0

Jackbox Games przyzwyczaiło nas do regularnego wydawania jednej, a czasem nawet dwóch paczek gier rocznie. Wśród nich znajdziemy zarówno perełki, jak i te mniej udane produkcje. Jedne to świeże, angażujące gry imprezowe, inne – odgrzewane kotlety. Jak na tym tle wypada The Jackbox Naughty Pack, stworzony z myślą o dorosłych graczach? O tym już za chwilę.

Jak to jest z tym Jackboxem

Poza dwoma wyjątkami – The Jackbox Party Starter oraz recenzowanym tutaj The Jackbox Naughty Pack – zestawy The Jackbox Party Pack tradycyjnie składają się z pięciu gier imprezowych, z których każda wymaga różnej liczby graczy, najczęściej do ośmiu. Są jednak tytuły, które pozwalają na zabawę w grupach liczących dziewięciu, dziesięciu, a nawet stu graczy jednocześnie. Każdy z uczestników używa swojego telefonu jako kontrolera, wpisując, wybierając lub rysując odpowiedzi. Mimo że poszczególne edycje Jackboxa miały swoje słabsze momenty, to na imprezach zawsze były one uruchamiane i bawiliśmy się przy nich wyśmienicie.

Wydawać by się mogło, że stworzenie specjalnego zestawu dla dorosłych, pełnego sprośnych i dwuznacznych zadań, to strzał w dziesiątkę. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Pod względem oprawy audiowizualnej gra jak zwykle trzyma wysoki poziom. Styl jest ponadczasowy, grafika prezentuje się świetnie, a animacje są przyjemne dla oka. Podczas rozgrywki z grupą znajomych uśmiechaliśmy się na widok seksualizowanych animacji w tle. Muzyka również stoi na przyzwoitym poziomie, choć odczuwaliśmy pewien niedosyt, jakby czegoś w niej brakowało.

Niestety, nie obyło się bez problemów technicznych. W trakcie naszych rozgrywek gra zawiesiła się na oślepiającym białym ekranie, podczas gdy muzyka i narrator działały dalej w tle. Co więcej, strona internetowa, którą uruchamia się na telefonach, by grać w Jackboxa, często wyrzucała nas z rozgrywki, zmuszając do ponownego dołączania, co miało negatywny wpływ na ostateczne wyniki punktowe.

Skromny zestawik

W przeciwieństwie do pełnoprawnych zestawów, The Jackbox Naughty Pack oferuje nie pięć, a jedynie trzy gry. Na szczęście idzie za tym nieco niższa cena, jednak 100 złotych to wciąż zbyt wygórowana kwota w stosunku do ilości i jakości zawartości, jaką otrzymujemy. Do naszej dyspozycji oddano trzy tytuły: Fakin’ It All Night Long, Dirty Drawful oraz Let Me Finish.

Fakin’ It All Night Long to powrót do klasycznego tytułu znanego z trzeciego zestawu Jackboxa, w którym od 3 do 8 graczy siada naprzeciw siebie, a ich zadaniem jest wykrycie oszusta. Każdy gracz otrzymuje na telefon pytanie, na które musi odpowiedzieć, np. wskazując kogoś palcami, unosząc rękę do góry czy wykonując inne gesty. Wyjątkiem jest jeden gracz – impostor, który nie dostaje pytania i musi udawać, że wie, co się dzieje, próbując pozostać niewykrytym. Choć gra jest dostępna już od trzech osób, najlepiej sprawdza się w większym gronie – im więcej chaosu i zamieszania, tym zabawa jest lepsza. Mimo to, nawet w mniejszej grupie można czerpać z niej sporo frajdy. Fakin’ It All Night Long jest bez wątpienia najlepszą grą w całym zestawie. Sprawdzona formuła wciąż działa świetnie, a sprośne i bezpośrednie pytania nie tylko wywołują uśmiech, ale też fale zażenowania, które przeradzają się w salwy śmiechu. W tej odsłonie dodano dwie nowe formy odpowiedzi – pokazywanie kciuka w górę lub w dół, oraz wybieranie jednej z wielu dostępnych emotek. Choć to naprawdę świetna mini-gra, to jednak czy warto wydać na nią 100 złotych? Mimo że bardzo ją polubiliśmy, odpowiedź brzmi zdecydowanie nie.

Dirty Drawful to kolejna gra, która powraca, tym razem w znacznie bardziej dwuznacznej otoczce. Zadaniem graczy jest narysowanie na ekranie urządzenia mobilnego obrazka odpowiadającego hasłu zaproponowanemu przez grę. Następnie wszystkie rysunki są wyświetlane, a każdy z uczestników wymyśla dla nich alternatywne hasło. Celem graczy jest odgadnięcie, które z haseł zostało zasugerowane przez grę. Punkty zdobywa osoba, która odpowie poprawnie, a dodatkowe punkty można przyznać za hasło, które wydało się nam najzabawniejsze. Dirty Drawful to sympatyczna gra, której pomysłowość oraz hasła dawały duże pole do popisu, jednak ostatecznie nie spełniała naszych oczekiwań. Kilka czynników wpłynęło na jej odbiór. Po pierwsze, niezależnie od wielkości ekranu telefonu, zawsze brakowało miejsca na wygodne rysowanie, a czas przeznaczony na stworzenie czegokolwiek był zbyt krótki, co skutkowało często bardzo nieczytelnymi rysunkami. Największym problemem, szczególnie dla polskiego odbiorcy, były jednak hasła proponowane przez grę. Cała rozgrywka toczy się po angielsku, co samo w sobie nie stanowiło problemu – pisanie haseł w tym języku, aby zmylić innych graczy, było całkiem zabawne. Niestety, Dirty Drawful zdecydowało się na użycie slangu, który dla osób niebędących rodzimymi użytkownikami angielskiego jest często niezrozumiały. W efekcie, bez względu na to, jak dobrze nasza grupa znała angielski, bardzo łatwo było rozpoznać, które hasło jest poprawne. Slang nie wydaje się tutaj konieczny – można było z powodzeniem stworzyć dwuznaczne, pełne aluzji zdania w sposób bardziej zrozumiały dla szerszego grona odbiorców.

I w końcu dochodzimy do ostatniej gry, jedynej nowości w zestawie, czyli Let Me Finish. Niestety, tytułu, który znienawidziliśmy. Gry, która wydaje się być wymuszona i pozbawiona sensu, mimo że same zasady są zrozumiałe. Rozgrywka polega na tym, że gracze otrzymują obrazek i hasło, a następnie mają chwilę na dorysowanie czegoś do tego obrazka. Na końcu każdy prowadzi prezentację, próbując przekonać innych graczy do swojej racji. Osoby niebiorące udziału w prezentacji głosują później na tego, kto ich najbardziej przekonał. Pomysł na grę jest prosty, ale już samo jego opisanie rodzi pewne wątpliwości. Let Me Finish nie działa dobrze – nie wywołuje żadnych pozytywnych emocji, zamiast tego wprowadza znużenie i irytację z powodu bezsensowności poleceń. W trakcie rozgrywki dostajemy dziwnie skonstruowane zdania i losowe, często absurdalne obrazki, którym musimy coś dorysować i zaprezentować to, próbując przekonać innych… do czego właściwie? Do haseł które nijak mają się do obrazka i pozostawiają graczy z poczuciem zagubienia? Zresztą wystarczy spojrzeć na screen poniżej. Let Me Finish, mimo że to nowość, jest jedną z najgorszych gier, w jakie mieliśmy okazję zagrać z paczek Jackbox.

Nic ciekawego

The Jackbox Naughty Pack to paczka kompletnie niepotrzebna. Za wygórowaną cenę 100 złotych otrzymujemy zaledwie trzy gry, z czego dwie to odgrzewane kotlety, a jedyna nowość to zupełny niewypał. Dodatkowo trzeba wspomnieć o problemach technicznych, które potrafią zepsuć rozgrywkę. Ponadto, choć początkowo niektóre hasła i polecenia wywołują uśmiech, tak po pewnym czasie przeradza się on w grymas zażenowania i cringe’u.

Jeśli naprawdę chcecie zagrać w Jackboxa, zdecydowanie polecam wybrać jedną z wcześniejszych, pełnoprawnych paczek. Powiedzmy sobie szczerze – Choć nie są one oficjalnie skierowane do dorosłego odbiorcy, to my, gracze, sprawiamy, że nabierają takiego charakteru. Trudno patrzeć na The Jackbox Naughty Pack inaczej niż jako próbę szybkiego skoku na kasę przy minimalnym wysiłku.

Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam).
Kopia recenzencka została podarowana przez wydawcę.

4.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
8.0
Udźwiękowienie
7.0
Gameplay
4.0
Zawartość
2.5
Strona Techniczna
5.5
Ocena ogólna
4.5
Zalety
  • Wizualnie i dźwiękowo jest całkiem nieźle

  • Fakin’ It przynosi sporo frajdy i świetnie współgra z 'dorosłymi' tematami

Wady
  • Kiepski stosunek ceny do jakości

  • Mała ilość gier

  • Beznadziejne Let Me Finish

  • Strona techniczna pozostawia do życzenia

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *