11 bit studios, znane z tak cenionych produkcji jak This War of Mine czy seria Frostpunk, powraca z zupełnie nowym tytułem. Tym razem twórcy zabierają nas w kosmos, na niegościnną planetę, gdzie nie tylko będziemy walczyć o przetrwanie, ale też staniemy przed wyborami, które w żadnym wypadku nie będą...
11 bit studios, znane z tak cenionych produkcji jak This War of Mine czy seria Frostpunk, powraca z zupełnie nowym tytułem. Tym razem twórcy zabierają nas w kosmos, na niegościnną planetę, gdzie nie tylko będziemy walczyć o przetrwanie, ale też staniemy przed wyborami, które w żadnym wypadku nie będą łatwe. The Alters to tytuł, któremu zdecydowanie warto się przyjrzeć. Ale czy rzeczywiście zasługuje na to, by poświęcić mu więcej czasu? Postarajmy się znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Co by było, gdyby?
W The Alters wcielamy się w Jana Dolskiego, prostego budowniczego i członka ekspedycji górniczej Project Dolly, wysłanej na niegościnną planetę w celu pozyskania Rapidium – rzadkiego surowca o wyjątkowych właściwościach, występującego wyłącznie w tym miejscu. Niestety podczas lądowania dochodzi do wypadku i Jan jako jedyny wychodzi z niego cało. Po nawiązaniu kontaktu z dowództwem misji okazuje się, że pomoc jest „w drodze”, a skoro i tak mamy trochę czasu, to dobrze byłoby w międzyczasie zebrać jak najwięcej Rapidium.
Od tej pory naszym zadaniem jest nie tylko wydobycie cennego surowca, ale też zdobywanie zasobów niezbędnych do przetrwania. Co więcej, musimy przemieścić mobilną bazę przez pół planety, by dotrzeć do wyznaczonego punktu ewakuacyjnego. Zadanie nie będzie jednak łatwe, gdyż po drodze napotkamy wiele przeszkód. Największym wyzwaniem okazuje się jednak samotność. A nikt jeszcze nie przetrwał w pojedynkę, nie tracąc przy tym na zdrowiu tak psychicznym, jak fizycznym.
Z tego powodu dowództwo misji zaleca wykorzystanie części zdobytego Rapidium do stworzenia Altera, czyli naszego klona. Nie jest to jednak zwykła kopia. Dzięki Komputerowi Kwantowemu możliwe jest stworzenie unikalnego Altera, różniącego się osobowością, zdolnościami, a nawet życiowymi doświadczeniami. System przeprowadza symulację alternatywnego życia i na jej podstawie „wgrywa” do nowego ciała komplet wspomnień oraz tożsamość – niejako duszę – która nadaje Alterowi indywidualny charakter.
Jak można się domyślić, historia w The Alters nie jest ani prosta, ani tym bardziej lekka. Często wkracza na trudne obszary moralności i etyki, prowokując do filozoficznych rozważań. Gra nie oferuje jednak gotowych odpowiedzi, a zamiast tego zostawia przestrzeń na refleksję, pozwalając graczowi dojść do własnych wniosków, nawet jeśli zajmie to trochę czasu. To nie jest opowieść dla każdego. Wielu graczy zakończy przygodę z The Alters z głową pełną pytań i myśli, które nie znikną od razu.
Gra pełna jest różnorodnych wyborów, z których wiele zostało sprytnie ukrytych. Każde nasze działanie i każda wypowiedź mogą mieć realny wpływ na dalszy przebieg wydarzeń. Warto też wspomnieć o decyzjach dużego kalibru – tych bardziej oczywistych, które jednak rzadko bywają łatwe. Często prowadzą do dramatycznych konsekwencji, nawet jeśli początkowo wydają się korzystne. Nie natrafiłem na żaden wybór, który kończyłby się wyłącznie dobrze. Większość z nich była ciężka i nieprzyjemna. The Alters pokazuje, że każda decyzja ma swoją cenę, a my nie mamy wyjścia, nie możemy uciekać, a musimy stawić czoła jej skutkom. Bez względu na to, jak bolesne i gorzkie mogą się one okazać.
Wszystko to sprawiło, że nie mogłem oderwać się od historii The Alters. Choć z technicznego punktu widzenia większość postaci, z którymi wchodzimy w interakcje, to nasze kopie, w praktyce każdy Alter jest kimś zupełnie innym – z odmiennym bagażem doświadczeń i własnym spojrzeniem na świat. Łatwo się z nimi zżyć, co tylko potęguje ciężar trudnych decyzji. Ukończenie gry zajęło mi 17 godzin, a gdy pojawiły się napisy końcowe, poczułem coś, czego nie doświadczyłem od dawna: pustkę. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Nie miałem ochoty sięgać po inną grę, film czy książkę. Chciałem po prostu więcej. I prawdopodobnie tak właśnie się stanie, bo The Alters stworzono z myślą o wielokrotnym przechodzeniu. Czas w grze stale goni, a przestrzeń i zasoby są ograniczone. To sprawia, że podczas jednego podejścia nie sposób odkryć wszystkiego, co przygotowali twórcy.
Dzień 67
Pod względem rozgrywki The Alters przywodzi na myśl wcześniejsze dzieło studia, czyli This War of Mine. Musimy dbać o sprawne funkcjonowanie i rozbudowę bazy, która jest naszym jedynym schronieniem. Poza nią trudno przetrwać, zwłaszcza nocą, gdy poziom promieniowania osiąga skrajnie niebezpieczne wartości. Kluczową rolę odgrywają surowce. Dzięki nim nie tylko przeżywamy kolejne dni, ale też wytwarzamy narzędzia potrzebne do eksploracji oraz rozbudowujemy bazę o nowe moduły. Żeby je zdobyć, musimy jednak opuścić względnie bezpieczne wnętrze pojazdu i wyruszyć w teren, co zawsze wiąże się z ryzykiem.
Warto pamiętać o swoich Alterach, bez których przetrwanie może okazać się znacznie trudniejsze. Możemy przydzielać im różnorodne zadania, takie jak produkcja narzędzi, uprawa warzyw, prowadzenie badań czy nawet ekspedycje poza bazę w celu pozyskiwania surowców z wyznaczonych punktów wydobywczych. Każdy Alter wnosi coś unikalnego, ponieważ różni się nie tylko osobowością, ale też wiedzą i umiejętnościami. Technik sprawniej przeprowadza konserwacje i naprawy, górnik szybciej pozyskuje surowce, a specjalista od rafinacji skuteczniej je przetwarza.
Choć na pierwszy rzut oka teren poza bazą wydaje się jedynie bezkresnym pustkowiem, rzeczywistość szybko weryfikuje to wrażenie. Planeta, po której się poruszamy, jest wyjątkowo niebezpieczna. Nie z powodu dzikiej fauny czy toksycznej flory, lecz przez wszechobecne promieniowanie, które – jak nietrudno się domyślić – stanowi poważne zagrożenie. Może pojawić się naturalnie, na przykład nocą lub podczas burz magnetycznych, jednak oprócz tego natrafimy na różnego rodzaju anomalie. Niektóre z nich napromieniowują nas przy bezpośrednim kontakcie, inne zakrzywiają czas lub rzeczywistość. Na szczęście z czasem zdobywamy dostęp do Luminatora, czyli przydatnego urządzenia, które pozwala neutralizować część z tych zjawisk. Niestety, jego użycie zużywa energię z baterii zasilającej nasz kombinezon. A ta przydaje się również do innych czynności, takich jak wspinaczka na trudno dostępne skarpy. Dlatego na późniejszych etapach gry posiadanie zapasowych baterii staje się absolutną koniecznością.
Jednak nawet w tym nieprzyjaznym świecie nie brakuje rzeczy, które mogą okazać się przydatne. I nie chodzi tu wyłącznie o bagaże członków załogi, porozrzucane w wyniku katastrofy z początku gry. W wielu miejscach znajdziemy surowce leżące luzem lub żyły, z których można je wydobywać. Jeśli zapuścimy się dalej, możemy natrafić na większe złoża konkretnego surowca. Wystarczy wtedy wybudować w odpowiednim miejscu koparkę i połączyć ją pylonami z bazą, by móc odblokować jego wydobywanie.
Gdy znudzi nam się eksploracja i wydobywanie surowców, możemy wrócić do bazy i zająć się innymi obowiązkami, jak choćby gotowaniem papki dla załogi czy wytwarzaniem narzędzi. Sporo czasu spędzimy jednak na planowaniu kolejnych kroków. Ustalamy, kto czym się zajmie, zarządzamy ekonomią surowców i rozbudowujemy bazę o nowe moduły. Przykładowo, baza nie ma nieskończonej pojemności magazynowej. Jeśli chcemy gromadzić więcej surowców, musimy zbudować dodatkowe magazyny. Warto też inwestować w inne moduły, takie jak szklarnia, umożliwiająca uprawę żywności, czy laboratorium, w którym opracujemy nowe technologie. Nie możemy również zaniedbywać potrzeb naszych Alterów. Oni także potrzebują miejsca do spania czy relaksu.
Choć rozgrywka w The Alters może z pozoru brzmieć jak coś powtarzalnego, a przez to na dłuższą metę nużącego, w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie. Nieustannie goni nas czas, co chwila natykamy się na niebezpieczeństwa i przeszkody, a surowców, w najlepszym przypadku, jest ledwie wystarczająco. Musimy nie tylko nieustannie myśleć i planować, ale też działać szybko i sprawnie, jeśli chcemy przetrwać w nieprzyjaznym środowisku planety. Fabuła zdecydowanie wciąga, ale gameplay w niczym jej nie ustępuje. Cała otoczka budowania bazy, zarządzania, zdobywania surowców i eksploracji potrafi naprawdę pochłonąć i daje mnóstwo satysfakcji.
Wadliwy Alter
Pod względem warstwy audio-wizualnej The Alters prezentuje się nadzwyczaj dobrze. Pomijając sporadyczne artefakty graficzne podczas rozmów oraz nie do końca dopracowane oświetlenie w trakcie eksploracji, gra wygląda naprawdę efektownie. Niezależnie od tego, czy mówimy o teksturach, oświetleniu, czy innych efektach graficznych.
Jeszcze więcej dobrego można powiedzieć o stronie dźwiękowej gry. Odnoszę wrażenie, że twórcy postawili na jakość zamiast ilości. Choć nie jestem w stanie przypomnieć sobie wielu utworów czy ambientów, te, które usłyszałem, z pewnością zostaną ze mną na dłużej. Nawet zwykłe efekty dźwiękowe zostały dopracowane tak, by jak najlepiej oddać przytłaczający klimat.
Niezależnie od tego, czy mówimy o grafice, czy o dźwięku, beznadzieja, mrok i poczucie zagrożenia, jakie niesie ta nieprzyjazna planeta, dosłownie wylewają się z ekranu i głośników.
Niestety, choć mógłbym długo wychwalać The Alters, nie sposób pominąć faktu, że gra ma swoje problemy. Przechodziłem ją na najwyższych ustawieniach graficznych w rozdzielczości 2160p i niestety liczba klatek na sekundę potrafiła być bardzo niestabilna. Zdarzały się spadki nawet do 30 fps, by innym razem osiągnąć okolice 90. Nie dało się znaleźć reguły, kiedy i dlaczego tak się działo. Przez większość czasu liczba klatek oscylowała jednak wokół 55–60 fps, co jest wynikiem akceptowalnym, zwłaszcza biorąc pod uwagę brak jakiejkolwiek formy wsparcia dla DLSS. Mimo to miło byłoby zobaczyć w przyszłości kilka poprawek dotyczących optymalizacji. Wydaje mi się jednak, że większość graczy korzystających z rozdzielczości 1080p lub zyskującym coraz bardziej na popularności 1440p nie będzie miała powodów do narzekań.
Gra posiada też kilka innych błędów, które mam nadzieję, że przyszłe łatki zdołają bez problemu naprawić. Najpoważniejszy z nich przydarzył mi się przy okazji tzw. „ekranu bez powrotu”, zwiastującego zbliżający się finał gry. Po wybraniu opcji kontynuacji, gra niespodziewanie się zawiesiła i wyrzuciła mnie do pulpitu, pokazując przy tym paskudnie wyglądającą konsolę błędu. W efekcie musiałem wznowić rozgrywkę od poprzedniego punktu kontrolnego. Z innych problemów warto wymienić niewidzialne ściany, które potrafią pojawić się na prostej drodze, oraz trudności z rozmieszczaniem pylonów łączących punkty wydobywcze z bazą główną. Zwłaszcza na późniejszych etapach gry ich ustawianie staje się bardzo problematyczne, a niekiedy wręcz niemożliwe do sensownego przeprowadzenia. Do tego podczas eksploracji wielokrotnie natrafiłem na źle działające oświetlenie, co zwyczajnie nie wyglądało dobrze.
Choć The Alters to produkcja polskiego studia, zdarzają się błędy w polonizacji. W niektórych momentach gra potrafi niespodziewanie przełączyć się na angielskie wersje tekstów. Na koniec wspomnę jeszcze o zabawnym błędzie, który napotkałem w jednej z finałowych misji. W grze, jak już wiecie, występują decyzje wpływające na dalszy przebieg historii. W wyniku jednej z nich straciłem dwóch Alterów. Mimo to podczas wspomnianej misji wciąż słyszałem ich głosy w tle, jak gdyby nadal byli częścią załogi.
11 bit studios nie zawiodło i tym razem. Poza kilkoma błędami, które najprawdopodobniej zostaną szybko naprawione w najbliższych aktualizacjach, oraz optymalizacją, którą w najlepszym wypadku można uznać za akceptowalną, praktycznie nie mam The Alters nic do zarzucenia. To produkcja fenomenalna, która nie tylko wciąga, ale także dostarcza masę świetnej zabawy. Co więcej, ten tytuł nie tylko znakomicie wygląda, ale też brzmi doskonale.
Fabuła, choć daleka od lekkiej czy przyjemnej, naprawdę angażuje, a jej ukończenie pozostawia poczucie egzystencjalnej pustki. Sam gameplay, choć z pozoru prosty, potrafi wciągnąć i dostarczyć wiele satysfakcji. Obok The Alters nie da się przejść obojętnie. Na ten moment to jeden z moich ulubionych „mniejszych” tytułów tego roku, który z czystym sumieniem mogę polecić każdemu.
Recenzja oparta o wersję gry na PC (Steam). Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.
9.0
Ocena autora
Podsumowanie
Grafika
9.0
Udźwiękowienie
10.0
Gameplay
9.5
Fabuła
10.0
Strona techniczna
7.0
Ocena ogólna
9.0
Zalety
Każda decyzja ma znaczenie
Historia, która wciąga
Pełno dylematów moralnych, a także rozważań filozoficznych oraz etycznych
Przytłaczający klimat beznadziei oraz nieprzyjaznego świata
Fenomenalne ambienty w tle oraz wspaniałe, choć sporadyczne utwory muzyczne
Świetna oprawa graficzna
Gameplay pochłaniający jak bagno bez dna
Po ukończeniu zostawia poczucie pustki
Zachęca do ciągłych powrotów i przechodzenia jej od nowa
Wady
Nieprzyjemne artefakty graficzne, głównie w trakcie rozmów
Problemy z oświetleniem w trakcie eksploracji
Niewidzialne ściany w najmniej oczekiwanych miejscach