Wędrówka przez Amerykańskie Głębokie Południe przynosi wiele emocji oraz błędów… Uwielbiam sprawdzać gry, które potrafią dostarczyć coś od siebie – co na pierwszy rzut oka je wyróżnia. Nie ma znaczenia, czy jest to grafika, muzyka, czy sama rozgrywka. Jeżeli zauważę coś innego niż zwykle, to zawsze jestem zainteresowany. Jednym...
Wędrówka przez Amerykańskie Głębokie Południe przynosi wiele emocji oraz błędów…
Uwielbiam sprawdzać gry, które potrafią dostarczyć coś od siebie – co na pierwszy rzut oka je wyróżnia. Nie ma znaczenia, czy jest to grafika, muzyka, czy sama rozgrywka. Jeżeli zauważę coś innego niż zwykle, to zawsze jestem zainteresowany. Jednym z takich tytułów jest South of Midnight od Compulsion Games, który pierwszy raz został zaprezentowany na Xbox Games Showcase w 2023 roku. Od początku zaskoczył unikalnym stylem graficznym, który mocno przypominał mi Koralinę od studia Laika. W późniejszych prezentacjach produkcji mogliśmy się dowiedzieć, że South of Midnight jest platformową grą akcji z dodatkowym naciskiem na walkę – a to idealny strzał w moje gusta, więc zainteresowanie grą wywindowało w górę. Przychodzi rok 2025, a to oznacza, że w końcu mam okazję sprawdzić tę długo wyczekiwaną produkcję. Niestety, w tym przypadku miałem styczność z lekkim rozczarowaniem…
Wielka powódź
W South of Midnight wcielamy się w Hazel Flood, młodą dziewczynę mieszkającą ze swoją matką na przedmieściach miasta Prospero w jednym ze stanów Głębokiego Południa. Na początku historii Hazel przygotowuje się na nadchodzący huragan, który ma uderzyć w miasto, jednocześnie wyczekując powrotu swojej matki do domu.
Po dotarciu matki dochodzi do lekkiej sprzeczki, więc nasza bohaterka zostaje wysłana, aby sprawdzić, jak sąsiedzi przygotowują się do nadchodzącego zagrożenia. Podczas wizyty u sąsiadki niestety narastający poziom wody porywa dom protagonistki – wraz z matką w środku. Dziewczyna próbuje dogonić odpływający dom, lecz nie udaje jej się to. W trakcie pościgu Hazel zaczyna jednak dostrzegać przebłyski dziwnych pasm w powietrzu, lecz w tamtym momencie nie zwraca na to większej uwagi, skupiając się głównie na uratowaniu matki.
Aby w pełni wytłumaczyć, co odczuwa nasza bohaterka, trzeba cofnąć się do samego początku historii. Na wstępie dowiadujemy się, że w tym uniwersum istnieje zjawisko zwane Wielkim Gobelinem – tkaniną wszechświata, która łączy wszystko ze sobą. Normalni ludzie nie widzą pasm gobelinu, lecz istnieją osoby nazywane Tkaczkami, które potrafią dostrzegać jego interakcje z rzeczywistością. Hazel, jak można się domyślić, jest jedną z nich, co daje jej niezwykłe umiejętności. Pomagają one w odnalezieniu matki, ale jednocześnie otwierają przed nią zupełnie nowy, mistyczny świat pełen niebezpieczeństw.
Nie można odmówić Compulsion Games, że świat, jaki wykreowali w South of Midnight, jest bardzo ciekawy, lecz w mojej opinii całej historii nie pomaga struktura samej rozgrywki. Szczególnie widać to w środkowej części opowieści, gdzie miałem wrażenie, że wykonuję ciągle te same czynności.
Sam początek historii jest ciekawy i potrafi zainteresować gracza; to samo mogę powiedzieć o ostatnich godzinach gry. Niestety, doskonale widać, że twórcy kompletnie nie mieli pomysłu na to, co Hazel mogłaby robić w trakcie swojej wędrówki. Compulsion Games wymyśliło jedną mechaniczną powtarzalną czynność i postanowiło wykorzystać ją pięć razy, za każdym razem zmieniając jedynie okoliczności. Pierwsze dwa powtórzenia odebrałem jeszcze całkiem neutralnie, ale przy trzecim zacząłem odczuwać znużenie. Czwarty i piąty raz były już po prostu męczące. Bardzo szkoda, że właśnie tak to wygląda, bo cały projekt miał ogromny potencjał. Ten wyraźny spadek jakości w środkowej części gry znacząco go jednak ogranicza.
Głębokie Południe jest strasznie nierówne
Muszę przyznać, że rozgrywka w South of Midnight to interesujący temat, bo wygląda, jakby była tworzona przez dwa różne zespoły, które nie miały ze sobą zbyt wiele kontaktu. Gameplay można podzielić na elementy platformowe oraz walkę – i o ile pierwsza część jest wykonana bardzo dobrze, o tyle niestety system walki w South of Midnight jest wyjątkowo nieprzyjemny i ściąga całe doświadczenie w dół.
Hazel w trakcie swojej przygody zyskuje różne umiejętności, które pozwalają jej przemierzać Głębokie Południe z dużo większą efektywnością. Podwójny skok, szybowanie w powietrzu, przyciąganie się do różnych elementów – to wszystko działa bez zarzutu. Niestety, problem pojawia się, gdy przychodzi do walki.
System walki w South of Midnight jest, według mnie, dość słaby, a same potyczki mało angażujące. Każde uderzenie wykonane przez Hazel jest słabo odczuwalne, a sam arsenał ataków dość ograniczony. Nasza bohaterka przez całą grę nabywa zaledwie cztery główne umiejętności, które zdobywamy już w pierwszych 30% rozgrywki. W efekcie im dalej w grę, tym mniej nowości związanych z walką.
Mamy wprawdzie do dyspozycji drzewko rozwoju tych umiejętności, ale niestety nie wprowadza ono nowych, ciekawych mechanik. W większości przypadków są to jedynie drobne modyfikatory – dodatkowy unik w krótkim czasie czy zwiększone obrażenia po użyciu danej umiejętności.
Najgorszym elementem jest jednak sposób, w jaki przeprowadzane są potyczki w South of Midnight. W świecie gry nie spotkamy żadnych przeciwników poza specjalnie przygotowanymi arenami. Walkom nie pomaga również bardzo mała różnorodność wrogów – przez ponad 10 godzin przygody spotykamy zaledwie 6 różnych typów przeciwników.
To śmiesznie mała liczba, zwłaszcza że przeciwnicy nie wyróżniają się niczym poza budową ciała. Każdy z nich używa tej samej palety kolorów, co z czasem staje się męczące. Najgorsze jednak jest to, że przez połowę gry wszystkie potyczki wyglądają identycznie. Gra wysyła jedną falę przeciwników, potem kolejną i kolejną, aż wreszcie możemy oczyścić źródło areny.
Tak wygląda większość walk – można je wręcz przechodzić “na autopilocie”, ponieważ doskonale wiemy, czego się spodziewać. Na pochwałę zasługują jednak walki z bossami. Różnią się one od siebie znacząco i łączą elementy platformowe z walką, co znacznie poprawia wrażenia z rozgrywki.
Poklatkowa przygoda
South of Midnight od pierwszego zwiastunu prezentowało ciekawy i unikalny styl wizualny. Pierwsza zapowiedź całkiem dobrze przedstawiła to, czego możemy doświadczyć podczas rozgrywki, chociaż pojawia się kilka nieścisłości.
Bardzo dużo elementów w South of Midnight jest animowanych w mniejszej liczbie klatek, lecz niestety – nie dotyczy to wszystkich. Problem stanowi przede wszystkim woda, która jest animowana w przynajmniej 60 klatkach na sekundę. Może to wybijać z rytmu, gdy obserwujemy jednocześnie postacie, roślinność i inne modele animowane w mniejszej liczbie klatek, podczas gdy woda pozostaje bardzo płynna. Podobny problem dotyczy efektów cząsteczkowych pojawiających się przy atakach czy podczas używania mocy Hazel – one również są zbyt płynne w porównaniu z resztą gry.
Jeśli chodzi o pozostałe elementy warstwy wizualnej, nie mam większych zastrzeżeń. Modele są bardzo wysokiej jakości, a na niektórych widać nawet szczegóły w stylu smug palców – jakby zostały ręcznie rzeźbione, co dodaje całej produkcji dodatkowego, interesującego elementu.
Warstwa artystyczna nie może się obyć bez muzyki, a ta, którą możemy usłyszeć w South of Midnight, jest po prostu świetna. Ścieżka dźwiękowa stworzona przez Oliviera Derivière’a – znanego z Remember Me czy serii A Plague Tale – idealnie wprowadza nas w klimat dzikiego amerykańskiego Południa w mistycznym wydaniu.
Na największą pochwałę zasługują utwory towarzyszące walkom z bossami oraz te pojawiające się w kluczowych momentach fabularnych. Derivière dał z siebie wszystko – ta folkowa muzyka doskonale łączy się z wokalnymi partiami i samą rozgrywką, tworząc spójną całość.
South of Midnight ma sporo nierówności, a niestety stan techniczny jest jedną z nich. Gra robi dobre pierwsze wrażenie pod względem optymalizacji, lecz to wrażenie dość szybko mija po wejściu w drugą połowę rozgrywki.
Mam dość mocny komputer (korzystam z RTX 5080) i doświadczyłem spadków z poziomu 200 klatek na sekundę do wartości czasami poniżej 60 w ciągu chwili. Druga połowa gry jest kompletnie źle zoptymalizowana i obawiam się, co dzieje się na słabszym sprzęcie.
W trakcie okresu recenzenckiego kilka funkcji – takich jak generowanie klatek – nie działało prawidłowo. Zostaliśmy jednak zapewnieni, że większość problemów zostanie naprawiona w aktualizacji premierowej.
Podsumowanie
South of Midnight, mimo interesujących zapowiedzi stało się niestety lekkim rozczarowaniem. Gra oferuje ciekawą historię, która niestety rozpada się w środku rozgrywki, a następnie ponownie zyskuje poziom pod koniec przygody. Fatalny system walki i bardzo dobre elementy platformowe dostarczają nam dosyć nierówne doświadczenie, które niestety nie jest wystarczające na tle rosnącej konkurencji w tym obszarze branży gier.
Recenzja oparta o wersję gry na PC (Xbox App). Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę Xbox Polska.