0

Lata mijają, a remastery i remake’i pojawiają się na rynku z niezmienną regularnością. Co gorsza, odświeżone wersje najczęściej otrzymują tytuły, które najmniej na to zasługują. A co z produkcjami starszymi, najbardziej potrzebującymi, by tchnięto w nie drugie życie? Pozostaje mieć nadzieję, że i one w końcu się go doczekają. Udało się przecież z Crashem Bandicootem, Spyro czy nawet MediEvilem. Jednak co dalej?

Po premierach remake’ów tych klasyków wielu graczy – w tym i ja – zaczęło marzyć, by również Croc: Legend of the Gobbos z 1997 roku otrzymał swoją odświeżoną wersję. Ale nikt tak naprawdę nie wierzył, że to się wydarzy. Szanse były mniejsze niż jeden procent.

A jednak… Proszę państwa, Croc powrócił!

Duch krokodyla

Ale czym właściwie jest Croc: Legend of the Gobbos? To wydana w 1997 roku platformówka zręcznościowa na PlayStation 1 oraz PC, w której wcielamy się w sympatycznego krokodylka o imieniu Croc. Żyje on w spokoju i szczęściu pośród dziwnych, futrzastych stworków zwanych Gobbosami, które przygarnęły go jako małego i wychowały jak własnego. Niestety, sielanka nie trwa wiecznie. Pewnego dnia ich krainę najeżdża złowrogi Baron Dante, porywając wszystkich mieszkańców. Tylko Crocowi udaje się uciec. Od tej chwili los jego rodziny spoczywa w jego łapkach. Krokodyl wyrusza w pełną niebezpieczeństw podróż, by stawić czoła złu i uwolnić swoich przyjaciół. Po drodze przemierzy cztery tematyczne światy, pokona dziesiątki platformowych etapów i zmierzy się z licznymi bossami — niewinnymi stworkami przemienionymi za pomocą mrocznej magii Barona.

Remaster to wciąż ta sama gra, w którą wielu z nas miało okazję zagrać niemal 30 lat temu. Pod względem przebiegu rozgrywki nic się nie zmieniło. Wszystkie poziomy zostały odwzorowane 1:1, a konstrukcja etapów pozostała wierna oryginałowi. Tak jak kiedyś, tak i dziś Croc potrafi być bezlitośnie trudny. To uroczo wyglądająca platformówka, która jednak skrywa w sobie zaskakująco wysoki poziom wyzwania. I nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ta trudność może odstraszyć wielu współczesnych graczy, przyzwyczajonych do bardziej przystępnych, nowoczesnych platformówek. Croc wciąż może zginąć od jednego kontaktu z przeciwnikiem czy nieprzyjaznym elementem otoczenia, a zbieranie kryształów i dodatkowych żyć jest absolutnie kluczowe, by dotrzeć do końca. Sam nie jestem w stanie zliczyć, ile razy podczas rozgrywki rzucałem przekleństwami i jak bardzo ucierpiał mój biedny pad. Mimo to — a może właśnie dlatego — satysfakcja z ukończenia najtrudniejszych etapów jest wręcz bezcenna.

Jak przystało na remaster, największe i najważniejsze zmiany dotyczą kwestii technicznych: gra działa płynnie na współczesnych komputerach, oferuje wyższą rozdzielczość i przede wszystkim odświeżoną szatę graficzną. Na szczęście puryści nie mają powodów do obaw. W ustawieniach znajdziemy kilka opcji pozwalających przywrócić grze klasyczny wygląd. Możemy nie tylko uruchomić tryb retro, ale także nałożyć na obraz filtry, takie jak symulacja ekranu CRT. Połączenie stylu retro z efektem CRT okazało się dla mnie niesamowitym doświadczeniem. To coś więcej niż tylko grafika. To istny wehikuł czasu, który pozwolił zapomnianym wspomnieniom ożyć na nowo i dał mojej nostalgii pełne pole do popisu.

Warto też wspomnieć o bardzo wygodnej funkcji: za pomocą jednego przycisku (na padzie lub klawiaturze) możemy w dowolnym momencie przełączać się pomiędzy trybem remastera, trybem retro oraz naszym własnym, dostosowanym wariantem graficznym. I gdy mówię „w dowolnym momencie”, mam na myśli dokładnie to. Nieważne, czy jesteśmy w środku poziomu, podczas cutscenki, czy w menu głównym, wystarczy jedno kliknięcie, by całkowicie odmienić wygląd gry.

Na całkowitym odświeżeniu oprawy graficznej twórcy się nie zatrzymali. Warto wspomnieć o dwóch istotnych elementach. Po pierwsze, sterowanie Crokiem zostało przeprojektowane i dostosowane do współczesnych kontrolerów. Mimo tych ulepszeń, gra ani trochę nie straciła na trudności. Croc nadal potrafi być wyjątkowo wymagającym tytułem, a wygodniejsze sterowanie wcale nie czyni go łatwiejszym.

Po drugie, do gry dodano tzw. Crocipedię, czyli imponujący zbiór materiałów dodatkowych. Znajdziemy tu wszystko: informacje o twórcach, wywiady, koncept arty, pełną ścieżkę dźwiękową (włącznie z fanowskimi remixami), a nawet różne ciekawostki, jak na przykład starą japońską reklamę gry. To prawdziwa gratka dla fanów i piękny hołd dla oryginału.

Twórcy naprawdę przygotowali masę dodatkowej zawartości… jednak nie tłumaczy to jednego. Owszem, nie spodziewałem się, że remaster z tyloma dodatkami będzie zajmować skromne 100 MB, jak pierwowzór z 1997 roku — ale 30 GB? To już czysta przesada! Tak ogromny rozmiar gry jest po prostu absurdalny.

Jedyne, czego mi w tym tytule wyraźnie zabrakło, to kilku opcjonalnych udogodnień. I nie tyle ułatwień, co usprawnień, które mogłyby znacząco podnieść komfort rozgrywki. Ich obecność nie tylko zwiększyłaby przyjemność płynącą z grania, ale też uczyniłaby tytuł bardziej przystępnym dla młodszych lub mniej doświadczonych graczy.

Przykładowo: przeciwnicy po pokonaniu odradzają się w tych samych miejscach już po chwili, co potrafi być frustrujące, zwłaszcza na bardziej wymagających etapach. Dziwi też decyzja projektowa, by przypisać przycisk slamu (ataku z powietrza) pod ten sam, który odpowiada za skok. O ile dla osób znających oryginał ma to sens, o tyle dla graczy przyzwyczajonych do współczesnych platformówek, gdzie podwójny skok jest standardem, może to być mylące i irytujące.

Sporo do życzenia pozostawiają również hitboxy. Zbyt często zdarzało mi się oberwać od przeciwnika, który, wizualnie rzecz biorąc, nawet mnie nie dotykał. Z kolei ataki Croca mają wyjątkowo krótki zasięg i bywają nieprecyzyjne. Choć sterowanie faktycznie zostało poprawione względem oryginału, wciąż czuć w nim pewną toporność i lekkie “pływanie” postaci, zwłaszcza w momentach, które wymagają od nas bardziej precyzyjnych manewrów.

Tryb Retro CRT – Nostalgia w najczystszej postaci

Mimo drobnych niedociągnięć, powrót do klasyka, jakim jest Croc: Legend of the Gobbos, okazał się niezwykle przyjemnym doświadczeniem. Zwłaszcza w tak dopracowanym i bogatym wydaniu. To wciąż ta sama wymagająca, satysfakcjonująca platformówka, w którą wielu z nas zagrywało się lata temu.

Jestem przekonany, że fani oryginału, jak i gracze spragnieni prawdziwego wyzwania, poczują się tutaj jak w domu. Szkoda jedynie, że twórcy nie zdecydowali się na wprowadzenie większej liczby usprawnień z kategorii quality of life, które mogłyby uczynić ten powrót jeszcze bardziej kompletnym.

Recenzja oparta o wersję gry na PC (GOG).
Kopia gry do recenzji została podarowana przez wydawcę.

7.0

Ocena autora

Podsumowanie

Grafika
7.0
Udźwiękowienie
7.5
Gameplay
6.5
Fabuła i zawartość
8.0
Strona Techniczna
7.5
Ocena ogólna
7.0
Zalety
  • Bardzo dużo dodatków i bonusów

  • Usprawnione sterowanie

  • Kilka trybów graficznych, pomiędzy którymi możemy przełączać się w trakcie gry

  • To wciąż stary, dobry Croc

Wady
  • Pliki gry ważą absurdalnie dużo

  • Archaiczność może odrzucić wielu nowych graczy

  • Nie dodano żadnych, nawet opcjonalnych usprawnień zwiększających przyjemność płynącą z rozgrywki

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *