0

Z reguły symulatory to gry spokojne, niespieszne, które nie narzucają graczowi wielkich wyzwań i pozwalają zrelaksować się po ciężkim dniu. Tiny House Simulator próbuje wpisać się w ten nurt. Niestety, efekt końcowy okazuje się odwrotny do zamierzonego.

Tiny House Simulator to produkcja, która właśnie zadebiutowała w Early Access. W tym oto symulatorze mamy okazje wcielić się w renowatora przyczep kempingowych, choć lepszym określeniem byłyby tu domy na kółkach. Naszym zadaniem będzie ich całkowita metamorfoza. Do dyspozycji gracza oddano szeroki wachlarz możliwości: można budować i burzyć ściany, zmieniać pokrycie ścian i podłóg, dopasowywać okna i drzwi oraz kupować i sprzedawać meble. Muszę przyznać, że już na tym etapie Wczesnego Dostępu Tiny House Simulator oferuje zaskakująco bogate opcje personalizacji mini-domków, co zdecydowanie należy zaliczyć na duży plus.

Twórcy oferują dwa tryby rozgrywki: fabularny i piaskownicę. Tryb piaskownicy jest dokładnie tym, czego można się spodziewać – dostajemy surową przyczepę i pełną swobodę działania, bez żadnych ograniczeń. Tryb fabularny natomiast wypada słabiej. Zostajemy wrzuceni do częściowo otwartego świata, w którym nasze możliwości są mocno ograniczone. Co więcej, świat ten jest jednym z najbardziej sterylnych, nienaturalnych i niestety po prostu nieestetycznych otwartych światów. W trybie fabularnym otrzymujemy maile ze zleceniami. Dostajemy przyczepę i mamy ją przerobić pod dyktando klienta, a następnie dostarczyć ją we wskazane miejsce w otwartym świecie.

Niestety, choć pomysł jest naprawdę niezły, a oferowana zawartość spora, tak jak już wspomniałem we wstępie granie w ten tytuł jest przeciwieństwem przyjemności i relaksującej rozgrywki. Winą za to trzeba obarczyć kiepski stan techniczny, masę niedoróbek i głupich decyzji. Wiadomo, że to wciąż Wczesny Dostęp i wiele rzeczy zostanie poprawionych, jednak na obecną chwilę jest to tytuł zły, irytujący i kompletnie niewart 82,99 złotych, które życzy sobie twórca.

W pierwszej kolejności trzeba przyjrzeć się optymalizacji. Już przy uruchomieniu gry komputer zaczyna wydawać dźwięki jak odrzutowiec. Co więcej, płynność rozgrywki pozostawia wiele do życzenia. Choć gra stara się utrzymać stabilne ~80 klatek na sekundę, to często zdarzają się przycięcia oraz spadki płynności. Trzeba przyznać, że produkcja nie prezentuje się najlepiej — jest brzydka i pusta, choć nawet ja muszę przyznać, że animacje oraz wnętrza i wyposażenie przyczep wyglądają całkiem dobrze. Na pocieszenie mogę jednak dodać, że grałem w zdecydowanie gorzej zoptymalizowane symulatory. Co ciekawe, gra oferuje polską wersję językową, która generalnie wypada dobrze, ale czasami można natknąć się na nielogiczne lub absurdalne teksty, a także drobne błędy, jak nieprawidłowe użycie wielkich i małych liter.

Podczas testów napotkałem jeszcze więcej problemów. Muzyka to krótka pętla, która szybko zaczyna być irytująca i podnosi ciśnienie. Po naciśnięciu przycisku pauzy gra rzeczywiście przenosi nas do menu, ale rozgrywka wciąż trwa w tle. Ruch uliczny kompletnie ignoruje naszą obecność — lepiej nie zatrzymywać się na środku drogi, bo pojazdy jadące za nami mogą nas staranować i zablokować, uniemożliwiając dalszą jazdę. Mini-mapka często pokazuje ikonki, które już nie powinny się na niej znajdować. Przynajmniej radar wskazujący trasę działa poprawnie.

Z drugiej strony, menu główne oraz interfejs zasługują na pochwałę — są minimalistyczne, ale jednocześnie estetyczne i przyjemne dla oka. Niestety, te elementy mają tendencję do “życia własnym życiem”. Czasami uruchamiają się same i sprawiają trudności w zamknięciu, a innym razem, gdy próbujemy je otworzyć, odmawiają działania lub nie chcą się zamknąć. Jako dwie wisienki na tym ciastku narzekania dodam, że raz w trakcie całej mojej rozgrywki gra postanowiła się zawiesić i wywalić mnie do pulpitu komputera. A innym razem nie mogłem ukończyć zadania z prologu, musiałem zrestartować grę i przejść wszystko od początku.

Wszystkie te problemy są niczym w porównaniu do faktu, jak nieintuicyjna, źle zaprojektowana i poprowadzona jest ta gra. Można ją porównać do domku zbudowanego wyłącznie ze słomy. Produkcja cierpi na całkowity brak porządnego, dobrze przemyślanego wprowadzenia, które choćby w minimalnym stopniu wyjaśniłoby zasady gry i nauczyło podstawowych mechanik. Twórcy najwyraźniej założyli, że skoro oni sami wszystko rozumieją, to inni także sobie poradzą. Wszystko, co działa, trzeba odkryć na własną rękę, bo gra nie stara się nam tego przekazać. W trybie fabularnym brakuje jakiejkolwiek wskazówki czy podpowiedzi dotyczącej tego, co powinniśmy robić. Nic nie jest tłumaczone, wszystkiego musimy domyślać się sami, co jest o tyle trudniejsze, że sama gra jest mało czytelna.

Interfejs zleceń również nie działa jak należy, a sam gameplay jest mocno nieintuicyjny. Dla przykładu w jednym zleceń gra każe nam wymienić meble i pomalować pomieszczenie na inny kolor. Wszystko brzmi prosto, ale problem w tym, że nie mamy pojęcia na czym konkretnie powinniśmy się skupić. Istnieje podmenu, które teoretycznie powinno nam podpowiadać, co i jak, ale nie działa ono poprawnie. W rezultacie musimy działać na oślep, nie mając żadnych konkretnych informacji. Nie wiemy kompletnie, co, gdzie i jak. Dodatkowo, samo sterowanie i obsługa narzędzi to prawdziwa, ślamazarna udręka.

Tiny House Simulator to produkcja, która naprawdę dała mi się we znaki. Dawno żadna gra nie sprawiła, że tak się zdenerwowałem. Niewiele jest elementów, które działają poprawnie, a całość sprawia wrażenie bliskiej niegrywalności. Choć rozumiem, że to Early Access i twórcy mają zamiar udoskonalić swój projekt, na chwilę obecną jest to tytuł absolutnie niewarty polecenia. To wersja alfa, która ledwie działa.

Artykuł oparty o wersję gry na PC (Steam).
Kopia gry do sprawdzenia została podarowana przez wydawcę.

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *