0

Eh, kolejny dzień i znowu to samo. Przychodzisz rano, odbijasz kartę, badasz pełne anormalnych i paranormalnych zjawisk pomieszczenia, robisz sobie przerwę na papierosa i drugie śniadanie, wracasz do pracy, kończysz zmianę, idziesz do domu spać. I tak dzień w dzień schemat ten się powtarza. Przynajmniej każdego dnia doświadczasz w tym kołchozie czegoś nowego… Byle jakoś dotrwać do emerytury.

Zapętlony w nieskończoność

W tej krótkiej grze grozy wcielamy się w postać anonimowego pracownika, którego zadaniem jest przejście przez trzy pomieszczenia, w których mogą wystąpić dziwne, a często bardzo stresujące anomalie. Teoretycznie grę można ukończyć w 15 minut, po których kończymy swoją zmianę, widzimy podsumowanie mówiące ile zjawisk wykryliśmy i zgłosiliśmy, a następnie jesteśmy wyrzucani do menu. Jednak to nie koniec zabawy. Po ponownym uruchomieniu gry i rozpoczęciu kolejnej zmiany, przemierzamy te same pomieszczenia i doświadczamy nowych zjawisk paranormalnych. Naszym celem jest zaliczenie wystarczającej liczby “dniówek”, aby odkryć wszystkie możliwe anomalie, co prowadzi z kolei do finałowej cutscenki i napisów końcowych.

Na duży plus zasługuje fakt, że zjawiska paranormalne się nie powtarzają. Przy każdym podejściu widzimy coś nowego, przynajmniej do momentu, gdy poznamy już wszystkie anomalie w danym pomieszczeniu. Niestety, każda dniówka zmusza nas do przechodzenia przez wszystkie trzy lokacje, nawet jeśli już którąś z nich wymaksowaliśmy. Na szczęście, dzięki zdobytej wiedzy o tym, czego powinniśmy szukać i co zgłaszać, przechodzenie kolejnych zmian idzie dość sprawnie. Niemniej jednak powtarzalność i ciągłe wykonywanie tych samych czynności może znużyć, a po pewnym czasie nawet irytować.

Sama fabuła gry została potraktowana po macoszemu i praktycznie nie istnieje. Pomimo niezłego klimatu, atmosfery i otoczki, gra utkwiła w miejscu, rzucając w nas losowo dobieranymi anomaliami. To spora strata, ponieważ stworzono solidne fundamenty pod potencjalnie ciekawą historię. Byłem zaintrygowany, czym jest organizacja, dla której pracujemy, jakie miejsce badamy i jaka jest prawdziwa natura doświadczanych zjawisk. Niestety, na te pytania nigdy nie otrzymamy odpowiedzi.

Gra nie oferuje fabuły przedstawianej klasycznymi formami narracji ani opowiadanej poprzez otoczenie. Brakuje tu historii, a mamy jedynie zbiór “straszaków”. Dialogów jest tak mało, że można je policzyć na palcach jednej ręki. Służą one tylko do poinformowania nas o rozpoczęciu kolejnej dniówki. Warto wspomnieć, że dialogi, jak i cała reszta gry, zostały przetłumaczone na język polski i muszę przyznać, że jest to całkiem przyzwoita polonizacja.

Znajdź różnice

Cały gameplay skupia się na poszukiwaniu różnic. Każdą lokację musimy przejść sześć razy, zanim przejdziemy do następnej. Podczas pierwszego przejścia widzimy standardową wersję pomieszczenia, którą musimy bardzo dobrze zapamiętać, ponieważ każde kolejne może się różnić. Jeśli zauważymy jakąś anomalię, musimy ją zgłosić za pomocą specjalnego nadajnika. Warto być dokładnym i skrupulatnym, ponieważ pominięcie jednej anomalii lub błędne zgłoszenie oznacza, że wszystkie sześć podejść do lokacji trzeba zaczynać od nowa, z nowymi anomaliami.

Twórcy przygotowali po 22 anomalie dla każdej lokacji, co daje łącznie 66. Chociaż wszystkie potrafią wywołać gęsią skórkę lub niepokój, są one dosyć różnorodne. Anomalie mogą objawiać się drobnymi zmianami, jak odwrócony do góry nogami szyld stacji benzynowej, inna pora dnia, czy popisane biurko, ale także poważniejszymi, jak plaga szczurów czy taśmociągi poruszające się wtedy, gdy my. Nie zabrakło też bardziej makabrycznych elementów, takich jak zmasakrowane zwłoki, manekiny ruszające się, gdy nie patrzymy, czy wreszcie jumpscare’y, za które odpowiada pewna niezbyt urodziwa dama o piekielnym uśmiechu.

Jeśli obawiacie się, że straszenie polega wyłącznie na nagłym pojawieniu się czegoś w akompaniamencie głośnego dźwięku, to uspokajam, że choć takie sytuacje występują, są one rzadkością. Gra potrafi utrzymać ciągłe napięcie bez tego typu trików. To szczególnie godne uwagi, biorąc pod uwagę, że akcja rozgrywa się na trzech niewielkich i skrajnie liniowych poziomach.

Niestety, Shift 87 nie oferuje nic więcej. Gameplay jest prosty i pozbawiony jakichkolwiek urozmaiceń. Można powiedzieć, że ten tytuł to bardziej doświadczenie niż pełnoprawna gra. Przez większość czasu czułem się, jakbym siedział w wagoniku domu strachów. Pod pewnymi względami przypomina to ograniczoną grę z gatunku symulatorów chodzenia. Jednak podczas gdy te gry często bronią się ciekawą historią oraz zagadkami, tego samego nie można powiedzieć o Shift 87.

Raport końcowy

Jak na tytuł niewątpliwie niszowy, graficznie Shift 87 prezentuje się nadzwyczaj dobrze. Oczywiście, nie można tu mówić o poziomie najbardziej topowych tytułów wysokobudżetowych, ale mimo to, gra wygląda ładnie i oferuje nieźle prezentujące się efekty. Dźwięk, choć nie wyróżnia się nadmiernie, w tym przypadku jest to zaletą. Można powiedzieć, że zza kulis dopełnia całego obrazu, nieustannie podbudowując i utrzymując atmosferę grozy.

Shift 87 to ładnie wyglądająca i dobrze brzmiąca wydmuszka. To kolejka górska, która oferuje jedynie efekty i atmosferę grozy. Jeśli w horrorach szukacie historii lub czegoś więcej niż zwykłe, puste straszenie, Shift 87 będzie dla was stratą czasu. Jednak jeśli te braki wam nie przeszkadzają, to te 2 godziny, które oferuje gra, zapewnią wam dobrą zabawę pełną niezłej grozy. Oczywiście, pod warunkiem że premierowa cena nie będzie zbyt wygórowana.

Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam).
Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.

6.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika i Audio
8.5
Fabuła
2.0
Zawartość
5.0
Gameplay
5.5
Strona techniczna
10.0
Ocena ogólna
6.5
Zalety
  • Wygląda i brzmi całkiem nieźle

  • Dobrze wykonana polonizacja

  • Nienaganny stan techniczny

  • Potrafi utrzymać w napięciu

  • Intryguje...

Wady
  • ...ale fabularnie nic z tym nie robi

  • Bardzo krótka

  • Powtarzalny gameplay

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *