0

Starszym graczom z pewnością nie trzeba przedstawiać serii Tony Hawk’s Pro Skater – gier sportowo-zręcznościowych, w których wcielamy się w rolę skatera wykonującego widowiskowe triki na różnorodnych, często szalonych mapach. Choć minęły lata, wciąż doskonale pamiętam, jak do znudzenia ogrywałem demo trzeciej części z kultową mapą Foundry, a później zagrywałem się do bólu w czwórkę, przechodząc ją raz za razem. To seria, z którą wiąże się wiele ciepłych wspomnień. Pojawia się więc pytanie: czy Tony Hawk’s Pro Skater 3+4, będący remakiem obu wspomnianych odsłon, to udany powrót i czy z należytym szacunkiem traktuje oryginały?

Zajęty pan skater

Jeszcze przed pierwszym uruchomieniem remake’u, postanowiłem odkurzyć swoje stare i wysłużone pudełko z Tony Hawk’s Pro Skater 4, aby móc na świeżo porównać oryginał z nową wersją. Ku mojemu zaskoczeniu różnic okazało się zaskakująco wiele. Zmiany te mogą sprawić, że niektórzy miłośnicy klasyków, wciąż pielęgnujący w pamięci wspomnienia o tych grach, poczują się co najmniej rozczarowani. O szczegółach opowiem szerzej nieco później. Nie zmienia to jednak faktu, że remake Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 to produkcja świetna, przy której można naprawdę dobrze się bawić.

Zanim jednak przejdziemy do bezpośredniego porównania remake’u z oryginałami, warto przyjrzeć się zawartości głównego menu. Na wstępie możemy wybrać jedną z dwóch dostępnych gier, które w rzeczywistości są zestawami kilku map. Na każdej z nich mamy dwie minuty na wykonanie celów wyznaczonych przez twórców. Czasem są to proste zadania, takie jak osiągnięcie określonego wyniku lub wykonanie wystarczająco wysokiego combo, ale bywają też nieco bardziej niecodzienne, jak to, że musimy odnaleźć klucz do więzienia i uwolnić więźnia albo wykonać konkretny trik w wyznaczonym miejscu. Jeśli natomiast znudzi nas maksowanie mapek, nic nie stoi na przeszkodzie, by wskoczyć na wybraną mapę w trybie swobodnej jazdy, spróbować swoich sił w Speedrunie lub w Pro Goalach.

Do naszej dyspozycji oddano naprawdę imponującą listę skaterów. Wszystko wskazuje na to, że powraca każda postać znana z oryginalnych odsłon, a dodatkowo pojawiło się kilka zupełnie nowych twarzy. Nie mogło zabraknąć również postaci humorystycznych. Wśród nich znajdziemy chociażby Michelangela z Teenage Mutant Ninja Turtles, a także Doom Slayera i Revenanta z Doom Eternal. Choć trzeba zaznaczyć w przypadku tych dwóch ostatnich, że kryją się one za paywallem, a mianowicie dostępni są wyłączni w wersji Deluxe gry. Wspomnieć trzeba także, że większość skaterów ma do wyboru kilka skórek oraz różne modele desek, choć nie wszystko jest dostępne od początku rozgrywki.

Najwięcej zabawy mogą mieć fani tworzenia własnych skaterów. Gra pozwala na stworzenie do czterech postaci, a już na starcie dostępna jest imponująca liczba elementów – od części deskorolki, przez różnorodne wzory malowania, aż po szeroki wybór ciuchów, fryzur i akcesoriów. Dodatkowe opcje można odblokować w sklepie gry lub zdobyć za wykonywanie wyzwań. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w grze nie znajdziemy żadnych mikropłatności. W dzisiejszych czasach to prawdziwa rzadkość i duży plus. Jak więc płacimy za nowe elementy kosmetyczne? Wystarczy zbierać porozrzucane po mapach pliki banknotów, realizować zlecenia lub po prostu kończyć kolejne runy. Fani customizacji na pewno nie będą zawiedzeni i bez problemu stworzą skatera swoich marzeń.

Stary, dobry Tomasz Jastrzębski

Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 to u podstaw mechanicznych wciąż ta sama gra, którą pokochaliśmy i w którą bez pamięci zagrywaliśmy się ponad dwie dekady temu. Jazda po mapach, wykonywanie szalonych trików i łączenie ich w imponujące combosy daje nie tylko ogromną frajdę, ale też sporą dawkę satysfakcji. Już od pierwszych minut całkowicie się wciągnąłem. Zasady rozgrywki i podstawowe triki można opanować bardzo szybko, jednak osiągnięcie mistrzostwa i wykonywanie czegoś więcej niż zwykłe ollie czy kickflip wymaga wielu godzin ćwiczeń. Ciągłe doskonalenie umiejętności i chęć tworzenia coraz bardziej spektakularnych, długich sekwencji sprawiły, że, podobnie jak dwadzieścia lat temu, nie mogłem oderwać się od ekranu. Nawet porażki, których było naprawdę wiele, a które potrafiły być niezwykle frustrujące i irytujące, nie były w stanie oderwać mnie od syndromu “jeszcze jednej rundy”.

Muszę też przyznać, że w remake’u bardzo dobrze oddano wygląd map. Ich układ przestrzenny oraz rozmieszczenie modeli są niemal identyczne jak w oryginałach, co z pewnością docenią fani klasycznych odsłon. Nie oznacza to jednak, że twórcy ograniczyli się wyłącznie do odtworzenia starych lokacji. Pokusili się o kilka drobnych zmian w wystroju oraz dodanie nowych elementów. Przykładem może być mapa Suburbia, której nadano bardziej halloweenowy klimat. Ta modyfikacja, moim zdaniem, wyszła naprawdę dobrze i świetnie wpisuje się w charakter tej danej miejscówki.

Oczywiście nie mamy tu do czynienia ze zwykłym podbiciem tekstur czy rozdzielczości. Gra została zbudowana od podstaw na silniku Unreal Engine, co widać już od pierwszego metra przebytego na desce. Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 prezentuje się znakomicie. Efekty wizualne, oświetlenie oraz nowe elementy otoczenia świetnie dopełniają całość. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że gra wygląda dokładnie tak, jak widzieliśmy ją oczami wyobraźni te dwadzieścia lat temu. Przyznam, że na początku czułem się nieco przytłoczony wszystkimi graficznymi wodotryskami, ale szybko się do nich przyzwyczaiłem i mogłem w pełni je docenić. Nie tylko oprawa graficzna, ale i same mapy zyskały na szczegółowości oraz rozmachu. Pod tym względem twórcy z pewnością stanęli na wysokości zadania.

I have no memory of this place

Niestety każda róża ma kolce. Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 z pewnością nie jest remake’iem doskonałym. Co więcej, brakuje mu ducha oryginałów. To produkcja wyraźnie wybrakowana, o czym nie omieszkam opowiedzieć już za chwilę. Na tym etapie mogę jedynie powiedzieć, że o ile odświeżona trzecia część w dużej mierze spełnia oczekiwania i sprawia wrażenie czegoś, na co fani czekali od lat, tak czwórka została potraktowana po macoszemu – niedbale, powierzchownie i bez odpowiedniego szacunku dla materiału źródłowego.

Wielu starszych graczy zapewne pamięta, a przynajmniej kojarzy, że Tony Hawk’s Pro Skater 4 odeszło od schematu rozgrywki znanego z trzech poprzednich części. Zamiast klasycznego dwuminutowego limitu czasowego i odgórnie wyznaczonych celów, czwórka wprowadziła pełnoprawną kampanię. Mapy można było swobodnie eksplorować bez presji czasu, a zadania przyjmowaliśmy bezpośrednio od postaci niezależnych, którym towarzyszył pełny voice acting. Z czasem odblokowywało się kolejne lokacje i misje, co nadawało grze zupełnie inny rytm i bardziej otwartą strukturę. Choć z perspektywy czasu nie nazwałbym tej kampanii arcydziełem, to właśnie dzięki niej pokochałem czwórkę. I to właśnie jej powrotu najbardziej oczekiwałem w remake’u. Niestety twórcy zdecydowali się na krok wstecz i zamiast zachować unikalną formułę, dostosowali czwórkę do struktury wcześniejszych części. Oznacza to, że po prostu przeniesiono mapy z oryginału, nałożono na nie dwuminutowy limit czasu i dodano kilka celów w stylu poprzednich odsłon. Uważam to nie tylko za przejaw braku szacunku do oryginału, ale też za wyjątkowo leniwe rozwiązanie.

Pozostając jeszcze na chwilę przy temacie map, warto zaznaczyć, że i tutaj doszło do zauważalnych zmian – oczywiście w kontekście odświeżonej czwartej części. Ponieważ kampania fabularna została całkowicie usunięta, niektóre lokacje musiały zostać dostosowane do nowej formuły. Część z nich pełni teraz rolę skateparków, w których bierzemy udział w turniejach mających wyłonić najlepszego zawodnika. Najwięcej, jak zauważyłem, straciła mapa Zoo. Nie tylko usunięto z niej charakterystyczne zwierzęta, które nadawały jej unikalny klimat, ale też sprawiono, że wygląda na starą i opuszczoną. Tym, co jednak najbardziej mnie rozczarowało, była decyzja o całkowitym wycięciu kilku map i zastąpieniu ich nowymi. Doskonałym przykładem jest dobrze przeze mnie wspominany festiwal wiejski, który został z całkowicie niezrozumiałych powodów usunięty, a w jego miejsce pojawił się opuszczony park wodny. Aczkolwiek trzeba przyznać, że to bardzo udana i świetnie zaprojektowana lokacja, która od razu przypadła mi do gustu. Niemniej, niesmak pozostał.

Pochylmy się teraz nieco nad kwestią dźwiękową gry. Moim zdaniem, oryginalne odsłony może nie oferowały lepszej jakości samych efektów dźwiękowych, ale zdecydowanie miały w sobie więcej mocy i charakteru. Ich brzmienie było bardziej wyraziste, miało większy impakt i potrafiło mocno wybrzmieć podczas jazdy. Przejdźmy jednak do muzyki, za którą wielu graczy pokochało tę serię. Powiem więcej, bo wierzę, że to właśnie te gry mogły ukształtować muzyczne gusta całego pokolenia obecnych dorosłych. Niestety, mam bardzo złe wieści. Z obu odsłon wycięto ogromną część oryginalnej ścieżki dźwiękowej. Z tego co udało mi się sprawdzić, wróciło zaledwie dziesięć utworów. Resztę zastąpiono nowymi kawałkami, które, trzeba przyznać, dobrze wpisują się w klimat produkcji, ale to już nie to samo. Nie chcę bawić się w adwokata diabła, ale rozumiem, skąd taka decyzja. Licencje na muzykę to temat złożony, często trudny i kosztowny. Rozumiem skąd braki, jednak absolutnie ich nie akceptuję! Na otarcie łez dodam, że w grze znajdziemy kilka utworów znanych z najnowszych odsłon serii DOOM. Niestety, podobnie jak skaterski Doom Slayer, kryją się one za dodatkową opłatą w wersji Deluxe.

Niezwykle smuci też fakt odebrania oryginałom duszy i tego buntowniczego sznytu. Dla zobrazowania: wyobraźcie sobie nekromantę, który wskrzesza dawno zmarłego bohatera. Ów heros wraca do świata żywych, dysponuje tymi samymi zdolnościami co za życia, ale… Co z tego, skoro jest tylko bezmyślnym zombie? Nie ma charakteru, emocji, niczego, co czyniło go tym, kim był. To już tylko marionetka w rękach nekromanty. Niestety, identycznie wygląda sytuacja z remake’ami trójki i czwórki. To gry pozbawione duszy i wszystkiego, co sprawiało, że były tak bardzo nostalgiczne. Puste, choć piękne i potężne skorupy, pod którymi nie kryje się nic poza chamskim product placementem i korporacyjnym smrodem wielkich pieniędzy.

Wiem, że w dzisiejszych czasach wiele rzeczy by nie przeszło, ale mimo wszystko szkoda tej wulgarności i luzu, które były tak integralną częścią oryginałów. Wycięto zdecydowaną większość co bardziej niegrzecznych, buntowniczych, a momentami nawet nieco seksualnych scen, a także pełnych czarnego humoru dowcipów. Wszystko to albo wyrzucono, albo zastąpiono czymś innym. W grze wciąż obecny jest groteskowy i absurdalny humor, który potrafi wywołać uśmiech, ale jest on niezwykle bezpieczny i, nie bójmy się tego powiedzieć, skierowany głównie do dzieci.

Kończąc już tę tyradę, wspomnę jeszcze o dwóch elementach, których zmiany ukłuły moje nostalgiczne serduszko. Po pierwsze, w grze nie ma żadnej krwi. Gdy postać się wywraca, zamiast bolesnej animacji widzimy coś na kształt graficznego błędu (nie jest to bug, a zamierzony kierunek artystyczny), po czym skater magicznie wraca na nogi. Niestety muszę też dodać, że choć animacje postaci w remake’u są niezłe, to nijak się mają do tych, które widzieliśmy 20 lat temu w oryginałach. Są mniej płynne, mniej mięsiste i pozbawione tego życia, które nadawało im charakter.

Gra jest świetna, ALE…

Nie będę ukrywał, mam z tą grą niemały problem. Pamiętając doskonale, jak wyglądały oryginały, a w szczególności czwórka, dziś wolałbym wrócić właśnie do niej, zamiast sięgać po remake. Odpuściłbym wszystkie nowe bajery, bo tej wersji po prostu brakuje duszy. Nie ma już tego samego charakteru, tej iskry, która kiedyś tak mocno przyciągała. Jednak może tu też przemawiać przeze mnie wielka miłość do tego, jak wyglądały pierwowzory.

Bo prawda jest taka, że Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 to naprawdę świetna gra. Wygląda fenomenalnie, oferuje masę zawartości, zarówno starej, jak i nowej. A sam gameplay, zaprojektowany lata temu przez ekipę z Neversoft, wciąż się nie zestarzał i nadal daje mnóstwo nieskrępowanej frajdy. To tytuł, na który warto zwrócić uwagę. Nawet starsi gracze, zaślepieni nostalgią i burczący na wszystko pod nosem, będą grać i nie przestaną. To bez dwóch zdań produkcja warta ogrania, nawet jeśli twórcy pozwolili sobie na pewne odstępstwa.

Recenzja oparta o wersję gry na PC (Battle.net).
Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.

8.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
8.5
Udźwiękowienie
8.5
Gameplay
9.0
Zawartość
7.5
Strona techniczna
9.0
Ocena ogólna
8.5
Zalety
  • Gameplay, który się nie starzeje

  • Wciąga jak bagno i nie chce puścić

  • Wiele zróżnicowanych wyzwań

  • Od groma elementów customizacji naszego skatera

  • Pięknie i pomysłowo odświeżono większość map

Wady
  • Gra pozbawiona duszy

  • Mniej punku i wolności, więcej korporacji i product placementu

  • Mało która piosenka z oryginału powraca

  • Mocno różniąca się odświeżona czwarta odsłona względem pierwowzoru

O autorze

Bartosz "Lisek Volsgen" Michalik

Redaktor of all trades. Gra we wszystko, co mu się nawinie. Niestety są to zazwyczaj karcianki, symulatory i rogue-like’i. Wielki fan Persony i Undertale. Fanatyk gier fabularnych RPG (m.in. Dungeons & Dragons, Warhammer Fantasy).

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *