0

Starfield podzielił graczy przy swojej premierze, w przypadku DLC raczej nie ma wątpliwości…

Premiera Starfield to był interesujący okres. Wielu graczy niestety było zawiedzione nadchodzącą od 30 lat nową marką od Bethesda Game Studios. Osobiście bawiłem się całkiem nieźle przy podstawowej historii gry, ale nie na tyle, aby powtórzyć tą przygodę w najbliższym czasie. Nie zmieniało to faktu, że śledziłem co nieco i widziałem, że twórcy przez ostatni rok próbowali udoskonalić grę, tak aby poprawić wszystkie problemy jakie miała społeczność przy premierze gry. Po roku przerwy developerzy postanowili się w końcu podzielić dużym dodatkiem fabularnym o nazwie Shattered Space, który zabiera nas na całkowicie nową planetę, aby odkryć sekrety najbardziej tajemniczej frakcji w podstawce, czyli rodu Va’ruun. Jak ekipa Todda Howarda sobie poradziła przy rozszerzeniu fabularnym? Lepiej nie mówić…

Tak wygląda zmarnowany potencjał…

Dodatek Shattered Space zaczynamy od wezwania SOS z stacji kosmicznej o nazwie Wyrocznia. Gdy przybędziemy na miejsce zaczynamy zauważać, że w stację uderzyła dziwna anomalia, która wygenerowała różne strefy wewnątrz stacji. Strefy te teleportują gracza po wejściu w interakcję z nimi. Na pokładzie znajdujemy także przedstawicieli Rodu Va’ruun, którzy również byli dotknięci anomalią i niestety finalnie nie będą w stanie wyjść z tego cało. Po załatwieniu wszystkich spraw na stacji, okazuje się że Wyrocznia potrafi podróżować między systemami gwiezdnymi i wysyła nas na planetę Va’ruun’kai, czyli dom Rodu Va’ruun.

Po tym dosyć interesującym wstępie, niestety poziom historii zaczyna mocno spadać i ogranicza się do “syndromu wybrańca”, gdzie jesteśmy okrzyknięci wyjątkową istotą i tylko my możemy pomóc w rozwiązaniu kryzysu na tej planecie. Duża ilość misji w dodatku ogranicza się do tak zwanego “przyjdź, spójrz i pozamiataj”, gdzie musimy przypodobać się wszystkim na planecie, aby zdobyć ich zaufanie. Nie jestem w stanie pojąć, jak po tak dobrze napisanym wstępie, wszystko zaczyna lec w gruzach. Potencjał historii był niezwykle duży, bo w samej podstawce nie było dużo wiadomo o wyznawcach Wielkiego Węża, a w dodatku sprowadzono ich do bezradnej frakcji, której tylko my możemy pomóc. Największym żartem tej historii jest jednak czas trwania. Cały główny wątek fabularny jesteśmy w stanie ukończyć w 3-4 godziny, co przy proponowanej przez twórców cenie jest dosyć śmieszną decyzją.

Mimo kiepskiego wątku fabularnego, nie mogę tego samego powiedzieć o świecie dodatku. Jako, że całe rozszerzenie dzieje się na jednej planecie to Va’ruun’kai zostało starannie przygotowane i prezentuje się bardzo dobrze i całkiem unikalnie w porównaniu z wszystkimi innymi planetami z podstawki. Jednak jednym z problemów jest to, że nie ma zbytnio co na niej robić oprócz wątku głównego oraz misji pobocznych. Jeżeli planowaliście ogrywać Shattered Space przez długie godziny to nie znajdziecie tutaj na tyle zawartości.

Miało się zmienić, ale się nie zmieniło

Pod względem rozgrywki Shattered Space nie wprowadza żadnych nowości jeżeli chodzi o mechaniki. Jasne, znajdziemy tutaj nowe bronie czy inne przedmioty, ale nie jest to uzasadnieniem, aby nazywać Shattered Space “roszerzeniem”, bo nic nie jest tutaj rozszerzone, a dostajemy dosłownie to samo co w podstawce, ale na innej planecie. Prawdę mówiąc to rozszerzenie nie wprowadza niczego, czego modderzy nie potrafiliby zrobić. Dużo lepszym określeniem na Shattered Space powinno być “story pack”, bo otrzymujemy nowe questy, nową planetę i kilka przedmiotów, nic specjalnego. Szczerze, ważniejsze rzeczy developerzy wprowadzili w darmowych aktualizacjach przez ostatni rok, niż w samym dodatku. Jakiś czas temu otrzymaliśmy aktualizację, która wprowadziła REV-8, czyli pojazd, który możemy wykorzystywać podczas naszych wędrówek po planetach i ten fakt, że to zostało wprowadzone osobno przed premierą Shattered Space mocno ujmuje temu DLC.

Na pierwszy plan w Shattered Space wychodzą jednak błędy, glitche i ogólny fatalny stan techniczny. Spodziewałem się, że przez rok czasu developerom uda się doprowadzić grę do całkiem dobrego poziomu technicznego i nawet tutaj się zawiodłem. Przy pierwszym uruchomieniu gry po długiej przerwie, chciałem wykorzystać opcję FSR3, która została wprowadzona po premierze, lecz gra nie chciała mi na to pozwolić. Po odpaleniu technologii od AMD nie byłem w stanie wczytać mojego zapisu gry na żaden sposób. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego gra nadal działa źle po roku aktualizacji i to na sprzęcie, który spełnia zalecane wymagania sprzętowe. Podczas wątku fabularnego trafiłem również na błąd, który całkowicie blokował mój postęp i musiałem się ratować zapisem gry z internetu, bo w moim przypadku skrypt odpowiedzialny za jedną z cutscenek przerywał swoje działanie na początku wspomnianej scenki i po 10 sekundach gra po prostu zaliczała crash. Gdyby nie to, że udało mi się znaleźć zapis to nie byłbym w stanie napisać tej recenzji.

Podsumowanie

Shattered Space to niestety dosyć duża porażka dla Bethesda Game Studios. “Rozszerzenie” niestety wprowadza mało interesującą historię, która z swoją długością nie uzasadnia tak wysokiej ceny. Dodatkowo brak jakichkolwiek znaczących nowości gameplayowych również nie pomaga w odbiorze produkcji. Jeżeli planujecie grać w Shattered Space to polecam się zaopatrzyć tylko i wyłącznie na dużej promocji.

Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam).
Kopia recenzencka została podarowana przez wydawcę Bethesda Polska.

4.0

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
8.0
Technikalia
2.0
Gameplay
7.0
Zawartość i pomysł
4.0
Dźwięk
7.0
Ocena ogólna
4.0
Zalety
  • Bardzo ładny świat gry.
  • Ciekawe wprowadzenie.
  • Dobry soundtrack.
Wady
  • Fatalny stan techniczny.
  • Rozszerzenie jest zbyt krótkie w stosunku do ceny.
  • Brak jakichkolwiek ciekawych nowości.
  • Brak oryginalnego wątku fabularnego.
  • Mała ilość zawartości.
  • Rozczarowanie gwarantowane.

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *