0

Wylew gier souls-like się nie kończy… ale słyszeliście o souls-lite?

From Software rozpętało prawdziwą wojnę. Demon’s Souls, a potem seria Dark Souls wyniosły souls-like’i na niesamowicie wysokie miejsce w naszej obecnej erze popkultury. Teraz po 15 latach od premiery Demon’s Souls, różne gry tego typu wyrastają jak grzyby po deszczu. Dla niektórych może to być już męczące, a dla innych jest to najlepszy możliwy okres. Ja całe szczęście zacząłem swoje przygody z tym podgatunkiem gier RPG dosyć późno, więc nie odczuwam większego zmęczenia schematem i jestem często ciekawy co różne studia mają do zaoferowania względem dobrze znanych tytanów od From Software. Dzisiaj na tapetę bierzemy Flintlock: The Siege of Dawn od A44 Games, które doskonale kojarzę z gry Ashen, która również dumnie reprezentowała gatunek souls-like. Flintlock jednak próbuje nieco przebudować dobrze nam znane elementy i dlatego jest określany jako “souls-lite”. Jak jednak “lite” jest Flintlock?

W Flintlocku wcielamy się w Nor Vanek, która jest specjalistką od broni skałkowej oraz saperem w armii należącej do wszechmocnej Koalicji. Koalicja ma ogromny problem, gdyż musi stawić czoła nacierającej armii Umarłych, która zaczęła swój szturm na świat gry. Drzwi do Wielkich Podziemi zostały otwarte, uwalniając bogów i ich armie Umarłych. Ziemie Kian są oblężone, miasto Dawn jest na skraju zniszczenia. Po bliskim spotkaniu z strażnikiem bogów, nasza bohaterka zostaje przebudzona przez jednego z pomniejszych bogów, który przedstawia się jako Enki. Enki jest lisopodobnym bożkiem, który chce pomóc Nor w zamknięciu Drzwi i powstrzymaniu bogów. W wersji przedpremierowej nie zdradza swojej motywacji, ale widać że na ten moment nie chce wykładać wszystkich kart. Flintlock zachowuje elementy gatunku souls-like i wzbogaca go o szybką mobilność, co skutkuje bardziej dynamiczną walką. W trakcie walki możemy robić podwójny skok, a nawet uniki w powietrzu, co dodaje powiewu świeżości, mimo tego że nasze ataki nadal są odczuwalne jako te po cięższej stronie gatunku. Oczywiście wszyscy znamy system dusz w Dark Souls, tutaj to wraca jako “Reputacja” i otrzymujemy ją za pokonywanie przeciwników. Jednak nie jest to jedynym sposobem na pozyskanie Reputacji. Innymi źródłami pozyskania tego zasobu jest to w jaki sposób walczymy w trakcie walki. Każdy z naszych ataków powoduje nabijanie mnożnika reputacji i im bardziej stylowo walczymy tym więcej reputacji otrzymamy. Reputację możemy wykorzystać do wykupienia nowych umiejętności w drzewku rozwoju lub do ulepszania naszego uzbrojenia. W wersji przedpremierowej miałem dostęp do trzech broni: topora, pistoletu oraz muszkietu. Topór działa tak jak można sobie wyobrazić, mamy lekkie i ciężkie ataki, blokowanie oraz kontry. W przypadku pistoletu, tutaj system wygląda w taki sposób, że mamy do dyspozycji trzy pociski w tym samym czasie, a zużyte pociski odzyskujemy przy atakowaniu za pomocą topora. Pistolet potrafi przerwać większość ataków przeciwników, więc warto zachowywać pociski w krytycznych sytuacjach. Muszkiet jest również bronią zasięgową, która posiada większy zasięg i swobodę celowania, lecz każdy z pocisków należy osobno załadować za pomocą krótkiej minigierki QTE, co powoduje że jesteśmy bardzo otwarci na ataki wrogów, więc musimy uważać.

Świat Kian to interesująca wizja mieszająca steampunk, mocne fantasy i co ciekawe Nowej Zelandii. Jako, że A44 Games jest położone właśnie w Nowej Zelandii to mają oni dostęp do materiałów z pierwszej ręki.
Część roślinności w Flintlock: The Siege of Dawn pochodzi bezpośrednio z rodzimego kraju developerów, w tym drzewa oraz mniejsze rośliny. Większość z nich zobaczymy na terenach bliżej plaż czy oazy. Na samych roślinkach się nie kończy, ponieważ w grze możemy też spotkać ptaki Moa, które mają tutaj specjalny twist. Te konkretne Moa są połączone z Pukaku, czyli rodowitym ptakiem z Nowej Zelandii.
Pod względem graficznym niestety Flintlock nie wyróżnia się niczym szczególnym, jeżeli chodzi o jakość tekstur czy samą szczegółowość świata. Powiedziałbym, że wygląda na zwyczajną grę z poprzedniej generacji konsol. Całe szczęście twórcy dali radę z optymalizacją gry. Przez 99% mojego czasu z grą nie miałem spadków płynności, a takowy trafił mi się tylko raz przy pierwszym wysadzeniu wybuchowej beczki. Prawdopodobnie stało się tak za sprawą niedoczytania shaderów, gdyż w późniejszym etapie rozgrywki nie napotkałem podobnego problemu.

Podsumowując, Flintlock: The Siege of Dawn zapowiada się na całkiem kompetentnego przedstawiciela podgatunku souls-lite, który wprowadza wiele swojej tożsamości do mieszanki w tej kategorii.
Flintlock: The Siege of Dawn trafi na PC, PS5 i Xbox Series X|S już 18 lipca.

Kopię gry do pierwszych wrażeń dostarczył wydawca Kepler Interactive i agencja Cosmocover.
Pierwsze wrażenia oparte o wersję gry na PC (Steam)

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *