Macie tak czasami, że siedzicie w pracy ostatnią godzinę swojej zmiany, a ta jak na złość wydaje się ciągnąć w nieskończoność? Prawdziwy koszmar, nieprawdaż? Jednak horror Night Loops nie polega na tym, a na czymś nieco odmiennym. Czymś, co wiele gier grozy nie potrafi zrobić dobrze. Dzień świstaka Night...
Macie tak czasami, że siedzicie w pracy ostatnią godzinę swojej zmiany, a ta jak na złość wydaje się ciągnąć w nieskończoność? Prawdziwy koszmar, nieprawdaż? Jednak horror Night Loops nie polega na tym, a na czymś nieco odmiennym. Czymś, co wiele gier grozy nie potrafi zrobić dobrze.
Dzień świstaka
Night Loops nie należy do najdłuższych produkcji. Wszystkie trzy zakończenia można zobaczyć w ciągu 2-3 godzin. Mi ta sztuka udała się w równe dwie. Jest to produkcja idealna na jeden wieczór, gdy chcemy poczuć trochę klimatu grozy i niepokoju. Wcielamy się w postać pracownicy nadmorskiego hotelu, wyczekującej końca swojej zmiany. Została tylko jedna godzina. Czy w ciągu tego czasu może się coś wydarzyć? Okazuje się, że więcej niżby mogło. Otóż po upłynięciu limitu czasowego gra się kończy, a my cofamy się godzinę i rozpoczynamy wszystko od nowa. No, prawie wszystko, bo zdobyte wiedza, maski (O których opowiem później), a także przedmioty nie przepadają. Z opisu może przypominać to gry z gatunku rogue-lite, lecz nic bardziej mylnego. Tutaj nie ma żadnej akcji, a naszym jedynym przeciwnikiem jest goniący nas czas. W ciągu tej jednej godziny musimy dowiedzieć się jak najwięcej, by ostatecznie móc opuścić hotel raz na zawsze.
Może wydawać się, że gra jest całkowicie nieliniowa i poznajemy wszystkie informacje w dowolnej, wybranej przez nas kolejności. Niestety, ale jest to jedno wielkie kłamstwo. Cała historia jest liniowa i na domiar złego podana w na tyle nieintuicyjny sposób, że w wielu momentach musimy przeklikiwać się przez wszystko i liczyć na łut szczęścia, żeby ruszyć dalej. O samej fabule mogę powiedzieć tyle, że jest dziwna. Nawet teraz, po odsłonięciu wszystkich kart nie wiem, jak powinienem ją rozumieć i o czym tak naprawdę opowiadała. Nie jestem nawet pewien czy powinniśmy ją traktować dosłownie czy jako alegorię do np. zdrowia psychicznego naszej bohaterki. Czuć, że brakuje tu jakiegoś większego zarysowania świata i tła. Na ogół otwarte historie, stworzone pod subiektywną interpretację to nie jest nic złego. Co więcej, zazwyczaj jest to duży plus. Jednak nie wiem, czy mogę tak powiedzieć w kwestii Night Loops. Bardziej wyczuwam tu sporo lenistwa i takiego “A zróbmy jakiś miszmasz i dajmy, że to ma być takie nieoczywiste, mistyczne i głębokie”. Jeśli chodzi o bohaterów pobocznych to mają oni ciekawy design i wyraźnie zarysowane charaktery, jednak w ciągu tych dwóch godzin nie jesteśmy w stanie zbudować z nimi żadnej relacji. Są nam całkowicie obojętni.
Wszyscy nosimy jakieś maski
Najsilniejszą stroną produkcji jest bez dwóch zdań jej klimat. Groza jest tu budowana poprzez biało-szaro-czarną oprawę graficzną pełną dziwnych i niepokojących modeli oraz tekstur, a także poprzez dobrze działające efekty dźwiękowe oraz skromną, ale wciąż muzykę. Jest to dreszczowiec, który może nie przerazi, ale trzyma w ciągłej grozie i niepokoju. To horror oparty całkowicie na klimacie, w którym nie uświadczycie ani jednego jumpscare’a. Naprawdę brakuje mi tego w dzisiejszych strasznych produkcjach, które korzystają tylko i wyłącznie z tych najtańszych chwytów.
Rozgrywka Night Loops opiera się na banalnych założeniach. Obserwując świat z rzutu izometrycznego, poruszamy się po nim rozmawiając z bohaterami niezależnymi, znajdujemy maski i karteczki z liczbami do kodu systemu zabezpieczeń hotelu. Praktycznie cała mechanika opiera się tu na zdobywanych maskach, których mamy łącznie dziewięć. Każda daje nam inną umiejętność. Dla przykładu, jedna z nich daje nam możliwość rozumienia i rozmawiania z napotkanymi NPC. Kolejna to wypisz wymaluj przycisk szybkiej podróży do jednego z odblokowanych wcześniej punktów. A jeszcze inne pozwalają nam na wnikanie do obrazów czy niszczenie brył lodu. Jest to bardzo ciekawa mechanika, która wpływa także na to jak nasza bohaterka w danej chwili wygląda. Jednak mam tutaj dwa zasadnicze problemy. Pierwszy, dość prozaiczny, nie rozumiem decyzji o możliwości korzystania tylko z 4 masek w danym momencie, skoro w tym tytule nie ma żadnej akcji, a maski do menu szybkiego wyboru możemy podmienić w każdym momencie. Dodaje to tylko niepotrzebnego przeklikiwania. Lepszą decyzją byłoby tu postawienie na zmianę masek poprzez przyciski na klawiaturze numerycznej, skoro i tak mamy ich dziewięć. Drugi, z masek o wiele przyjemniej by się korzystało, gdyby produkcja stawiała na większą nieliniowość i większą ilość interakcji. Tak, każda maska ma swoją zdolność, ale możemy z nich korzystać zaledwie kilka razy w paru przygotowanych do tego momentach. Nie przeszkadza to tak bardzo, jednak czuć tu duży, a przede wszystkim niewykorzystany potencjał.
True ending
Wracając jeszcze na moment do oprawy audio-wizualnej, Night Loops ma swój urok, który wynika z wyjątkowo skromnego i minimalistycznego podejścia. Trudno stwierdzić bez wglądu za kulisy, czy była to świadoma decyzja artystyczna, czy efekt ograniczeń budżetowych – a może trochę obu. Graficznie produkcja prezentuje się jak tytuł z przełomu lat 90. i 2000, wyjęta niczym wprost z konsoli PlayStation 1. Oprawa dźwiękowa robi robotę, jednak i w niej czuć taniość. Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że gdzieś już to wszystko słyszałem. Zupełnie, jakby twórcy pobrali je z jakiejś ogólnodostępnej bazy dźwiękowej. Oczywiście nie chce tu twórców oskarżać o lenistwo i działanie na gotowcach, jednak nie da się nie odnieść takiego wrażenia.
Night Loops to ciekawa produkcja z świetnie zaimplementowanym i utrzymanym klimatem grozy, który czuć do samego końca. Jest to idealna gra na jeden wieczór, oferująca ciekawe doznania za stosunkowo niewielką cenę. Osoby szukające czegoś dziwnego i nieoczywistego, mogą śmiało sięgać po ten tytuł. Oczywiście o ile przeboleją fakt widocznej budżetowości i dużych, naprawdę dużych, rozczarowujących kompromisów.
Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam). Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.
6.0
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
6.0
Udźwiękowienie
7.0
Gameplay
6.0
Historia
5.0
Strona techniczna
8.0
Ocena ogólna
6.0
Zalety
Ciekawy motyw masek
Mająca swój urok czarno-biała oprawa graficzna
Udany klimat grozy i dziwności
Wady
Nieco zagmatwana fabuła, która nie trafi do każdego