0

Musieliśmy czekać aż 9 miesięcy na pierwsze duże rozszerzenie do Forzy Horizon 5, którego tematem są słynne samochodziki Hot Wheels. Tak, drodzy państwo. Został naruszony odwieczny porządek wypuszczania “szalonych” DLC jako drugich. To jednak bez znaczenia. Znaczenie ma za to, to, czy nowy dodatek daje rade. I odpowiedź na to brzmi: Jest nawet dobrze, ale z pewnością mogłoby być jeszcze lepiej.

Więcej dobrego, sporo nowego

Hot Wheels’owe rozszerzenie wita nas tradycjnym wyścigiem pokazowym, który pozwala nam od razu na przetestowanie jednego z samochodzików, a także przejechanie z grubsza mapy. Zaraz po tym świat staje przed nami otworem wraz z ciekawym systemem rozwoju kariery. Mapa być może nie należy do największych w całej serii, jednak jest ona urozmaicona. Została oddana w nasze ręce latająca wyspa składająca się z trech sektorów: zimowego, pustynnego oraz leśnego. Rejony są naprawdę piękne i świetnie wykonane. Wszystko natomiast połączono jedna wielką plątaniną, łamiących wszelką logikę i grawitację dróg. Wraz z rozszerzeniem pojawiło sie też znacznie więcej podstawowej zawartości. Mowa tutaj głównie o nowej muzyce, większej ilości ubrań dla naszej postaci, a także wozów, w szczególności, sygnowanych logiem Hot Wheels. Oprócz nowości, DLC dodaje więcej tego za co pokochaliśmy Forzę: wyścigów, wyzwań kaskaderskich, tablic i balonów do rozwalania, dróg do przejechania, a także wiele osiągnięć do zdobycia. Znowu jest co robić!

Grawitacja? Nie słyszałem

Z wielką szybkością wiąże się wielka odpowiedzialność. Tym, co wyróżnia nowe DLC nie do końca są nowe auta czy ładne krajobraziki, a szalone trasy. Twórcy przygotowali dla nas dziesiątki, jeśli nie setki kilometrów nie tylko prostych dróg, ale też korkociągów, pętli i kłócących się z prawami grawitacji zakrętów oraz odchyłów. Wprowadzono również odcinki będące zjeżdżalniami wodnymi, a także dosłownymi lodowiskami – oba wywracają do góry nogami to, jak się jeździ. Momentami można odnieść wrażenie, że nie gramy w Forzę, a nową odsłonę Trackmanii albo Wipeout’a.

Mnogość dróg, po których można jeździć jest tak olbrzymia, że twórcy społeczności będą mieć co robić. Forzie coraz bliżej do stania się kreatywną piaskownicą. Widać gigantyczny kreatywny potencjał.

Po szczeblach kariery

Największym zaskoczeniem jest Akademia Hot Wheels, która jest niczym innym jak ciekawą wariacja trybu fabularnego, czy też kariery. Na samym początku możemy korzystać tylko i wyłącznie z samochodów w klasie B. Musimy wykonywać zadania pokroju chociażby wyzwań kaskaderskich bądź zwykłych wyścigów, żeby odblokowywać kolejne szczeble kariery, a tym samym kolejne klasy pojazdów.

Wyścigów do naszej dyspozycji jest 18, z czego 10 rozgrywa się tylko na pomarańczowych trasach, a pozostałych osiem to kombinacja znanych z podstawki wyścigów przełajowych oraz crossowych. Wyzwań kaskaderskich dostaliśmy nieco więcej, bo 19. No i mamy też do dyspozycji 6-epizodową fabułkę, która opowie nam o najważniejszych fragmentach historii Hot Wheels.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Niestety pomimo entuzjazmu, który mogliście wyżej zobaczyć, DLC jest drobnym rozczarowaniem. Mapa jest koniec końców niewielka. Ilość wyścigów i wyzwań kaskaderskich to żart. A historia Hot Wheels jest, a przynajmniej w moim przypadku była irytującą, nachalną reklamą samochodzików. Jednak największe problemy dodatku nie leżą tylko i wyłącznie w rozczarowująco małej zawartości, a w dziesiątkach problemów techniczny. Od premiery DLC gra zaczęła bardzo często wywalać do pulpitu. Znalazło się nawet miejsce na złe wykrywanie klas pojazdów. Po odblokowaniu ostatniej X klasy zdarzyło się, że gra uznała, że jednak nie możesz w maksymalnej klasie jeździć i musi cię zatrzymać. Co więcej, niektóre wyzwania musiałem powtarzać, bo gra nie chciała ich zaliczyć po ukończeniu.

Błędów również nie uniknął sam model jazdy po szalonych trasach. Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się, że samochód nagle postanowił ostro skręcić w bok, uderzając o bandę, robiąc kołowrotek i resetując jazdę. Same auta są szybsze na Hot Wheels’owych trasach, jednakże też o wiele bardziej się na nich ślizgają. Jest to o tyle frustrujące momentami, że zmusza do właczenia Systemu Kontroli Trakcji. W wielu momentach wyścigi są mało czytelne i bardzo chaotyczne. Pierwszym czynnikiem, który ma na to wpływ jest wsadzony na sam środek ekranu wskaźnik poziomu terenu. Nie jest gigantyczny, ale czasami można odnieść wrażenie, jakby przysłaniał pół ekranu. Drugim, same trasy. Momentami ilość pętli, korkociągów i ostrych zakrętów sprawia, że kompletnie nic nie widać. Największy problem sprawia to w Rivalsach, gdzie rywalizujemy z innymi graczami i wręcz musimy przejeżdżać trasy bez jakiegokolwiek uderzenia w ścianę. Jest to niezwykle trudne, gdy przy dużych szybkościach nie widać, gdzie się jedzie. Wymusza to na graczu naukę tras na pamięć.

Jeśli czytaliście moją recenzję podstawowej Forzy Horizon 5, zapewne wiecie, że strasznie dobrze ją oceniłem. Ha! Powiem więcej, bo to była moja gra roku 2021. Niestety DLC nie sprostało moim i wielu innych graczy wysokim oczekiwaniom, okazując się zaledwie bardzo dobrym dodatkiem, które mogło być czymś więcej.

Recenzja oparta o wersję PC (Steam). Gra została zakupiona przez recenzenta osobiście.

8.0

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
9.0
Gameplay
8.0
Muzyka
8.0
Optymalizacja
7.0
Ocena ogólna
8.0
Zalety
  • Pomysłowa mapa

  • System kariery

  • Twórcy społeczności będą mieć co robić

Wady
  • Bywa nieczytelna i chaotyczna

  • Mogłaby być różnorodniejsza

  • Czasami auta zachowują się na trasach nieprzewidywalnie

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *