0

Wszyscy doskonale znamy ten schemat. Wcielamy się we wspaniałego bohatera, który musi stawić czoła wielkiemu złu, by przywrócić światu pokój, radość i szczęście. W końcu docieramy do komnaty ostatecznego bossa… tylko po to, by w ułamku sekundy zostać zmiażdżonym niczym robak. Jednak nie poddajemy się. Powoli uczymy się schematów ataków wroga, a czasami nawet wracamy do wcześniejszej eksploracji, żeby zdobyć lepszy sprzęt. W końcu po wielu godzinach męki nie tylko udaje się nam przeżyć wystarczająco długo, ale i zadać ten jeden ostateczny cios, który zakańcza starcie raz na zawsze. A gdyby tak odwrócić wszystko do góry nogami? Co by się stało, gdybyśmy tym razem to my wcielili się w… ostatecznego bossa? Jak mogłoby to wyglądać?

Na te pytania stara się odpowiedzieć gra The Dark Queen of Mortholme. W tej krótkiej, bo trwającej mniej niż 30 minut produkcji, wcielamy w tytułową królową – złą tyrankę, która musi stawić czoła rzucającemu jej wyzwanie herosowi. Stajemy z nim do walki i, jak można się spodziewać, pokonujemy go bez najmniejszego wysiłku. Jedno machnięcie potężną maczugą wystarcza, by odesłać bohatera na tamten świat. Ale to wcale nie koniec. Gdy już szykujemy się do powrotu na tron, przez drzwi sali tronowej znów ktoś przechodzi. Pokonany przed chwilą heros ponownie staje przed nami. Walka zaczyna się od nowa i choć zwycięstwo znów przychodzi łatwo, coś jest inaczej. Czyżby tym razem przetrwał nieco dłużej?

Tak w skrócie można opisać całą rozgrywkę. Jako złowroga władczyni nieustannie stajemy do walki z powracającym zza grobu bohaterem, który z każdą kolejną potyczką staje się coraz silniejszy. Zdobywa potężniejszą broń, zadaje większe obrażenia, a także dysponuje coraz większą pulą zdrowia, którą musimy mu odebrać, by ponownie posłać go do grobu. Jakby tego było mało, zaczyna uczyć się naszych schematów ataku. Jego reakcje stają się coraz szybsze, aż w końcu niemal niemożliwe staje się zadanie mu choćby jednego ciosu.

Warto zaznaczyć, że zarówno heros, jak i Królowa zdają się być świadomi nieskończonego cyklu odrodzeń. Z czasem ich starcie przestaje być zwykłą walką na śmierć i życie, a staje się pojedynkiem woli. Próbą sił, w której chodzi o to, kto pierwszy odpuści. Przed każdą konfrontacją rozgrywa się krótki dialog, w którym obie postacie poruszają te i inne egzystencjalne kwestie. Co istotne, jako Królowa mamy możliwość wyboru własnych kwestii dialogowych, które wpływają na przebieg historii i jedno z kilku dostępnych zakończeń. Oczywiście finał może być tylko jeden — śmierć Królowej i triumf bohatera. Jednak to, w jaki sposób do tego dojdzie, zależy już wyłącznie od naszych decyzji.

Choć The Dark Queen of Mortholme to krótka produkcja, w której przez cały czas toczymy tę samą walkę, potrafi zaskakująco skutecznie zarysować portrety swoich postaci. Z czasem zaczynamy dostrzegać w nich nie tylko emocje, ale może nawet… przemianę.

The Dark Queen of Mortholme to krótka, ale intrygująca i wciągająca produkcja, która pozwala nam wcielić się w postać finałowego bossa. To świetna propozycja dla każdego, kto chciałby spojrzeć na klasyczną opowieść z zupełnie innej perspektywy. Interesująca, nietuzinkowa ciekawostka, którą zdecydowanie warto poznać.

Artykuł oparty o darmową wersję gry na PC, dostępną do ściągnięcia na serwisie itch.io.

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *