Zmieniłem zdanie! Odnośnie Zdobywców Animacji. W poprzednim artykule pisałem, że będzie to seria, w której zamierzam omawiać najlepsze animacje. Głównie w postaci recenzji. Nie zrezygnowałem z tego, żeby była jasność. Postanowiłem tylko rozszerzyć działalność. Tak to jest jak tworzy się coś na bieżąco. My, Zdobywcy Gier, jesteśmy serwisem zajmującym...
Zmieniłem zdanie! Odnośnie Zdobywców Animacji. W poprzednim artykule pisałem, że będzie to seria, w której zamierzam omawiać najlepsze animacje. Głównie w postaci recenzji. Nie zrezygnowałem z tego, żeby była jasność. Postanowiłem tylko rozszerzyć działalność. Tak to jest jak tworzy się coś na bieżąco. My, Zdobywcy Gier, jesteśmy serwisem zajmującym się w głównej mierze grami wideo, więc tworzenie niszowo niszowej serii byłoby bez sensu. Tym bardziej, że mam więcej pomysłów na artykuły niż parę recenzji. Tak też Zdobywcy Animacji będzie serią recenzji i publicystyki związanych z serialami oraz filmami animowanymi. Dzisiaj będzie cukierkowo aż do przesady. Niniejszy artykuł powinien pojawić się zdecydowanie w walentynki, a nie w środku lata.
Miłość od ręki
Po obejrzeniu The Owl House znowu zacząłem się zastanawiać nad pewnym tematem – romansach w serialach animowanych. Tak zwane “shipowanie” (Zapamiętajcie to słowo, bo będzie ono nadużywane), czyli łączenie dwóch postaci w miłosną parę to rzecz powszechna w świecie popkultury. Niemal każdy fan jakiegokolwiek konkretnego show choć raz zetknął się z tym zjawiskiem. Czy to z powodu kogoś innego, czy to sam shipował. Nie zamierzam ukrywać, że i mi wiele razy zdarzyło się to robić, a następnie rozmawiać na ten temat ze znajomymi. Dlaczego wspominam o romansach w animacjach? I czemu w ogóle poruszyłem ten temat? Otóż niedawno uświadomiłem sobie, że może istnieć pewien schemat, który za wczasu może potwierdzić przyszły związek miłosny pomiędzy bohaterami. Skuteczność to może nie jest 99%. Nawet nie 90%! Ale myślę, że 85% to uczciwy wyznacznik.
Uwaga, możliwe, że pojawią się drobne spoilery z takich serii, jak: – Arcane (2021) – Avatar: The Last Airbender/Awatar: Legenda Aanga (2005) – She-ra and the Princesses of Power/She-ra i księżniczki mocy (2018) – Gravity Falls/Wodogrzmoty Małe (2012) – The Owl House/Sowi Dom (2020) – The Dragon Prince/Smoczy Książę (2018) Czujcie się ostrzeżeni. I jeszcze jedna uwaga. Wyżej wymienione seriale nie potwierdzają występowania w nich schematu, który zostanie w przyszłych akapitach opisany.
Romantyczny schemat
Mam całkiem duże doświadczenie z tworzeniem mniej lub bardziej udanych i ciekawych historii. Zaczynałem od tworzenia “na czuja”. Z czasem jednak zacząłem sięgać po publikacje, by poprawić swój warsztat. A mimo to, nigdy nie poznałem żadnej metodyki tworzenia romansów. Jeśli już umieszczałem w swojej twórczości takowe wątki, to powstawały one i rozwijały się same. Do czego zamierzam? Do tego, że być może schemat, który zauważyłem jest już znany w tworzeniu historii od starożytności, a ja nigdy nie miałem okazji go poznać. Po prostu wynalazłem koło na nowo.
Przejdźmy jednak do rzeczy. Na czym polega schemat, o którym tak często mówię? Czy zauważyliście może, że w większości dobrych romansów zazwyczaj łączy się głównego bohatera z antagonistą? Nie musi to być koniecznie złoczyńca, ale rywal albo ktoś, kto lubi rzucać kłody pod nogi bohaterowi. Kto się czubi ten się lubi, co nie?
Schemat ten tyczy się nie tylko animacji, ale większości dzieł kultury. Mimo to o wszystkim warto opowiedzieć na przykładach seriali animowanych. Jak już wspomniałem schemat nie jest regułą tyczącą się wszystkich romansów. Istnieje wiele serii, w których miłość łączy dwójkę bohaterów. Weźmy na ten przykład Avatar: The Last Airbender, gdzie poza paroma odcinkami nie mamy pokazanych jako tako wątków romantycznych. Ale i tu znalazło się miejsce dla shiperów, a związki miłosne bohaterów koniec końców zostały potwierdzone. Niech przykładem będzie tutaj dwójka głównych postaci, a zarazem sojuszników od samego początku – Aanga i Katary. Jak widzicie nie potwierdza to schematu łączenia protagonisty z antagonistą. Jak już mówiłem nie jest to reguła, a bardzo często wykorzystywany motyw, który zazwyczaj przynosi zamierzony efekt. Efekt, którym jest wywołanie emocji wśród widzów. A w przypadku miłości protagonista-antagonista o wiele łatwiej o osięgniecie tegoż celu. Wiele najlepszych historii opiera się właśnie na tym. Na wywołaniu wzruszenia, gniewu, strachu, itd., itd. I jest to znane już od starożytności. Katharsis? Ktoś coś słyszał?
Ale wróćmy jeszcze na sekundę do Avatara. Bo widzicie, i tutaj przez długi czas wielu fanów łączyło w jedną parę Katarę oraz antagonistę Zuko. Więc mimo wszystko schemat znalazł i tutaj trochę miejsca dla siebie.
Jak protagonista z antagonistą
Nie bez powodu mówi się, że przeciwieństwa się do siebie przyciągają. Tak też przejdźmy może do doskonałych przykładów omawianego schematu. Zacznijmy od dwóch seriali, w których bohaterowie tylko z początku stoją po przeciwnych stronach barykady, jednak z jakiegoś powodu łączą siły. Wciąż mają swoje przekonania, wiarę, pewność i lojalność do swojego stronnictwa, jednak z jakiegoś powodu takowi bohaterowie są zmuszeni do współpracy. To jest odmiana schematu opierająca się na drodze. Występuje tak w normalnych grupach bohaterów, jak i tych nietypowych.
Popatrzmy chociaż na Smoczego Księcia. Mamy tutaj dwójkę postaci pochodzącą dosłownie z dwóch różnych światów: Elfkę Raylę oraz człowieka Calluma. W serialowym świecie elfy i ludzie są wrogami. Prędzej rzucą się sobie do gardeł niż pomyślą o dialogu. Jednak nasi bohaterowie odkryli możliwy sposób, żeby zakończyć tę ciągnącą się od lat wojnę i nienawiść. Zaczęli więc podróżować. Z początku nieufni, z czasem stali się przyjaciółmi, aż w końcu skończyli w swoich ramionach. Podobna sytuacja może mieć miejsce, choć nie musi, w Arcane pomiędzy bohaterkami Vi oraz Caitlyn. Nie mamy żadnego potwierdzenia, ponieważ wciąż czekamy na drugi sezon. Jednak już teraz widać, że coś może być na rzeczy. Obie bohaterki pochodzą z różnych światów i środowisk, więc technicznie powinny być naturalnymi wrogami, jednak z biegiem czasu widać, że powoli ta granica zaczyna się zacierać, a na jej miejscu zaczyna kwitnąć coś innego.
Od wrogów do… no właśnie, czego?
Zanim przejdę do ostatniej odmiany schematu wątków romantycznych z antagonistami, zróbmy sobie małą przerwę. W fandomach shipowanie/parowanie nie musi być potwierdzone, żeby zaistniało. Romans nie musi być nawet rozwijany. Fanom wiele nie trzeba. Wystarczy, że zobaczą dwójkę postaci stojących obok siebie. Dziwny jest ten świat, wiem.
Całkiem niedawno udało mi się nadrobić świetne Gravity Falls. Z pewnością coś jeszcze napiszę o tym serialu. Ale do rzeczy! Otóż choć nie ma w tym show za wiele związków, to bardzo często poruszane są w nim tematy miłosne. W szczególności jeśli chodzi kochliwą Mabel. Jednak tym razem skupię się na jej bracie Dipperze. Widzicie, przez większość czasu jesteśmy świadkami jednostronnego zauroczenia chłopaka wobec starszej o trzy lata dziewczyny Wendy. Mogłoby to wyjść, gdyby oboje mieli powiedzmy po te 20-30 lat. Powiedzmy sobie szczerze, różnica trzech lat nic wtedy nie znaczy. Jednak na tak młodym etapie? Nieważne, jak bardzo Dipper dorośle by się nie zachowywał, to i tak nie miało racji bytu. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej, dało to zielone światło innemu, nieoczywistemu i z początku bardzo nierzeczywistemu shipowi. Nigdy nie został on potwierdzony, ale jeden odcinek wystarczył by wyobraźnia fanów oszalała. I oczywiście zgodnie z duchem tematu mowa tutaj o antagonistce, która nie do końca jest złoczyńcą. Mam na myśli Pacifice Northwest. Młodą dziewczynę wychowywaną w bardzo bogatej, wpływowej, a zarazem wyniosłej rodzinie. Pacifica niemal zawsze konkuruje i naśmiewa się z bliźniaków, a w szczególności z Mabel. Sam Dipper nie ma o niej pochlebnej opinii i w wielu momentach jest z nią brutalnie szczery.
Wszystko, a przynajmniej część zmienia się w momencie, w którym ona i jej rodzina potrzebują pomocy naszego protagonisty w rozwiązaniu nadprzyrodzonego problemu. Poznajemy ją wtedy z zupełnie innej strony. Jest ona w gruncie rzeczy dobrą dziewczyną, która żyje pod presją rodziców i swojego wysokiego statusu. Bohaterowie, choć z różnych światów, to w trakcie tego jednego polowania na duchy w końcu zaczynają się ze sobą dogadywać. Co więcej widać, że powoli zakopują topór wojenny. Jednak nie mieliśmy więcej okazji, by zobaczyć, czy rozwinie się to w coś więcej. A przynajmniej nie w trakcie wyemitowanych dwóch sezonów.
