0

Tunic to jedna z tych gier, które z żalem musieliśmy pominąć w naszym podsumowaniu roku 2022. Chociaż wspomnieliśmy o niej symbolicznie, nie mogliśmy wtedy zagłębić się w szczegóły. Czas naprawić grzechy przeszłości i nareszcie przyjrzeć się bliżej tej produkcji z liskiem w roli głównej.

Przygoda małego liska

Od premiery Tunic minęły już dwa lata. W tym czasie gra zdobyła wiele pochlebnych recenzji i zyskała oddane grono fanów. Wiedziałem o tym, gdy zasiadałem do rozgrywki, jednak nie miałem pojęcia, czego się spodziewać. Było mi wiadomo jedynie, że głównym bohaterem jest mały lisek, a cała oprawa graficzna jest mocno bajkowa. Nie byłem jednak przygotowany na spotkanie z okrutną rzeczywistością. Pierwsze zetknięcie z tą produkcją było jak zderzenie się ze ścianą przy dużej prędkości. Zostałem wrzucony w paszczę mariażu klasycznych odsłon The Legend of Zelda oraz poziomu trudności rodem z Dark Souls.

Całą akcję gry obserwujemy z perspektywy izometrycznej. Podczas rozgrywki przemierzamy rozległy świat o częściowo otwartej strukturze. W trakcie eksploracji odkrywamy liczne sekrety, ukryte obszary oraz przedmioty, które pomagają nam w dalszej zabawie. Nie wszystkie miejsca są dostępne od razu; w miarę postępów w fabule zdobywamy nowe narzędzia i moce, które umożliwiają dotarcie do wcześniej niedostępnych lokacji. Dzięki temu często wracamy do znajomych miejsc, by odkryć je na nowo i spojrzeć na nie z zupełnie innej strony.

Projekt poziomów jest na tyle ładny i dobrze przemyślany, że częsty backtracking nie tylko nie przeszkadza, ale i jest czymś, na co liczymy. Mnogość i różnorodność sekretów sprawiają, że z zapałem przeszukujemy każdy zakamarek, nie mogąc się nasycić. Jednak na tym nie koniec, ponieważ wszystkie lokacje zawierają liczne zagadki środowiskowe, które wymagają od nas nie tylko spostrzegawczości, ale i niemałej kreatywności. Chociaż niektóre z nich są dość proste, tak przy niektórych ślęczałem godzinami, przegrzewając wszystkie zwoje mózgowe. Trzeba oddać twórcom błyskotliwość w projekcie zagadek, a pełnię ich kunsztu możemy doświadczyć w finalnym akcie gry.

Eksploracja i zagadki są niezwykle istotnymi elementami Tunic, jednak to walka odgrywa kluczową rolę. Podczas całej gry zmierzymy się z wieloma różnorodnymi przeciwnikami, a także z kilkoma niezwykle wymagającymi bossami. Jak wcześniej wspomniałem, gra charakteryzuje się wyjątkowo wysokim poziomem trudności, porównywalnym do gier z gatunku souls-like. W Tunic bardzo łatwo można zginąć. Wystarczy kilka celnych trafień, by nas zabić. Wtedy też jesteśmy odsyłani do swego rodzaju ogniska, ołtarza, przy którym się odradzamy. Nierzadko znajduje się on pół mapy dalej, co zmusza nas do ponownego przedzierania się przez hordy przeciwników, aby dotrzeć do miejsca naszej śmierci i ponownie stawić czoła zagrożeniu. Bossowie, choć nieliczni, są śmiertelnie niebezpieczni. Starcia z nimi są niezwykle stresujące, ponieważ po śmierci użyte w walce przedmioty się nie regenerują, co sprawia, że kolejne podejścia do tych kolosów zaczynamy na gorszej pozycji niż wcześniej. Nie zliczę, ile razy umierałem i miałem ochotę rzucić padem o ścianę. Pamiętam za to każdy krzyk radości po zadaniu tego decydującego ciosu przynoszącego słodkie zwycięstwo.

System walki w Tunic jest dynamiczny i oparty na zręczności gracza. Podstawowa mechanika obejmuje prostą kombinację mieczem, korzystanie z mikstur leczenia i przedmiotów oraz wykonywanie bloków i uników. Dokładna eksploracja pozwala nam znaleźć nowe karty dające różnego rodzaju bonusy, a także przedmioty użytkowe i magiczne. Jeśli będziemy uważni, natkniemy się na tajemniczego handlarza, u którego za odpowiednią cenę możemy kupić najpotrzebniejsze rzeczy.

Siła naszego bohatera nie zależy tylko od ekwipunku, ale także od statystyk, które możemy podnosić składając ofiary w ołtarzach. Niemniej jednak, kluczowe są nasze umiejętności. Poziom trudności może być bardzo wysoki, ale nie jest niesprawiedliwy. Jeśli sobie z czymś nie radzimy, w większości przypadków oznacza to, że musimy więcej ćwiczyć i próbować.

Enigmatyczna instrukcja

W grze wcielamy się w młodego liska, który budzi się na plaży w nieprzyjaznym środowisku. I to wszystko, co na początku wiemy. Gra nie udziela nam żadnych informacji. Nie wiemy, kim jesteśmy, jaki jest nasz cel, jak się znaleźliśmy w tym miejscu ani czym ono właściwie jest. Co więcej, nie mamy pojęcia, jak grać – gra nie informuje nas nawet o podstawach sterowania. Wszystko musimy odkrywać samodzielnie metodą prób i błędów. Przynajmniej do momentu, gdy znajdziemy pierwszą stronę z instrukcji. Strony te są porozrzucane po całym świecie gry. Zbierając je, dowiadujemy się o dostępnych w grze nieoczywistych mechanikach oraz otrzymujemy wskazówki na temat świata i tego, co powinniśmy robić dalej. Tak enigmatycznego, a jednocześnie nowatorskiego podejścia do opowiadania historii i informowania o możliwościach gry, nie widziałem nigdzie indziej. Aby jeszcze bardziej urozmaicić rozgrywkę, tylko kilka procent całej instrukcji jest po polsku (Tak, gra oferuje polską wersję językową), ponieważ reszta jest napisana w tajemniczym języku-kodzie. Co ciekawe, ten język nie jest bezsensownym bełkotem. Pod koniec gry otrzymujemy nieoczywistą i trudną do zrozumienia wskazówkę, która naprowadza nas na trop, jak ten język przetłumaczyć. Do tego momentu musimy polegać na rysunkach i domyślać się znaczenia poszczególnych słów z kontekstu.

Historia Tunic jest opowiedziana w sposób tajemniczy i minimalistyczny, dzięki czemu to na nasze barki zostaje zrzucone brzemię jej odkrywania i interpretacji. Musimy łączyć fragmenty informacji z instrukcji oraz projektu poziomów, by choćby w niewielkim stopniu ją zrozumieć. Można śmiało powiedzieć, że odkrywanie fabuły jest pewnego rodzaju kolejną zagadką logiczną.

Dokąd tak zmierzasz, lisku?

Jedyny element produkcji, który mógłbym poddać symbolicznej krytyce, to muzyka. Składa się ona głównie z ambientów, które towarzyszą nam podczas eksploracji. Brzmią one świetnie, jednak kompletnie nie pasują do częstych starć. Zdecydowanie przydałyby się bardziej emocjonujące utwory, które dodatkowo podkręciłyby napięcie w już i tak stresujących starciach. Niestety, tego typu utwory są zarezerwowane jedynie dla potyczek z bossami.

Tunic to gra, która zachwyca swoim stylem, atmosferą i inteligentnym podejściem do mechaniki. Sposób przedstawienia fabuły oraz podstawowych mechanik jest jedyny w swoim rodzaju. Odkrywanie historii na własną rękę wciąga. Choć jest to gra wymagająca, tak satysfakcja z odkrywania jej sekretów i pokonywania trudności jest ogromna. Tunic to prawdziwa perełka w świecie gier indie, dostępna na wszystkich głównych platformach w cenach od 112 do 139 złotych. Jeśli jednak uważacie, że to za dużo, gra jest również dostępna w ramach majowej subskrypcji PlayStation Plus Essential albo Xbox Game Pass.

Recenzja oparta o wersję gry na PlayStation 5.
Recenzent użył kopii gry w ramach subskrypcji PlayStation Plus.

8.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
9.0
Udźwiękowienie
7.5
Gameplay
8.0
Historia
9.0
Strona techniczna
10.0
Ocena ogólna
8.5
Zalety
  • Wysoki, ale uczciwy poziom trudności

  • Przepiękna, bajkowa oprawa graficzna

  • Opcjonalne zagadki logiczne wymagające spostrzegawczości i kreatywności

  • Trzeba włożyć sporo wysiłku, by poznać cząstkę fabuły

  • Odkrywanie sekretów sprawia masę satysfakcji

Wady
  • Toporny początek może odrzucać

  • Łatwo utknąć w miejscu

  • Niepasująca do walk spokojna muzyka

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *