Czy można się zakochać w przedmiocie? Cóż, bez wątpienia. Jednak czy może być to miłość odwzajemniona? Jeśli wasza odpowiedź brzmi nie, to najpewniej nie słyszeliście o Date Everything, symulatorze randkowania z… przedmiotami. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że visual novelki i symulatory randkowe to gatunki, z którymi wielu graczy nie...
Czy można się zakochać w przedmiocie? Cóż, bez wątpienia. Jednak czy może być to miłość odwzajemniona? Jeśli wasza odpowiedź brzmi nie, to najpewniej nie słyszeliście o Date Everything, symulatorze randkowania z… przedmiotami.
Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że visual novelki i symulatory randkowe to gatunki, z którymi wielu graczy nie ma zbyt wiele wspólnego. To raczej nisza przeznaczona dla wąskiego grona odbiorców. I Date Everything nie próbuje udawać czegoś innego. Tak jak przed uruchomieniem gry nie byłem fanem tego typu produkcji, tak po jej ukończeniu moje nastawienie się nie zmieniło. Ale nie wybiegajmy za daleko. Gdy pojawił się pierwszy zwiastun, nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu. Przed oczami miałem nie tylko oryginalny pomysł na symulator randkowy, w którym randkujemy nie z ludźmi, a z ożywionymi przedmiotami, ale też zapowiedź solidnej komedii z fantastycznym designem postaci. Niestety, trochę się oszukałem, spodziewając się czegoś więcej po schemacie, który nigdy mnie do siebie nie przekonywał.
W Date Everything wcielamy się w nowo zatrudnionego pracownika technologicznej korporacji Valdivian, będącej kwintesencją stereotypowego biurowego molocha. Jednak już pierwszego dnia zostajemy zwolnieni, zastąpieni przez sztuczną inteligencję, która rzekomo potrafi wykonywać naszą pracę szybciej i efektywniej. Niespodziewanie jeszcze tego samego dnia trafia do nas tajemnicza przesyłka zawierająca parę nietypowych okularów o nazwie “Dateviators”. Po ich założeniu naszym oczom ukazuje się dziewczyna imieniem Skylar. Tłumaczy, że tak naprawdę… jest tymi okularami. Dzięki niej możemy spojrzeć na świat zupełnie inaczej — dosłownie i w przenośni. Od tej pory zyskujemy zdolność ożywiania przedmiotów, z którymi możemy nie tylko prowadzić rozmowy, ale też nawiązywać głębsze relacje.
Rozgrywka w Date Everything podzielona jest na dni. W trakcie jednego dnia możemy nawiązać rozmowę z maksymalnie pięcioma przedmiotami. Odbywa się to poprzez eksplorację domu i użycie okularów na wybranych obiektach. Niestety, nie wszystkie pomieszczenia są dostępne od razu. Czasem musimy najpierw znaleźć sposób, by dostać się w konkretne miejsce. Na szczęście nie jest to specjalnie trudne, gdyż wystarczy odnaleźć odpowiedni przedmiot, na przykład klucz, który pozwoli nam ruszyć dalej. Problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy postanawiamy odnaleźć wszystkie możliwe obiekty do rozmów. W takich momentach łatwo się zaciąć. Sam wielokrotnie przemierzałem cały dom wzdłuż i wszerz, przekonany, że już wszystko odkryłem, podczas gdy gra uparcie twierdziła, że to jeszcze nie koniec. I rzeczywiście, wiele z przedmiotów jest naprawdę dobrze ukrytych, a niektóre z nich okazują się być czymś znacznie mniej oczywistym. Co mam przez to na myśli? Cóż, tego już nie zdradzę.
W Date Everything tytuł nie jest wcale na wyrost. Naprawdę możemy tu randkować ze wszystkim, a najlepiej świadczy o tym imponująca liczba 100 postaci. Co robi jeszcze większe wrażenie, w grze pojawia się pełen voice acting. Każda postać ma swój głos, a wszyscy aktorzy naprawdę się starają, żeby jak najlepiej wypaść w swoich rolach. Na tym jednak nie koniec. W obsadzie znajdziemy wiele znanych nazwisk, które już wcześniej zaznaczyły swoją obecność w branży. Wystarczy wspomnieć chociażby Bena Starra, Neila Newbona, Matthew Mercera czy Troya Bakera
Tutaj każda postać się czymś wyróżnia. Czy to wspomnianym wcześniej świetnym voice actingiem, dopracowanym i atrakcyjnym projektem graficznym, czy wyraźnie zarysowaną osobowością i własną historią. Różnorodność jest tu naprawdę imponująca. Na tyle duża, że aby zachować świeżość doświadczenia, twórcy sięgają także po tematy bardziej kontrowersyjne, które mogą wprowadzać niektórych graczy w zakłopotanie lub dyskomfort. Na szczęście gra doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Przed każdą postacią, której wątek porusza trudniejsze treści, pojawia się stosowne ostrzeżenie. Gracz może wówczas zdecydować, czy chce kontynuować, czy pominąć daną historię. Choć sam nie korzystałem z tej opcji, uważam, że to bardzo wartościowy dodatek, który z pewnością przyda się wielu odbiorcom.
Postaci w grze jest tak wiele, że w pewnym momencie można poczuć się tym wszystkim nieco przytłoczonym. Na szczęście twórcy przewidzieli taką ewentualność i oddali w nasze ręce swoisty randkowy Pokedex, nazwany tu Date-A-Dex. Dzięki niemu możemy na bieżąco śledzić wszystkie informacje o poznanych postaciach, a także przeglądać zdobyte przedmioty kolekcjonerskie. Każda postać ma coś do powiedzenia i przekazania. Dialogi z NPC-ami oraz związane z nimi zadania mogą trwać od jednej do nawet dziesięciu (lub więcej) interakcji. Zależnie od naszych wyborów, każda relacja może zakończyć się na jeden z trzech sposobów: miłością, przyjaźnią lub… nienawiścią.
To, jak potoczy się nasza relacja z danym bohaterem, zależy od wyborów podejmowanych podczas rozmów. Warto w tym miejscu wspomnieć o systemie SPECS, który przypomina nieco rozwiązanie znane z serii Persona. Nasza postać posiada pięć atrybutów: Smarts, Poise, Empathy, Charm oraz Sass. Wiele opcji dialogowych jest dostępnych tylko wtedy, gdy dana cecha osiągnie odpowiedni poziom.
Poza momentami, gdy romansujemy z niemal całym wyposażeniem naszego domu, gra oferuje również poboczny wątek fabularny osadzony w rzeczywistym świecie. Dotyczy on tajemnicy okularów Dateviators, które, jak się okazuje, zostały skradzione z firmy Valdivian i potajemnie przekazane naszej postaci. Dlaczego właśnie nam? Czym tak naprawdę są te okulary? Na te pytania próbuje odpowiadać historia śledzona głównie przez wymianę wiadomości na naszym telefonie. Niestety, ten element narracji sprawia wrażenie potraktowanego po macoszemu. Jest go niewiele, nie wnosi nic szczególnie ciekawego, a już na pewno nie można tu mówić o solidnym scenariuszu czy dobrze napisanych dialogach.
Na samym początku gry wypełniamy formularz, w którym nadajemy imię naszej postaci, wybieramy nazwę miejscowości, a także określamy zaimki. Choć to ostatnie wydaje się ukłonem w stronę inkluzywności, w praktyce nie ma większego znaczenia w samej rozgrywce. Date Everything to produkcja wyraźnie skierowana przede wszystkim do żeńskiej części odbiorców. Nie jest to oczywiście sztywna reguła, jednak styl dialogów, sposób prowadzenia relacji oraz ogólny ton gry zdają się najlepiej trafiać właśnie do tej grupy. W moim przypadku wiele scen i rozmów budziło raczej konsternację niż zaangażowanie. Innymi słowy, to nie jest tytuł, w którym odnajdzie się każdy, a w szczególności nie gburowate i mrukliwe krasnoludy z brodami sięgającymi do kolan.
Warto jeszcze na chwilę wrócić do kwestii bohaterów niezależnych. Imponująca liczba ponad 100 opcji do romansowania robi wrażenie, ale niestety odbija się to na jakości niektórych relacji. O ile część z nich rozwija się przez wiele etapów i rozmów, tak inne sprawiają wrażenie potraktowanych pobieżnie. Zdarza się, że już po jednej czy dwóch wymianach zdań wprost jesteśmy pytani, czy chcemy się umawiać lub od razu “iść do łóżka”. Choć niektóre postacie stawiają przed graczem nieco wyższe wymagania, to w większości przypadków wystarczy po prostu dobrnąć do końca ich historii, by otrzymać podany niemal na tacy wybór, jak chcemy zakończyć daną relację. Co więcej, natknąłem się na sytuacje, które sprawiały wrażenie niedopracowanych. Randkowałem równocześnie z dziesiątkami przedmiotów i nikt zdawał się tego nie zauważać. Nawet ci bohaterowie, którzy wcześniej wyraźnie artykułowali swoje poglądy na temat monogamii, poliamorii czy zdrady. Szkoda, że te aspekty nie miały większego wpływu na przebieg relacji ani nie były pogłębione fabularnie.
Na tym etapie nie sposób nie zauważyć, że twórcy włożyli dużo pracy zarówno w oprawę graficzną, jak i aktorstwo głosowe. Warto jednak wspomnieć również o muzyce. Praktycznie każda postać otrzymała własny motyw dźwiękowy, który dobrze oddaje jej charakter i osobowość. Kompozycje są przyjemne w odbiorze, choć trudno uznać je za szczególnie zapadające w pamięć. Raczej dyskretnie dopełniają atmosferę niż wysuwają się na pierwszy plan. Od strony technicznej gra prezentuje się solidnie. Produkcja działa płynnie i w trakcie rozgrywki nie natrafiłem na żadne poważniejsze błędy. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to dość toporna animacja pojawiających się kafelków aplikacji na telefonie, gdy zakładamy okulary.
Date Everything to najzwyczajniejsza w świecie wydmuszka. Od strony wizualnej trudno jej cokolwiek zarzucić. Projekty postaci są dopracowane, estetyczne i w pomysłowy sposób oddają zarówno charakter bohaterów, jak i ich „przedmiotową” tożsamość. Do tego dochodzi imponująca lista ponad stu aktorów głosowych, z których wielu to znane i cenione nazwiska. Niestety tam, gdzie gra powinna błyszczeć, czyli w budowaniu relacji i osobowości postaci, zaczynają się problemy. Bohaterowie są wyraziści, ale często płascy i mało interesujący pod względem charakterologicznym. Nie budzą ciekawości ani emocjonalnego zaangażowania. W moim przypadku, i być może to kwestia indywidualnej wrażliwości, żadna z postaci nie wzbudziła sympatii. Wręcz przeciwnie, wielu z nich najzwyczajniej w świecie nie dało się polubić. Do tego dochodzi bardzo słaba główna fabuła, która zamiast stanowić ciekawy kontrapunkt dla konwencji randkowej, pozostaje niezręcznym dodatkiem, niepotrafiącym utrzymać uwagi gracza.
Nie ukrywam, Date Everything to nie jest gra dla mnie. Choć nie przypadła mi do gustu, zdaję sobie sprawę, że miłośnicy symulatorów randkowania mogą bawić się przy niej znacznie lepiej. Mimo wszystko mam wrażenie, że na rynku dostępne są tytuły lepiej napisane, głębsze i ciekawsze narracyjnie.
Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam). Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.
7.0
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
9.0
Udźwiękowienie
8.0
Gameplay
6.5
Fabuła
4.0
Strona techniczna
9.5
Ocena ogólna
7.0
Zalety
Każda postać ma głos
Bogata plejada uzdolnionych aktorów głosowych
Design postaci jest nie tylko pomysłowy, ale i świetnie się prezentuje
Ostrzeżenie przed kontrowersyjną zawartością to miły dodatek
Wady
Skierowana do wąskiego grona odbiorcy
Kiepskie scenariopisarstwo
Zdecydowana większość postaci jest nie tylko nieinteresująca, ale przede wszystkim irytująca