0

Na rynku nie znajdziemy zbyt wielu gier, które pozwalają wcielić się w stróżów prawa, a szczególnie w tych bardziej przyziemnych realiach. The Precinct to produkcja niewielkiego studia Fallen Tree Games pozwalająca wcielić się nam w zwykłego “krawężnika”, policjanta od najprostszych zadań. To mieszanina gry akcji i symulatora osadzona w otwartym świecie. Czy takie połączenie ma szansę się sprawdzić, czy raczej zmęczy i znudzi już po kilku godzinach? Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Służba nie drużba

Historia skupia się na losach Nicka Cordella Jr., świeżo upieczonego absolwenta akademii policyjnej, który postanawia pójść w ślady ojca i wstępuje do policji w Averno City. Już na początku trafiamy pod skrzydła starszego policjanta Kelly’ego, którego trudno nazwać pracowitym czy ambitnym. To właśnie on wprowadza nas w tajniki codziennej pracy funkcjonariusza. Wszystko to ma miejsce w trakcie godzinnego prologu pełniącego jednocześnie rolę przyzwoicie wykonanego i poprowadzonego samouczka.

Fabułę poznajemy za pomocą klasycznych plansz w stylu Visual Novel, na których widzimy portrety postaci oraz ich kwestie dialogowe. Warto od razu zaznaczyć, że The Precinct oferuje polską kinową wersję językową, która prezentuje się całkiem dobrze, choć nie jest pozbawiona drobnych niedociągnięć. Polonizacja zawiera kilka błędów, takich jak źle przypisane opisy do niektórych tematów, sporadyczne literówki czy pojedyncze, nieprzetłumaczone zdania w języku angielskim. Na szczęście są to jedynie drobne krople w morzu porządnie wykonanego spolszczenia.

W The Precinct śledzimy trzy rozgrywające się równolegle wątki fabularne. Pierwszy, odsunięty na dalszy plan, dotyczy tajemnicy morderstwa ojca głównego bohatera. W drugim pomagamy pewnemu detektywowi w śledztwie związanym z seryjnym zabójcą. Jest to wątek poboczny, którego kolejne misje mogą aktywować się losowo podczas naszych patroli po mieście. Trzeci i najważniejszy to wątek główny, na którym powinniśmy się skupić, jeśli chcemy zobaczyć napisy końcowe. W jego ramach pomagamy dwójce detektywów w rozbiciu dwóch potężnych gangów kontrolujących Averno City.

Nasz wkład w tę walkę jest dość prosty. Podczas zatrzymań przestępców w trakcie patroli możemy ich przeszukiwać, czasami znajdując dowody obciążające konkretne organizacje. Po zebraniu odpowiedniej liczby dowodów odblokowujemy możliwość przeprowadzenia najazdu na kryjówkę i schwytania jednego z przywódców. Naszym celem jest zapuszkowanie wszystkich bossów. Tylko wtedy w mieście zapanuje porządek. A trzeba przyznać, że Averno City to jedno wielkie gniazdo zepsucia i bezprawia. Do tego wrócę jeszcze później.

Wszystkie wątki fabularne są na swój sposób interesujące i zachęcają, by doprowadzić je do końca.Trudno jednak nie zauważyć, że są to przewidywalne kalki tego co znamy z dziesiątek, jeśli nie setek innych dzieł kultury. Już na samym ich początku łatwo domyślić się zarówno przebiegu, jak i finału. Co więcej, opowieściom brakuje wyrazistości i głębi. Są poprawne, lecz puste. Absolutnie nie sprawiają wrażenia stworzonych na siłę tylko po to, by wypełnić grę, jednak wyraźnie widać, że dla twórców priorytetem była rozgrywka i związana z nią frajda. Historia nie porwie was, nie zostanie w pamięci na dłużej i na pewno nie wywoła większych emocji. Przejdziecie ją i szybko zapomnicie. Podobnie jest z bohaterami. Są sympatyczni i łatwi do polubienia, ale brakuje im cech, które sprawiłyby, że zapadliby w pamięć. Szczerze mówiąc, nawet teraz, niedługo po ukończeniu gry po dwunastu godzinach zabawy, nie pamiętam ani imion, ani twarzy większości postaci.

Kolejny dzień i znowu to samo

Fundamenty rozgrywki są niezwykle proste. Każdego dnia otrzymujemy wyznaczony teren do patrolowania oraz wytyczne określające, na czym powinniśmy się skupić podczas służby. Wraz z postępami w grze zyskujemy możliwość samodzielnego wyboru rejonu oraz rodzaju zadań, którymi chcemy się zajmować. A czym konkretnie możemy się parać? Możemy patrolować wyznaczony obszar radiowozem, reagując na zauważone nieprawidłowości lub wezwania. Możemy również patrolować pieszo. Do naszych obowiązków należy także kontrola kierowców, czyli sprawdzanie, czy nie przekraczają prędkości lub nie zachowują się podejrzanie. Możemy też wlepić mandat za nieprawidłowe parkowanie, sprawdzać parkometry albo karać przechodniów za śmiecenie. W praktyce jednak wszystkie te podziały mają niewielkie znaczenie. Niezależnie od wybranego przydziału, przestępstwa i tak będą się wydarzać, a my zwykle odruchowo reagujemy na każdą zaistniałą sytuację. Różnica sprowadza się głównie do tego, że przy odpowiednich ustawieniach pewne typy wykroczeń pojawiają się nieco częściej od innych.

Warto pamiętać, że nieznajomość prawa szkodzi. A kto, jak nie policjant, powinien znać je najlepiej? Samouczek uczy nas podstaw rozgrywki: jak działać i gdzie jakich informacji szukać, jednak pełne opanowanie zasad wymaga od gracza samodzielnej nauki prawa oraz jego właściwego egzekwowania. Nie możemy ot tak otworzyć ognia do każdego, kto popełni drobne wykroczenie. Lista przestępstw jest bardzo długa, a do każdego przypadku musimy podejść indywidualnie. Trzeba wiedzieć, kiedy wystawić mandat, a kiedy przystąpić do aresztowania. Co więcej, różne sytuacje wymagają różnych środków działania. Niektórych przestępców wystarczy przekonać rozmową, innych trzeba obezwładnić siłą, przy niektórych trzeba użyć paralizatora, a w skrajnych przypadkach skorzystać z broni palnej. To jednak nie wszystko. Po zatrzymaniu podejrzanego musimy sprawdzić jego dane w systemie, przeszukać go, a następnie na podstawie zebranych informacji i zaobserwowanych przestępstw podjąć odpowiednią decyzję co do dalszych kroków. Za każdą poprawnie przeprowadzoną interwencję, właściwe procedury oraz trafne decyzje otrzymujemy punkty doświadczenia. Pomyłki skutkują jednak punktami ujemnymi. W efekcie wyjątkowo nieudana akcja może doprowadzić do tego, że stracimy punkty, zamiast je zyskiwać.

Prawda jest jednak taka, że aby otrzymać punkty karne, trzeba się naprawdę postarać. Choć opis całego systemu może brzmieć skomplikowanie, w praktyce jest on bardzo intuicyjny oraz łatwy do opanowania i zapamiętania. Co więcej, gra często w subtelny sposób podpowiada nam, jakie działania powinniśmy podjąć. Jeśli mimo to ktoś uznałby system za zbyt wymagający, istnieje możliwość skorzystania z funkcji automatycznego wytypowania wszystkich przestępstw popełnionych przez zatrzymanego. Jest to wygodna opcja, jednak korzystając z niej, tracimy szansę na zdobycie dodatkowych punktów przyznawanych za samodzielne wskazanie naruszeń.

Punkty, jak można się domyślić, przekładają się na zdobywanie kolejnych poziomów oraz awanse naszego funkcjonariusza. Każdy nowy poziom nie tylko odblokowuje dodatkowe opcje służby, ale również zapewnia dostęp do nowych broni oraz punktów umiejętności. Zdobyte punkty możemy rozdzielać pomiędzy cztery niewielkie drzewka rozwoju. Część z nich zwiększa pasywne statystyki, inne natomiast odblokowują nowe umiejętności i sprzęt. Jeśli chodzi o te pierwsze, szczerze mówiąc, nie zauważyłem, aby miały one realny wpływ na rozgrywkę. A jeśli nawet mają, to ich działanie jest niemal niezauważalne.

Twórcy przyłożyli się do tego, byśmy ulegli iluzji tego, jak wielkie jest Averno City. W rzeczywistości miasto jest niebywale małe. To jedno z najmniejszych miast, jakie można spotkać we współczesnych grach z otwartym światem. Przemierzenie go z jednego krańca na drugi zajmuje niekiedy mniej niż dwie minuty. Układu miasta można nauczyć się błyskawicznie, a minimapa szybko staje się zbędna. Niestety, nie oznacza to, że Averno City zapada w pamięć. Wręcz przeciwnie, jest pozbawione charakteru i niezwykle nijakie. Na pochwałę zasługuje jednak system destrukcji otoczenia wzdłuż dróg. Możemy taranować i niszczyć płotki, szlabany, siatki ogrodzeniowe, a także metalowe barierki, słupy, a nawet betonowe murki. Wygląda to naprawdę przyjemnie i daje sporo satysfakcji.

Poza zwykłymi patrolami i wlepianiem mandatów, niejednokrotnie weźmiemy też udział w strzelaninach czy pościgach samochodowych. Niestety, choć obie te aktywności są grywalne, to sprawiają sporo problemów. Perspektywa z częściowego lotu ptaka, która przez większość gry sprawdza się całkiem nieźle, kompletnie nie nadaje się do prowadzenia wymiany ognia. Strzelanie w ten sposób jest niewygodne, nieintuicyjne i przede wszystkim nieprecyzyjne. Żeby czerpać choć minimalną przyjemność z rozgrywki, byłem zmuszony włączyć w ustawieniach automatyczne celowanie. Znacznie pomaga, ale też nie tak to powinno wyglądać.

Bardzo dużą część gry, praktycznie jej połowę, spędzimy w radiowozie. Oznacza to, że model jazdy powinien być dopracowany do perfekcji, prawda? W The Precinct jest on może nie tyle zły, co irytujący. Liczyłem na to, że z czasem się do niego przyzwyczaję i go opanuję, ale nawet po kilkunastu godzinach rozgrywki był tak samo drażniący jak na początku. Model jazdy jest zbyt czuły i niestabilny. Przy wyższych prędkościach praktycznie ślizgamy się jak na lodzie i bardzo łatwo w coś uderzyć, co często szybko kończy dalszą jazdę. Nie muszę chyba tłumaczyć, że przy dynamicznych pościgach potrafi być to wyjątkowo frustrujące. Na pochwałę zasługuje możliwość wyboru kilku różnych pojazdów, gdzie każdym jeździ się nieco inaczej. Niemniej problemy ze ślizganiem występują bez względu na wybrane auto.

W grze dostępnych jest wiele opcjonalnych prób czasowych oraz wyścigów, których ukończenie przynosi dodatkowe punkty doświadczenia. Niestety na chwilę obecną wykonywanie ich nie ma większego sensu. I to nie tylko dlatego, że model jazdy jest dość nieprzyjazny, ale przede wszystkim z powodu masakrycznej liczby bugów, głównie związanych z kolizjami pojazdów i otoczenia. Przenikanie przez różnego rodzaju przeszkody, jakbyśmy byli duchem, zdarza się nagminnie. Kilkukrotnie zdarzyło mi się też zapaść pod mapę. Jeszcze częściej występowały kolizje, przykładowo z ogrodzeniami, które potrafiły miotać moim pojazdem jak szmacianą lalką albo wybijać go wprost na orbitę. Przypomina to pewien legendarny bug z huśtawką w GTA IV. Jeśli ktokolwiek z was grał albo widział, z pewnością od razu zrozumie, o co chodzi.

Niełatwo być policjantem

The Precinct już dwa razy miało przesuwaną premierę, ponieważ twórcy chcieli udoskonalić swoje dzieło. Strach pomyśleć, w jakim stanie gra musiała być przy pierwszym przesunięciu premiery, skoro nawet teraz daleko jej do ideału. Oprócz wspomnianych wcześniej problemów z kolizjami, pojawia się kilka innych niedoróbek. Z tych mniejszych warto wymienić chociażby to, że przy każdym nowym uruchomieniu gry ekwipunek całkowicie się resetuje, zmuszając nas do ponownego jego układania. Precyzja przycisków i interakcji z otoczeniem również pozostawia sporo do życzenia. Od strony optymalizacji gra stara się przez większość czasu utrzymywać stabilne 60 klatek na sekundę, niestety zdarzają się chrupnięcia i zauważalne spadki wydajności.

To wszystko jednak nic w porównaniu do dwóch o wiele poważniejszych problemów The Precinct. Po pierwsze, gra potrafi wyrzucić do ekranu głównego konsoli, całkowicie odmawiając posłuszeństwa i wyłączając się. Oznacza to konieczność kontynuowania rozgrywki od ostatniego punktu kontrolnego. Drugi problem to inteligencja wszystkich NPC-ów. Są oni niemiłosiernie głupi, nieustannie podejmując absurdalne decyzje i wykonując działania, które kompletnie nie mają sensu. Jeszcze pół biedy, gdyby chodziło tylko o przeciwników, bo nie oczekuję, by dorównywali inteligencją wrogom z F.E.A.R.’a. Problem polega na tym, że ten sam poziom bezmyślności prezentują również pozostali funkcjonariusze, a także nasz partner. Wszystkich przykładów takich zachowań nie będę tu wymieniać, bo jest ich zwyczajnie za dużo, ale uwierzcie mi na słowo, że czasami więcej szkodzą niż pomagają.

Na całe szczęście twórcy obiecują, że będą cały czas łatać grę. Już na premierę ma pojawić się Day One Patch, który według zapowiedzi powinien naprawić przynajmniej część problemów, z którymi się zetknąłem. Jeśli więc szczęście dopisze, w chwili czytania tej recenzji część moich uwag dotyczących stanu technicznego gry może być już nieaktualna.

A jak wygląda życie w Averno City? Cóż, to miasto ociekające zbrodnią. Nawet Gotham czy znacznie mroczniejszy Sandomierz sprawiają wrażenie idyllicznych krain szczęścia i spokoju w porównaniu do tego miejsca. W jednej chwili możesz wypisywać mandat za pozostawienie auta na chodniku, a w następnej obok ciebie przejeżdża kradzione auto ścigane przez innych funkcjonariuszy. Do swojego radiowozu nawet nie zdążysz podejść, więc po prostu wracasz do wypisywania mandatu, aż tu nagle dwóch gangusów po drugiej stronie ulicy otwiera do siebie ogień. Siłą rzeczy musisz ich uspokoić, po czym wracasz do źle zaparkowanego auta, ale przed nosem przejeżdża ci kolejny pościg. No trudno, życie. Dalej próbujesz wrócić do mandatu, lecz nie zdążysz go dokończyć, bo właśnie przed tobą jakiś degenerat wyrzuca papierek na chodnik. A tego już za wiele.

To, co mogliście przeczytać powyżej, może brzmieć jak przejaskrawiony opis, ale wcale takim nie jest. Dokładnie taka sytuacja przydarzyła mi się podczas rozgrywki. I nie była jedyną. W The Precinct ciągle coś się dzieje. Momentami kompletnie nie wiesz, za co się zabrać. Jest to chaos, lecz jakiż piękny.

Nikt nie zaprzeczy, że The Precinct na chwilę obecną zmaga się z wieloma problemami. Oczywiście, na rynku znajdziemy o wiele gorzej wyglądające i działające produkcje. The Precinct zalicza kilka bolesnych potknięć, ale mimo to za każdym razem podnosi się i idzie dalej. Pomimo błędów, bugów, nieidealnych mechanik, a nawet nieco monotonnej na dłuższą metę rozgrywki, bawiłem się przy tym tytule wyśmienicie. Zabawa w policjanta po prostu wciąga. To ciężki kawałek chleba, który wymaga masy pracy, a mimo to wykonujemy ją z przyjemnością. Dodajmy do tego całkiem niezłą, klimatyczną ścieżkę dźwiękową oraz całkiem przyzwoite wizualia, a otrzymamy coś na warto zwrócić uwagę.

The Precinct to gra, której zdecydowanie warto dać szansę. Nie jest to tytuł wybitny, który na zawsze zapisze się w naszej pamięci. Ma sporo niedoskonałości i jeszcze więcej błędów, lecz pod tą warstwą problemów kryje się przyjemny i wciągający gameplay. Bawiłem się naprawdę dobrze i nie wykluczam, że w odległej przyszłości, gdy wszystkie błędy zostaną załatane, a może nawet doczekamy się jakiegoś rozszerzenia, chętnie do tego tytułu powrócę.

Recenzja oparta o wersję gry na Xbox Series X.
Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.

6.5

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
7.5
Udźwiękowienie
8.0
Gameplay
6.5
Fabuła
6.5
Strona techniczna
4.5
Ocena ogólna
6.5
Zalety
  • Zabawa w policjanta przynosi sporo frajdy

  • Klimatyczna ścieżka dźwiękowa

  • Pomimo wszystkich minusów, wciąga jak diabli

Wady
  • Sporo błędów i bugów

  • Rozczarowująca fabuła

  • Model jazdy jest mocno irytujący

  • System strzelania jest niewygodny i nieprecyzyjny

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *