0

Jak to jest być kamieniem? Dobrze?

Jeśli ktokolwiek z was liczył na to, że Stone Simulator kryje w sobie jakiś zaskakujący plot twist, że jest to coś równie zwariowanego i absurdalnego jak Bread Simulator czy Goat Simulator, to muszę go rozczarować. Ta gra jest dokładnie tym, czym się wydaje: symulatorem kamienia. Wcielamy się w zwyczajny głaz, który nie może zrobić absolutnie nic poza… istnieniem.

Jaki więc jest sens powstania takiej produkcji? Czy to tylko żart? Próba zarobienia na memowym potencjale? A może twórcy faktycznie chcieli przemycić w niej coś więcej? Trudno powiedzieć z całą pewnością.

To produkcja, w której dosłownie nie możemy zrobić nic. Jesteśmy kamieniem. Zwykłym, nieruchomym kamieniem. Jedyne, co nam pozostaje, to obserwowanie go z perspektywy trzeciej osoby — jego samego oraz otaczającego go świata. W efekcie trudno tu mówić o grze w klasycznym tego słowa znaczeniu. Bardziej przypomina to interaktywny wygaszacz ekranu. A trzeba przyznać, że twórcy przyłożyli się do warstwy wizualnej. Stone Simulator to jedna z najładniejszych gier, jakie miałem okazję do tej pory zobaczyć w tym roku, a pod względem oprawy graficznej bez wątpienia wyróżnia się na tle innych symulatorów. Krajobrazy są dopracowane, światło i cienie prezentują się świetnie, a całość aż przyjemnie się ogląda.

Do tego dochodzi system cyklu dnia i nocy oraz dynamiczna pogoda, która prezentuje się wyjątkowo dobrze. Nieważne, czy mowa o opadach deszczu, czy śniegu. Tak, w Stone Simulator występują zmienne pory roku, które wpływają na otaczający nas świat, a co za tym idzie również na obserwowany przez nas kamień. Pod względem graficznym trudno się do czegokolwiek przyczepić, choć jest jeden wyjątek. Cienie chmur zupełnie nie odpowiadają temu, co widzimy na niebie. Może być ono zupełnie bezchmurne, a mimo to wciąż zobaczymy ich cień na ziemi, co nieco psuje immersję. Jednak to już jest zwykłe czepianie się.

Według deweloperów Stone Simulator ma być grą, w której jako kamień… po prostu egzystujemy. To tytuł stworzony z myślą o relaksie, a nawet medytacji. Twórcy chcą, by gracze zwolnili tempo i na chwilę odcięli się od przebodźcowanej rzeczywistości. Ale czy rzeczywiście to działa? Czy patrzenie na nieruchomy głaz faktycznie przynosi ukojenie?

Jako osoba niecierpliwa, która nie potrafi usiedzieć w miejscu i zawsze musi coś robić, Stone Simulator początkowo był dla mnie męczący. Sam pomysł, by po prostu siedzieć i patrzeć na nieruchomy kamień, wydawał mi się absurdalny. Nawet piękne krajobrazy i relaksująca muzyka nie pomagały. Po prostu czułem narastającą frustrację i syndrom niespokojnych rąk. Musiałem czymś zająć dłonie, a zmuszanie się do dalszej „rozgrywki” wydawało się prawdziwym wyzwaniem. A jednak… minęło 20 minut, później 30, aż w końcu upłynęła cała godzina, a ja wciąż tkwiłem w tej kamiennej symulacji. I nagle zdałem sobie sprawę, że jestem wyjątkowo spokojny. Co więcej, naprawdę zrelaksowany. Oczywiście, to doświadczenie bardzo indywidualne i nie każdy odbierze tę grę w ten sam sposób. Ale w moim przypadku Stone Simulator spełnił swoje zadanie – pozwolił mi się wyciszyć.

Trudno powiedzieć o Stone Simulator coś więcej, gdyż poza próbą osiągnięcia relaksu… nie da się tu nic robić. Gra znajduje się we Wczesnym Dostępie i już teraz działa bardzo dobrze, ale pozostaje pytanie, czy twórcy zdecydują się w przyszłości nieco urozmaicić świat wokół naszego kamienia. Miło byłoby zobaczyć choćby zwierzęta przemykające przez krajobraz, a nie tylko ptaki szybujące po niebie. Być może pojawienie się ludzi, na przykład obozowiczów, dodałoby grze dodatkowego klimatu. A co, gdyby symulacja obejmowała nie tylko dni czy pory roku, ale również całe dekady, pokazując powolne zmiany w otoczeniu? Tego typu elementy mogłyby nie tylko wzbogacić doświadczenie, ale może nawet skłonić do głębszych refleksji nad upływem czasu i nietrwałością świata. Ostatecznym krokiem, który mógłby wynieść Stone Simulator na zupełnie nowy poziom, byłaby implementacja VR. Możliwość zanurzenia się w tym spokojnym świecie mogłaby sprawić, że doświadczenie stałoby się jeszcze bardziej immersyjne i medytacyjne. Ale to, oczywiście, jedynie czyste spekulacje i życzenia na przyszłość.

Tylko czas pokaże, w jakim kierunku twórcy zdecydują się rozwijać Stone Simulator. Choć to gra, która, umówmy się, jest w zasadzie o niczym, a przez to może być ździebko nudna, to jednak dla niewielkiej grupy graczy może okazać się źródłem odrobiny relaksu i spokoju.

Zero wrogów. Zero misji. Zero stresu. Po prostu kamień.

Pierwsze wrażenia oparte o wersję gry na PC.
Kopia gry do artykułu została przedpremierowo podarowana przez wydawcę.

Twój adres email nie będzie publikowany. Wymagane pola są oznaczone *