Czy zagrałem w najlepszy boomer shooter na rynku? Być może… Selaco przewijało się latami przez kręgi społeczności retro FPSów, a zwiastuny z rozgrywką często mogliśmy zobaczyć na prezentacjach Realms Deep organizowanych przez 3D Realms i za każdym razem prezentował się najlepiej z całej prezentacji. Najbardziej imponującym elementem tej produkcji...
Czy zagrałem w najlepszy boomer shooter na rynku? Być może…
Selaco przewijało się latami przez kręgi społeczności retro FPSów, a zwiastuny z rozgrywką często mogliśmy zobaczyć na prezentacjach Realms Deep organizowanych przez 3D Realms i za każdym razem prezentował się najlepiej z całej prezentacji. Najbardziej imponującym elementem tej produkcji jest to, że Altered Orbit Studios wykorzystuje silnik GZDoom, który dalej u podstaw jest silnikiem sprzed prawie 30 lat zmodyfikowanym pod współczesne platformy. Developerzy sami twierdzą, że musieli poświęcić sporo czasu, aby ogarnąć wszystko do perfekcji i żeby to w ogóle działało. Selaco dzisiaj trafia do Early Access na Steam, lecz jego zawartość jest ukończona, z tego głównego powodu zdecydowałem się na pełną recenzję tego tytułu zamiast pisania Pierwszych Wrażeń. Jak jednak tak ryzykowny i ciężki do wykonania projekt sobie poradził?
Przeszłościowa wizja przyszłości
Akcja gry rozgrywa się podczas brutalnej inwazji na Selaco, podziemną placówkę, która jest domem dla ocalałych uchodźców po upadku Ziemi. W Selaco wcielamy się w Dawn, kapitana ochrony ACE, która niedawno awansowała i próbuje zagłębić się w prawdę kryjącą się za mroczną historią placówki. Niestety Dawn nie udaje się dokończyć śledztwa, ponieważ, Selaco obejmują eksplozje i uzbrojeni najeźdźcy. Mimo tego, że Dawn pojawia się w trakcie wielkiego konfliktu to jednak jej przygoda jest bardzo personalna. Cała kampania w Selaco trwa około 10 godzin i jest po prostu wykonana na najwyższym możliwym poziomie. Jeżeli uwielbiacie retro kampanie gier takich jak Quake czy oczywiście pierwsze Doomy to zdecydowanie Selaco wam się spodoba. Gra jednak czerpie wiele elementów z innych gier niż typowe retro shootery. Cały klimat gry jest inspirowany tym, który spotkamy w grze F.E.A.R, więc oznacza to, że rzadko kiedy jesteśmy bezpieczni.
Gameplay w Selaco czerpie z najlepszych elementów gier takich jak Deus Ex, Half-Life, Doom czy Quake. Gra jest niesamowicie interaktywna. Prawie każdy obiekt jaki spotkamy w grze jest interaktywny i możemy robić z nimi różne rzeczy, a czasami nawet musimy wykorzystywać elementy fizyczne na naszą korzyść, niczym w serii Half-Life. Ogromna część modeli w grze jest bazowana na voxelach, co jest bardzo rzadko spotykane na silniku Dooma, więc przebudowanie silnika, aby je obsługiwał było sporym wyzwaniem. Główny rdzeń rozgrywki nie różni się specjalnie od tego przedstawionego w serii Doom. Wykonujemy określone cele w dzienniku, zbieramy kolorowe karty dostępu, aby przechodzić dalej i walczymy z chmarami przeciwników. Bardzo muszę pochwalić ogromną uwagę do szczegółów jaką możemy spotkać w tytule od Altered Orbit. Wszystkie urządzenia jakie spotkamy w grze możemy użyć, czy to są suszarki do rąk w toaletach, skrzynki z bezpiecznikami czy nawet same muszle klozetowe, w których możemy po prostu spuszczać przedmioty (nie polecam spuszczać niebezpiecznych obiektów, bo źle się to kończy). Selaco posiada również imponującą destrukcję otoczenia jak na tak stary silnik. Ogromna ilość voxelowych obiektów jest zniszczalna, więc takie elementy jak stoły, krzesła, ławki, beczki, skrzynie i inne tego typu rzeczy rozwalają się na małe elementy.
Mobilizacja, adaptacja i poczucie mordu
Selaco zdecydowanie nie jest łatwą grą, która trzyma gracza za rączkę. Będziecie tutaj eksplorować, walczyć i ginąć… bardzo dużo razy. Przeciwnicy w Selaco to nie są zwykłe pachołki do rozstrzelania, a są bardzo mądrzy. Nasze zagrożenie ma specjalnie przygotowane AI, które było inspirowane wcześniej wspomnianą marką F.E.A.R. Wrogowie są w pełni świadomi swojej oraz naszej obecności i współpracują ze sobą, by nas pokonać. Będą utrzymywać dystans, jeśli będziemy wywierać na nich stałą presję, zaatakują nas, jeśli się ukryjemy. Słyszą jak kończy nam się amunicja i rzucają granaty, jeśli zbyt długo korzystamy z tej samej osłony, i wiele więcej. Całe szczęście ciągle dostajemy wskazówki w formie ich kwestii dialogowych i możemy się domyślić co aktualnie robią. Na ogromną pochwałę zasługują również animacje samych przeciwników, gdyż operują oni na 2D sprite’ach, ale są niesamowicie dobrze zaanimowani. Nasi oponenci rzucają się na podłogę czy za zasłony, łapią się za kończyny, w które otrzymają obrażenia, a w podczas śmierci mają ogromną ilość różnych animacji w zależności od tego w jaki sposób zostali pokonani, w jakim miejscu na mapie i jaką bronią. Ilość różnych animacji jest przeogromna i jest to niezwykle imponujące.
W Selaco mamy również spory arsenał broni do naszego użytku. Grę zaczynamy standardowo z naszymi pięściami, lecz po kilku minutach wpada nam w te pięści nasz pierwszy typowy pistolet. Bronie zdobywamy stopniowo w kluczowych momentach kampanii i są całkiem nieźle zbalansowane. Wiadomo z strzelby nie będziemy mieli okazji zabijać na odległości 100 metrów, a karabin maszynowy nie będzie mieć dobrej celności. Tutaj na ratunek przychodzi system ulepszeń broni. Broń możemy modyfikować za pomocą specjalnych części do broni, które znajdujemy na naszej drodze przez całą podróż i możemy je używać w specjalnych safe roomach. Musimy mieć jednak na uwadze, że tych pokojów nie spotkamy zbyt często i musimy się odpowiednio zdecydować co chcemy ulepszyć, bo kolejne ulepszenie nie nastąpi szybko. Kampania Selaco to jednak nie jest wszystko. W grze znajdziemy również tryb o nazwie “Incursion”, który pozwala przeżyć nam mapy z kampanii w rozszerzonej formie, na których walczymy z nieskończonymi hordami przeciwników. Jednak ogromnym punktem gry jest wsparcie modów, które pozwoli wam przeportować wszystko stworzone na GZDoom bez żadnych problemów, więc jeżeli posiadacie jakieś swoje własne twory to możecie je wrzucić bezpośrednio do Selaco.
Audio-wizualne doświadczenie z krwi i kości
Zanim typowo zacznę się rozwodzić o stanie technicznym Selaco to tym razem muszę rozpocząć od muzyki. Dawno nie miałem takiej sytuacji, gdzie muzyka w grze w mojej opinii była po prostu bezbłędna. Tak właśnie jest w przypadku Selaco i dosłownie wszystkie utwory w grze jakie przesłuchałem przypadły mi do gustu, a to się nie zdarza zbyt często. Soundtrack do Selaco jest stworzony przez Lawrence’a Steele’a, który znany jest z ścieżek dźwiękowych do serii Lovely Planet oraz gry Dinkum. Soundtrack jaki usłyszymy w grze to czysta muzyka elektroniczna rozrzucona po wielu różnych gatunkach tego odłamu muzyki. Znajdziemy tu mocny Drum & Bass, Synthwave czy nawet Electro i utwory z tych gatunków są idealnie rozmieszczone do poziomów i sytuacji, które spotkają nas w grze. Jak tylko słyszałem szybki Drum & Bass podczas emocjonujących potyczek to aż krew w żyłach sama się gotuje.
Pod względem technicznym nie mam nic do zarzucenia Selaco. Jak na grę, która pcha silnik Dooma do absolutnych limitów to jest ona porządnie zoptymalizowana i prezentuje się bardzo ładnie jak na swoją retro oprawę wizualną. Masa dynamicznego światła oraz latające wszędzie elementy destrukcji pokazują tylko, że mimo swoich lat to silnik Dooma dalej potrafi wytworzyć coś interesującego. Selaco posiada ogromną ilość ustawień, które pozwalają na dostosowanie gry do potrzeb każdego gracza, napisy, elementy interfejsu, rodzaj przycelowania z broni czy nawet niektóre animacje mogą być zmienione jak tylko nam się podoba, a to oczywiście nie jest wszystko.
Podsumowanie
Selaco mimo tego, że wystartował w Early Access to już w mojej opinii jest najlepszym boomer shooterem na rynku i nie ma tu żadnych wątpliwości. Świetny gameplay, muzyka, klimat i mechaniki wynoszą ten tytuł na najwyższy możliwy poziom, a jego kompletność już na tym etapie rozwoju gry jest niezwykle imponująca. Jestem bardzo ciekawy, co Altered Orbit Studios będzie szykować przez najbliższe 2 lata.
Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam). Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę Altered Orbit Studios.