Criterion powraca do marki Need for Speed i to w całkiem niezłym stylu. Jak dobrze wiadomo, marka Need for Speed nie zachwycała graczy niczym specjalnym w ostatnim czasie. Need for Speed’y od Ghost Games były trochę upadkiem marki, lecz Unbound to duży krok w dobrym kierunku. Criterion w swoim...
Criterion powraca do marki Need for Speed i to w całkiem niezłym stylu.
Jak dobrze wiadomo, marka Need for Speed nie zachwycała graczy niczym specjalnym w ostatnim czasie. Need for Speed’y od Ghost Games były trochę upadkiem marki, lecz Unbound to duży krok w dobrym kierunku. Criterion w swoim powrocie do marki stawia na coś unikalnego, wyskakując z bardzo unikatowym stylem graficznym, który łączy animowane postaci i efekty z realistycznym otoczeniem i samochodami. Na papierze brzmi to dziwnie, lecz w tym przypadku sprawdza się to bardzo dobrze. Jednak sama grafika to nie wszystko. Czy cała reszta elementów rozgrywki jest na tak dobrym poziomie?
Od zera do ulicznego racera
Need for Speed: Unbound przedstawia historię naszej własnej postaci, która razem z naszą przyjaciółką Jasmine i naszym “mentorem” Rydellem zawsze chciała podbić scenę ulicznych nielegalnych wyścigów. Przy tworzeniu postaci mamy całkiem rozbudowany wachlarz możliwości, gdzie możemy wybrać fryzurę, twarz i ubranie naszej postaci. Ubrania są w pełni licencjonowane od takich marek jak Puma, Vans czy Fila. Po ukończeniu około 2-godzinnego prologu mamy dostęp do większości zawartości, której oferuje Unbound. Mamy różne rodzaje wyścigów, czyli sprinty lub wyścigi na okrążenia, lecz nawet one dzielą się na dodatkowe typy. Wyścigi mogą dodatkowo dzielić się na “Speed Race”, który zwykle oparty jest na długich ciągłych odcinkach drogi i małej ilości zakrętów, ale także mamy wyścigi typu “Corner King”, które przeważnie łączą drifting razem z sprintem czy circuitem. Unbound oferuje także typowe eventy drifterskie, gdzie musimy przebić sumę punktów przeciwników i mamy także eventy o nazwie “Takeover”, które przypominają Speedcross z NFS Payback, lecz są zmienione w niektórych aspektach.
Klimat “podziemnego” racingu wylewa się hektolitrami.
Scena ulicznych wyścigów w Lakeshore City jest bardzo fajnie poprowadzona. Na wyścigi spotykamy się w ukrytych miejscach takich jak podziemnych parkingach czy kanałach, co dodaje klimatu. Przed każdym wyścigiem możemy obstawić na danego przeciwnika mniejszą sumkę pieniędzy, jeżeli na koniec wyścigu będziemy wyżej w rankingu, niż przeciwnik, na którego obstawiliśmy to wygrywamy podwojoną kwotę, którą obstawiliśmy. Unbound jest podzielony na strukturę tygodniową, gra trwa 4 tygodnie i każdy tydzień kończy się kwalifikacjami do dużego wyścigu, który odbędzie się w ostatnim tygodniu. Każdy dzień tygodnia jest podzielony na porę dzienną i porę nocną. Obie pory mają łączony system “heat”, który oznacza jak bardzo mamy na pieńku z policją, a w tej grze zdecydowanie nie chcecie mieć z nimi nic wspólnego, bo na trudnym poziomie trudności policja jest koszmarem w Unbound. Na 4 lub 5 poziomie heat na trudnym poziomie trudności możecie się szykować na kilku lub kilkunasto minutowe pościgi z policją, bo zdecydowanie nie potrafią odpuścić, a nawet jak uda nam się uciec to bardzo łatwo znowu wplątać się w pościg, bo patrole są bardzo częste. Poziom heat, który zdobędziemy w trakcie dnia przenosi się także na noc, więc staracie się nie wkurzać policji w dzień, bo w nocy będzie bardzo ciężko. Po zakończeniu pory nocnej poziom heat jest resetowany z początkiem kolejnego dnia.
Miasto i wyścigi wydają się żywe jak nigdy dotąd w tej serii
Jako, że Unbound oferuje animowany styl postaci to otwiera to drogę na bardziej ekspresyjne postacie, bo nie ogranicza ich limit realistycznej ludzkiej twarzy. Przy początku każdego wyścigu mamy różne krótkie scenki, które przedstawiają naszych rywali, którzy robią prowokujące gracza gesty, a w trakcie wyścigu reagują na to co się dzieje na drodze. Jak kogoś wyprzedzamy lub rywal wyprzedza nas to zawsze ma na to jakąś odzywkę, tak samo jak postanowimy grać niegrzecznie i próbować ich zepchnąć z drogi to wtedy także zareagują na takie sytuacje. Najlepsze jest to, że dosłownie każdy z rywali w grze ma swoje własne kwestie do wielu różnych zachowań na drodze. Bardzo fajnie przemyślona mała rzecz, a zdecydowanie pogłębia imersję w najnowszym Need For Speedzie. Samo Lakeshore City też wydaje się bardzo żywe, dzięki temu, że Unbound jest na konsolach nowej generacji i PC to teraz na ulicach można zobaczyć większe ilości pojazdów i dodatkowo można spotkać przechodniów, którzy starają się uciekać jak będziemy chcieli ich potrącić. Lakeshore City jest też wielopoziomowe, jako że jest wzorowane na Chicago, a tam możemy doświadczyć sieci torów kolejowych nad ulicami. Twórcy sprytnie umieścili elementy otoczenia, które pozwolą nam dostać się na wyższy poziom ulic, gdzie są tory kolejowe. Oczywiście nie samym gameplayem gra stoi, ale także muzyką która w Unbound wpasowuje się bardzo dobrze. Na początku jak zobaczyłem listę wykonawców to nie byłem zbytnio podekscytowany, bo zobaczyłem ogromną ilość artystów z gatunku rapu, lecz gdy słuchałem tego w samej grze to wpasowywało się to idealnie w klimat jaki oferuje gra. Oczywiście soundtrack samym rapem nie stoi, bo znajdziemy tutaj także kawałki popowe czy z gatunków muzyki elektronicznej.
Nie samymi superlatywami Lakeshore stoi
Unbound to oczywiście nie jest gra idealna. Mimo tego, że jest to skok w dobrym kierunku to pojawiają się mniejsze czy większe rzeczy, które są totalnie niepotrzebne i czasami frustrujące. Nowy model jazdy w Unbound pozwala graczom dostosować samochód pod styl jazdy driftowy oraz styl jazdy polegający na hamowaniu na zakrętach i wchodzeniu w nie łagodnie. Mimo, że takie dostosowanie jest całkiem fajnie pomyślane to niestety ten model jazdy gubi się przy bardzo wysokich prędkościach i bardzo ciężko jest zapanować nad pojazdem gdy na liczniku widzimy więcej niż 250 km/h. Z wysokimi prędkościami łączy się też jedna z niepotrzebnych w mojej opinii funkcji, czyli “kamera zniszczenia”, cudzysłów nie jest tu bez powodu, bo niby jest zniszczenie, ale jednak nim nie jest, bo po skończeniu ujęcia możemy jak gdyby nigdy nic, jechać dalej bez żadnego szwanku. Kamera zniszczenia jest też bardzo upierdliwa w wyścigach typu “Speed Race”, gdzie jak dojdzie do pojawienia się takiej kamery to już możecie restartować wyścig, bo nie będziecie mieć szans do wygrania wyścigu. Restartowanie to też rzecz, o której można tutaj wspomnieć, bo jest ono ograniczone w NFS Unbound. W zależności od poziomu trudności mamy określoną liczbę restartów w trakcie całego dnia tygodnia, czyli jak zrestartujemy event w dzień to w nocy nadal będzie to liczone. Dla jednych fajna sprawa, bo dodatkowe utrudnienie, lecz dla innych to może być koszmar, bo nie będą mogli sobie poradzić z ograniczoną liczbą liczbą restartów.
Podsumowanie
Need for Speed: Unbound to pierwszy NFS od wielu lat, który potrafił mnie przyciągnąć na dłużej i nie żałuję, że sprawdziłem serię ponownie, bo Criterion zrobił skok w zdecydowanie dobrym kierunku. Mam nadzieję, że wyciągną teraz wnioski z wszystkich wad jakie posiada Unbound i wyszlifują je w kolejnym tytule z tej serii. Jako stary fan serii NFS jestem zdecydowanie na tak!
Recenzja oparta o wersję gry na PC (EA App). Kopia gry do recenzji pochodzi z subskrybcji EA Play Pro.