Co ja tutaj robię? Kim jestem i do czego zmierzam? Dlaczego stworzyłem nowy format artykułów, jeśli nawet nie wiem, o czym on będzie? Znaczy, teraz już wiem. Przed poprzednim zdaniem seria nazywała się Zdobywcy Filmów, ale przed sekundą zmieniłem go na Zdobywcy Animacji i zrozumiałem, o czym chcę pisać....
Co ja tutaj robię? Kim jestem i do czego zmierzam? Dlaczego stworzyłem nowy format artykułów, jeśli nawet nie wiem, o czym on będzie? Znaczy, teraz już wiem. Przed poprzednim zdaniem seria nazywała się Zdobywcy Filmów, ale przed sekundą zmieniłem go na Zdobywcy Animacji i zrozumiałem, o czym chcę pisać. Oh, boi! Wszystko powstaje na bieżąco.
Zdobywcy Animacji słowem wstępu
Moi drodzy, skoro mniej więcej wpadłem na zamysł, to pozwólcie, że go wam przedstawię. Otóż, opowiadać wam będę o animacjach, które uważam za najlepsze. Przedstawię je w formie recenzji, w moim jedynym i niepowtarzalnym stylu. Czy znam się na filmach i animacjach? Powiedzmy, że szkoły filmowej nie ukończyłem. Narzekaliście, że Legendarne Soundtracki były niesamowicie subiektywne? Ohoho! Poczekajcie tylko, jak się rozkręcę z artykułami. Zdobywcy Animacji, to będzie dopiero subiektywizm do potęgi. W sumie to dobra rzecz, bo dzięki temu będzie podłoże do dyskusji w komentarzach na temat danego dzieła.
The Owl House/Sowi Dom
Obejrzałem wiele, ale dopiero teraz sfinalizowałem swoje Top 10 najlepszych seriali animowanych. Po prostu uważałem, że nie każde show zasługuje, by trafić na tę listę. Weźmy chociaż dla przykładu takie serie jak Rick i Morty, Niezwyciężony, Kapitan Bomba albo What if…!?. Są one wspaniałe, wręcz fenomenalne. Dla niektóry to nawet najlepsze animacje, jakie powstały. Nawet ja je oceniałem bardzo wysoko. Jednakże mimo wszystko nie byłem w stanie uznać ich za godnych wejścia do Topki. Do niedawna lista była niepełna, aż dzisiaj została ona zamknięta. A przynajmniej na razie. Bóg jeden wie, jakie animacje przyniesie przyszłość. W każdym razie, Sowi Dom to ta animacja, która uzupełniła Top 10.
O czym opowiada serial? Pewnego razu, pewna nastolatka trafiła do pewnego magicznego, fantastycznego świata. Świata, który nieco różni się od wizji takiego chociażby Tolkiena. To świat zamieszkiwany przez wiedźmy oraz demony, który nie wygląda, jakby to ująć, apetycznie. Karykatura, groteska, absurd. Owa nastolatka ma na imię Luz Noceda. To pełna energii dziewczyna z wielką kreatywnością i odchodzącym od normy podejściem do świata. Niemal od razu po wejściu do nowego świata spotyka pewną wiedźmę znaną jako Owl Lady. Long story short, polubiły się, zamieszkały pod jednym dachem oraz nawiązały relację uczeń-nauczyciek. Tak, nasza Luz, człowiek pozbawiony możliwości czarowania, została uczennicą szkolącą się na wiedźmę.
Bez porównywania się nie da…
No więc jak to jest z tym Sowim Domem? Gorszy niż Avatar. Lepszy niż Korra. Na poziomie She-Ry i Księżniczek Mocy. W zasadzie jest podobny do każdego dobrego show. Czy to przekleństwo tych dobrych seriali? Być podobnym? Ekhm, w każdym razie! Sowi Dom od każdego zapożycza coś dobrego. Tradycyjnie mamy tu nieźle nakreślone postaci. W większości przypadków nie są oryginalne i nie wywracają świata tworzenia charakterów do góry nogami. Za to jest kilka fenomenalnych przypadków, które bardzo łatwo pokochać. Co więcej mamy tutaj świetnie napisany, przemyślany świat oraz lore, które mają dużo do pokazania. Sama historia jest dobrze poprowadzona. Czuć dużo podobieństw do Gravity Falls w prowadzeniu historii (Tylko z odjęciem ukrytych wiadomości w tle). Odcinki są bardziej spójne i zwarte.
Może to być lekki spoiler, ale droga i rozwój pewnych bohaterów jest prawie taki sam jak w The Last Airbender. Są one pokazane dobrze, ale nie tak dobrze jak w Avatarze. Może, gdyby to wszystko pokazano na przestrzeni 3-4 sezonów, a nie 2, wtedy wyszłoby znacnie lepiej. Można odczuć, że za szybko i łatwo te “rozwoje” poszły naprzód, chociaż wciąż są wiarygodne. To małe narzekanie, mimo że i tak jest dobrze. Sama fabuła może nie jest tyle co przewidywalna, co momentami czuć do czego zmierza. Nie jest odkrywcza. ALE! Jednocześnie jest postawiona na tak zwanych głębiach. Czyli, gdy odkrywamy i dochodzimy do finału jednego, wtedy zostaje nam pokazane, że za tym jednym stoi coś jeszcze większego. A no i szacun za wprowadzenie mojego ulubionego rodzaju złoczyńcy. Nie chcę za wiele zdradzać, ale osoby, które mnie znają, domyślą się, o czym mówię. 😈
Serial z przesłaniem
Podobają mi się również morały z wielu odcinków. W szczególności z pierwszego: To nie ma znaczenia kim jesteś! Ważne, żebyś akceptował i kochał samego siebie. Nikt nie może zabronić ci być sobą. Nie ważne jakim “zjebem” byś nie był, to nie powód do wstydu i ukrywania się. Jeśli dla kogoś jesteś zły albo nienormalny, po prostu jesteś w złym miejscu.
No i jeszcze muszę pochwalić wątek romantyczny. Bardzo przypadł mi do gustu, a jestem cholernie wybredny pod tym względem. Został zrobiony z wyczuciem. Jest nienachalny, rozwijający się w dobrym tempie, aż w końcu przekonujący. Nic na siłę. Czuć prawdziwą miłość pomiędzy rzeczoną dwójką bohaterów.
A przy okazji jest coś, o czym muszę powiedzieć, bo jest to w ostatnich latach chodliwy temat. W The Owl House mają miejsce wątki, które można by nazwać poprawnością polityczną. Jest to standard w dzisiejszym czasach. Sęk w tym, że w przeciwieństwie do Netflixa i 99% współczesnej twórczości została ona tutaj wykonana więcej niż akceptowalnie. Jak teraz o tym myślę, to jest ona wszechobecna w Sowim Domu… Aczkolwiek nie czuć, żeby była nachalna. Jest zarazem bardzo przekonująca i przystępna. Innymi słowy potwierdza się to, co zawsze powtarzałem. Dodawanie czegokolwiek na siłę nigdy nie skończy się dobrze, jednakże genialnie napisana historia i bohaterowie zawsze obronią się sami. Nawet, jeśli przedstawiają coś, z czym poniektórzy nie muszą konkretnie się zgadzać.
Mowa końcowa
Pierwszy sezon był bardzo dobry. Fajnie się go oglądało. Wszystkie 19 odcinków pochłonąłem w ledwie ponad dobę. Łatwe 8/10. Podobnie do Gravity Falls, serial ruszył z takiego porządnego kopyta dopiero od 2 sezonu. To duży skok naprzód. Kontynuacja historii jest zdecydowanie lepsza. 9/10. Z tego co mi wiadomo już wkrótce ma pojawić się trzeci i finalny sezon liczący 3 odcinki po 44 minuty. Jeśli tendencja wzrostowa się utrzyma, to na koniec będę mógł z czystym sumieniem wystawić 10/10.
I tak właśnie prezentuje się 8 miejsce mojego osobistego Top 10 seriali animowanych. A co wy sądzicie o Sowim Domu?
PS Jeśli zastanawiają was oceny, to musicie wiedzieć, że nie potrafię dać czemukolwiek wysokiej oceny. Moja średnia to 4-5/10. Więc tak, może dałem 8/10, ale w rzeczywistości może zasługiwać na pełną dyszkę.