Złoczyńcy mają to coś
Ostatni rodzaj odmiany schematu to antagonista, którego możemy nazwać zwykłym skur… Ekhm! Którego możemy nazwać złoczyńcą z krwi i kości, i który nie zawaha się skrzywdzić bohatera. Fizycznie czy psychicznie. Takowi złole nie są całkowicie źli. Mają w sobie jeszcze to zapomniane ziarenko dobra i moralności. Stawieni na próbę, z czasem podważają swoje przekonania i dotychczasowe wybory. Przechodzą drogę, nawracają się. Doświadczają przemiany. Najczęściej dołączają do drużyny protagonisty, a stąd już niedaleka droga… wy już doskonale wiecie dokąd.
Najlżejszym przykładem, jest świeżo co obejrzane przeze mnie The Owl House. To właśnie ten serial natchnął mnie do napisania tego artykułu. Nasza protagonistka Luz niechcący wchodzi na ścieżkę wojenną z utalentowaną wiedźmą Amity. Są rzucane kłody pod nogi, są pojedynki, jest wrogość. Dlaczego nazwałem ten przypadek najlżejszym? Bo sytuacja z Amity jest niemal taka sama jak w przypadku przed chwilą co wspomnianej Pacifici – wywierana presja przez wpływowych rodziców. Dlaczego więc Amity tu jest, a Pacifica nie? Ship Pacifi jest stricte fanowski i nigdy nie został potwierdzony. Wracając! Z odcinka na odcinek rywalizacja i pewnego rodzaju wrogość zanika pomiędzy tymi dwiema bohaterkami. A reszta to już historia. Raczej domyślacie się, jak to się skończyło. Nie? To powiem wam: Najsłodszym romansem, jaki widziałem od lat!
Za przykład zamykający wezmę sobie serial, który swego czasu naprawdę mnie zaskoczył. Niech was nie zwiedzie jego tytuł, bo to co się pod nim kryje, to jedna wielka wspaniała historia. Tytuł tej animacji to She-Ra i księżniczki mocy. Brzmi tragicznie, wiem. Sam nie wierzyłem, że oglądam coś o takiej nazwie. I nawet na moment nie pożałowałem tej decyzji. Swoją drogą wiedzieliście, że to spin-off He-mana? Tak czy owak, dziś nie czas, by rozpowiadać się o tym serialu. Pomówmy zatem o romansie pomiędzy główną bohaterką Adorą, a jej zawziętą przeciwniczką Catrą. Dziewczyny nie były wrogami od zawsze. Za młodu przyjaźniły się, a później służyły w tej samej armii. Zmieniło się to w dniu, w którym Adora odnalazła w lesie magiczny miecz i poznała prawdę o tym, że Horda, dla której walczyła jest zła. Zdradziła ją i dołączyła do sił Rebelli, gdy jej przyjaciółka Catra zamierzała dalej służyć mrocznej armii. Od tego momentu zaczęły ścigać się i walczyć ze sobą na śmierć i życie. I tak przez pięć sezonów. Z biegiem czasu Catra zaczęła coraz bardziej pogrążać się w ciemności. Objęcia obłędu zaciskały się na niej z każdym odcinkiem coraz mocniej. Wszystko jednak się dobrze skończyło. Dziewczyny pogodziły się. Zrozumiały swoją wzajemną miłość. Happy End. Hmm. Czy wspominałem już, że cały ten artykuł jest wypełniony spoilerami?
Z prawdą nie wygrasz!
Tą prawdą jest to, że jeśli ma pojawić się w serialu animowanym romans to na ~85% będzie to miłość pomiędzy bohaterem a antagonistą. A nawet jak się nie pojawi, to shiperzy zrobią swoje. Z internetem nigdy nikt nie wygrał. Ale czy jest to coś złego? Chyba nie. Nie patrzcie na mnie, nie jestem psychologiem. Chciałem tylko zwrócić uwagę na pewien schemat, z którego zdałem sobie właśnie sprawę. Ameryki raczej nie odkryłem. A co wy myślicie o tym wszystkim? Czy wyczerpałem całkowicie temat? Macie może jakieś własne doświadczenia i przykłady? Podzielcie się z nimi w komentarzach. Uważam dyskusję za otwartą.
A dlaczego postanowiłem poruszyć ten akurat temat? Odpowiedź jest banalna: bo mi się kurewsko nudziło, a było to coś, co mnie zastanawiało od kilku dni. Potrzebowałem takiego małego redaktorskiego katharsis. Swoją drogą, w momencie, w którym wybierałem obrazki do tego artykułu coś zauważyłem. Prawie zawsze, gdy złoczyńca przechodzi przemianę to zmienia mu się fryzura. Można to też zauważyć w serialach, które przytoczyłem dzisiaj. Huh, ciekawe…