać graną przez Shawna Ashmore’a, który wcielił się w grze w Szeryfa Tima Breakera, wyruszającego w podróż, na którą nigdy się nie spodziewał, że wyruszy. Bardzo ciężko jest cokolwiek powiedzieć o fabule tego odcinka w taki sposób, aby nic nie zdradzić i nie zepsuć, dlatego mogę powiedzieć, że nasz bohater zostaje przedstawiony w taki sposób, którego nigdy się nie spodziewacie i pewnie on sam by się tego nie spodziewał. “Łamiący Linię Czasu” pod względem klimatu wraca do horroru, ale z domieszką akcji oraz kilku rzeczy, których zdecydowanie nie chcę ujawniać, bo to trzeba sprawdzić na własnej skórze jak najszybciej.
To nie jest Bright Falls…
Każdy z odcinków Bright Falls jest wprowadzany przez monolog znanego z podstawki Warlina Doora, który rozpoczyna odcinek w stylu kultowego “The Twilight Zone”. Bardzo mi się podoba, że każdy z odcinków przedstawia Bright Falls jako Night Spring w całkowicie innej formie. Pierwszy z nich przedstawia mocno abstrakcyjną wizję miasteczka, gdzie każdy uwielbia Rose, a sama otoczka wizualna mocno różni się od podstawowej wersji, gdzie tutaj kolory są bardziej jaskrawe. W drugim odcinku wracamy do mocnego horroru i jest nawet mroczniej niż w zwykłym Coffee World. W “Gwieździe Polarnej” jest bardzo ciemno i dodatkowo, w niektórych segmentach dochodzą różne ciekawe elementy wizualne, które tylko wzbogacają doświadczenie. Ostatni odcinek to szalona przygoda, gdzie spotkamy motywy, których nikt z fanów tego uniwersum się nie spodziewał. Mam nadzieję, że Remedy nie porzuci tego co przedstawili w tym dodatku i w jakiś sposób wrócą do tego w przyszłości.
Pod względem graficznym dodatek prezentuje się na najwyższym poziomie, tak jak podstawka. Mapy, mimo że w większości są tymi samymi co w podstawce (oprócz pierwszego i trzeciego odcinka) to niektóre elementy są pozmieniane, aby dodać powiewu świeżości. To samo trzeba powiedzieć o dźwięku, którego poziom nie spada. W dalszym ciągu chodząc po lesie słyszymy różne rzeczy w tle, które wprowadzają niepokój. Nową dużą zmianą jest to, że każdy z bohaterów Night Springs ma swój własny utwór, który słyszymy podczas walki. Night Springs ma dużo nowej muzyki i oczywiście nie mogło zabraknąć utworu na sam koniec przygody, do których przyzwyczajono nas w podstawowej historii. Pod względem technicznym nie mam kompletnie nic do zarzucenia i przez całą przygodę nie trafiłem na żaden bug, softlock, błąd graficzny, crash czy spadek płynności.
Podsumowanie
Night Springs to świetne i jednocześnie absurdalne spojrzenie na łączone uniwersum Remedy. Dodatek pozwala nam przeżyć całą paletę różnych emocji i dostarcza nam to w jak najlepszym stylu. Bardzo żałuję, że dostaliśmy tylko trzy odcinki, bo zostały poprowadzone tak świetnie, że po prostu potrzebuję więcej! Odcinki trwają dokładnie tyle, co przeciętne odcinki seriali telewizyjnych, więc całość ukończymy w około 3 godziny i były to moje najlepsze trzy godziny w ostatnim czasie.
Recenzja oparta o wersję gry na PlayStation 5. Kopia gry do recenzji została zakupiona przez recenzenta.
9.0
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
10.0
Technikalia
9.0
Gameplay
9.0
Fabuła
10.0
Dźwięk
9.0
Ocena ogólna
9.0
Zalety
Absurdalna i magiczna fabuła.
Fenomenalne audio oraz soundtrack.
Wizualne arcydzieło.
Innowacyjne pomysły fabularne.
Bardzo dobry stan techniczny.
Powrót znanych i uwielbianych postaci.
Wady
Niestety zbyt krótkie.
Mogą się pojawić mniejsze niedoróbki w polskim tłumaczeniu.